"Książka o śmieciach"
Stanisław Łubieński nigdy nie planował pisać książki na taki temat. Wszystko zmieniła sytuacja, gdy będąc nad Bałtykiem, zderzył się w ogromną ilością wysypisk na plażach. Zaczął zbierać śmieci i analizować, jaką drogę przebyły i skąd pochodzą. Jak się okazało, były z różnych stron świata.
W pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że tych śmieci jest pełno w takich miejscach dzikich i pięknych. Konkretnie moją uwagę zwróciła skarpetka, jedna biała, brudna skarpetka. Wtedy pomyślałem, że to jest temat literacki
– powiedział pisarz.
Rozpoczął od pisania felietonów dotyczących śmieci. Pomysł, by zająć się tym tematem szerzej, przyszedł podczas kolejnego urlopu. Kiedy jadł w restauracji rybę, znalazł w niej plastikową kulkę. Jego zdaniem, nie jest możliwe, aby dostała się do jedzenia podczas przygotowania. Ona po prostu była we wnętrzu ryby.
Wtedy wiedziałam, że muszę o tym napisać i nie mogę takich sygnałów świata omijać i ignorować. Miałem poczucie wyjątkowości tego wydarzenia
- mówił Stanisław Łubieński w rozmowie z Dzień Dobry TVN.
Stanisław Łubieński pisze o śmieciach
„Książka o śmieciach" to zbiór esejów o resztkach i odpadach. Autor zastanawia się, czym są współczesne śmieci i jak zmieniły się na przestrzeni wieków. Co mówią o naszej cywilizacji i współczesnym człowieku?
Wszystkie problemy cywilizacyjne są jakoś powiązane, ale jeżeli troszczymy się o środowisko, to może warto wiedzieć, co te śmieci niosą ze sobą, jakie zagrożenie dla naszego świata i jak bardzo zmieniają nasze otoczenie i szkodzą
– podkreślał Stanisław Łubieński.
Jak dodał, śmieci to nie tylko odpady komunalne, ale także wszystkie zanieczyszczenia. To także emisja dwutlenku węgla i zanieczyszczenie światłem. To wszystko sprawia, że nasze życie będzie coraz cięższe.
Waldemar Woźniak: 71-letni bohater naszej planety
Zielony brzeg rzeki Piławy jeszcze dwa tygodni temu przypominał jedno wielkie śmietnisko. Butelki, opony, papiery i wielkogabarytowe sprzęty to tylko część rzeczy, które można było tam odnaleźć. Sprawę w swoje ręce postanowił wziąć 71-letni Waldemar Woźniak. Spacerując nad brzegiem rzeki, nie mógł patrzeć na śmieci, które niszczą naturę. Zakasał rękawy, zebrał znajomych i wraz z ekipą wziął się za porządki. Jak przyznał, suma śmieci, które udało się zebrać, wynosi prawie 2,5 tony. Wśród papierów, kartonów i opon, w rzece pływały także styropiany, butelki po alkoholu, a także duży fotel.
W zeszłym roku wszystkie śmieci, które zebrał w lasach, przekroczyły wagę 70 ton. To pokazuje, jak poważne jest to zjawisko w Polsce. Wiele osób nie docenia przyrody i zamiast o nią dbać, bezmyślnie ją niszczy.
Ja lubię przyrodę. Nie lubię, jak idę do lasu czy na spacer z wnuczką, czy wnukiem, a widzę śmietnik. Na następny dzień zakasam rękawy i biorę rękawiczki, worki i zaczynam spotkanie
- powiedział Waldemar Woźniak.
Jaki kolejny cel wyznaczył sobie pan Waldemar? Zobaczcie wideo.
Zobacz też:
- 6-letni Piotruś zbiera pieniądze, aby pomóc wiewiórkom. „Jak je zobaczyłem, to pomyślałem, że chcę zarobić na nie”
- Jak nauczyć psa aportowania? Ekspert: „Udomowienie spowodowało, że pies chce się z nami podzielić tym, co złapał”
- Gęś, która myśli, że jest żurawiem. „Zjada robaki i ryby. To pierwszy taki przypadek w naszym zoo”
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Nastazja Bloch