O Krystianie W., znanym jako „łowca nastolatek”, zrobiło się głośno za sprawą samobójczej śmierci 14-letniej Anaid Tutguszjan. 8 marca 2015 roku uczennica gdańskiego gimnazjum rzuciła się pod pociąg. Wcześniej zadzwoniła do matki i powiedziała, że została zgwałcona. Rozłączyła się nie mówiąc, kto mógł być sprawcą.
Dwa miesiące po śmierci Anaid, jej matka skontaktowała się z redakcją „Uwagi!”. Poinformowała, że domyśla się, kto odpowiada za tragedię jej dziecka.
Próbowała sprawą zainteresować prokuraturę, ale nie spotkała się ze zrozumieniem
– opowiadał w Dzień Dobry TVN Tomasz Patora, reporter programu UWAGA! TVN.
Tomasz Patora rozpoczął swoje dziennikarskie śledztwo, którego efektem było kilka reportaży ujawniający jedną z największych afer pedofilskich w Polsce. W Dzień Dobry TVN opowiedział o kulisach swojego i prokuratorskiego śledztwa dotyczącego molestowania seksualnego nieletnich dziewcząt.
Krystek. „Łowca nastolatek”
Dzień przed śmiercią, Anaid spotkała się 40-letnim Krystianem W. Matka dziewczynki zaapelowała w sieci o pomoc. Odezwało się wiele dziewczynek, które mężczyzna miał wykorzystać, nagrywać filmy z ich udziałem a następnie szantażować je nimi
– tłumaczy Tomasz Patora.
Zeznania nastolatek, do których dotarła UWAGA!, okazały się wstrząsające.
Takiej sytuacji i takiej twarzy nie da się zapomnieć. [Krystian W. -red.] skręcił w stronę lasu i powiedział, że albo zrobię to, co on chce, albo do domu już nigdy nie trafię. Zaczął się do mnie dobierać, rozrywać moją bieliznę i ciuchy. Wyzywać mnie od małych szmat. Gdy robiłam to, co chciał – wszystko nagrywał na swój telefon. Później po wszystkim pokazywał mi filmiki, które ma na telefonie. Były na nich, myślę 13-, 14-, 15-letnie dziewczynki, które tak samo płakały
Z rozmów wyłonił się obraz Krystiana W, który miał swój modus operandi – tłumaczy Patora.
Gdzie Krystian W. szukał ofiar?
„Łowca nastolatek” ps. Krystek ofiar szukał głównie w niezamożnych dzielnicach, a kiedy część dziewcząt zgłaszała się na policję, powoływani biegli nie dawali im wiary.
Miał przewagę mówiąc, że to galerianki, że same chciały seksu, że myślałem, że mają 15 lat. Policja nie wiedziała, że ofiar jest więcej
– dodaje reporter UWAGI! TVN.
Zobacz live Poli Namysł z Tomaszem Patorą, który odbył się na Facebooku Dzień Dobry TVN:
Trudno było poznać skalę zjawiska, bo każdą sprawą zajmowała się inna jednostka. Jednak matce Anaid i Patorze udało się dotrzeć do większej liczby świadków dziwnych zachowań Krystiana W. niż prokuraturze.
Reporter Uwagi! utorował organom ścigania drogę do ukarania Krystiana W., dzięki znalezieniu Anny, którą Krystek miał wykorzystać, gdy miała 15 lat.
Krystian W. poznał Annę przypadkiem na zakupach i odbiegała ona od typowego profilu jego ofiar. Biegły uznał zeznania dziewczyny są wiarygodne, a śledztwo umorzono wyłącznie z powodu niewykrycia sprawcy, bo Anna znała tylko jego imię. Rozpoznanie przez nią gwałciciela, choćby po latach, musiało spowodować wznowienie śledztwa.
W końcu „Krystek” trafił do aresztu pod zarzutem wykorzystania Anny. Przełomem było przeszukanie w jego domu i znalezienie kilku telefonów. Odzyskano z nich ponad sto filmów, na których rejestrował dokonane przez siebie gwałty.
Zatoka Sztuki. Co działo się w modnym klubie?
Wszystkie tropy prowadziły do firmy prowadzącej modne sopockie kluby, jak Zatoka Sztuki, czy Dream Club z huśtającymi się pod sufitem półnagimi dziewczynami.
Krystian W. był oficjalnie kierowcą Marcinem T, właściciela Zatoki Sztuki. Ale z szefem łączyło go dużo więcej. Policja zabezpieczyła ponad 100 filmów. Z dziewczyn korzystał Marcin T. Część z nich była przez Krystiana W. zabierana właśnie do Zatoki Sztuki
– opowiada Tomasz Patora.
Marcina T. przesłuchano, jako podejrzanego m.in. o pedofilię i współżycie z inną małoletnią za pieniądze, ale Zatoka Sztuki działała dalej. Prowadzenie „prywatnego domu kultury” przejęła siostra Marcina T.
Kiedy rozpoczął się proces Krystiana W. ps. Krystek, i Marcina T. ps. Turek, prezydent Sopotu wypowiedział umowę na dzierżawę budynku Zatoki Sztuki, ale właściciele klubu nie chcą go oddać i działają pod zmienioną nazwą. Klub, który jeszcze kilka lat temu należał do najmodniejszych w Polsce i szczycił się wizytami setek znanych osób na zawsze pozostanie synonimem „złego smaku” i symbolem jednej z największych afer pedofilskich w Polsce.
Zobacz rozmowę z Tomaszem Patorą w Dzień Dobry TVN:
Zobacz też:
- Przemoc domowa podczas kwarantanny. „Bardzo się pogorszyło. Historie są tragiczniejsze”
- 12-latka i 9-latek mieszkali sami. Matka: "Życie mi się posypało"
- Kiedy był na kwarantannie, wybito mu szyby i przebito opony. Po ataku przyszło wsparcie z całej Polski
Autor: Aleksandra Pietrzak