Ponad 200 osób zarażonych koronawirusem
Diamond Princess to brytyjski wycieczkowiec, który 20 stycznia wyruszył z Jokohamy w rejs po Azji. Na jego pokładzie znalazło się 3711 osób, w tym jedna zarażona koronawirusem. Patogen rozprzestrzenił się po statku, mimo że wycieczkowiec został poddany kwarantannie, to do tej pory wirusem zaraziło się 218 osób. Jedną z osób przebywających na statku jest pielęgniarka środowiskowa Shannon Wu. Udało nam się z nią porozmawiać.
Zobacz także: Koronawirus - jakie są objawy zakażenia? Jak można się przed nim bronić?
To nasz pierwszy rejs wycieczkowcem. Miały to być 15-dniowe wakacje życia
-przyznała Amerykanka, która słyszała o rozprzestrzeniającym się wirusie w Chinach już na początku stycznia, ale nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji.
Poza tym przed samą wycieczką wpłaciłam depozyt, który by mi przepadł, gdybym się wycofała z rejsu
-dodała Shannon.
Obecnie ona jak i cała jej rodzina są zdrowi. Shannon tłumaczy swojej małej córce, że muszą siedzieć w pokoju, ponieważ na zewnątrz są chorzy ludzie. Prawdopodobnie będą mogli zejść ze statku za kilka dni.
Shannon wspomina, że o koronawirusie na statku najpierw dowiedziała się z telewizji. Załoga poinformowała ich nieco później.
Nie sądziłam, że będzie aż tak źle. Jedna osoba zarażona wsiadła na statek w Jokohamie 20 stycznia. Po pięciu dniach wysiadła w Hong-Kongu. Oczywiste było, że osoby z jej okolicy były zagrożone. Nikt się nie spodziewał, że liczba zarażonych wzrośnie aż do 218 osób
-opowiada Amerykanka.
Co się dzieje na statku?
Kiedy statek dopłynął do Okinawy zaczęła się kwarantanna. Zaczęto badać przebywających na statku turystów. Poproszono, by nie wychodzić ze swoich kajut. Stewardzi roznoszą jedzenie trzy razy dziennie.
Mają maski, zostawiają jedzenie i wychodzą. Interakcje ograniczone są do minimum
- dodała Shannon, która może kontaktować się z innymi pasażerami za pośrednictwem telefonów i mediów społecznościowych.
Mówi się, że zdrowi pasażerowie będą mogli zejść na ląd 19 lutego 2020 roku.
Czy koronawirus jest groźniejszy niż sądzono?
W ciągu doby między środą i czwartkiem koronawirus zabił aż 254 osoby. W prowincji Hubei będącej pierwotnym ogniskiem epidemii stwierdzono w tym czasie blisko 15 tysięcy nowych przypadków zakażeń, a w całym kraju ponad 15 tysięcy.
W studiu Dzień Dobry TVN gościliśmy prof. Annę Boroń, specjalistę chorób zakaźnych. Czy taka kwarantanna, jaką zostali objęci pasażerowie wycieczkowca jest potrzebna?
Zdaniem profesor kwarantanna zawsze ma sens i jest jednym z podstawowych elementów postępowania przeciwepidemicznego. Obecnie obowiązuje ona przy zagrożeniu najbardziej niebezpiecznymi chorobami zakaźnymi.
W tym przypadku mamy infekcję, która się bardzo szybko szerzy między ludźmi, powodując chorobę i niestety różne konsekwencje
- przyznała specjalistka chorób zakaźnych.
Wirus koronoawirusa szerzy się pomiędzy ludźmi drogą głównie kropelkową, a więc każdy kontakt z osobą chorą stwarza zagrożenie zarażenia
- tłumaczy prof. Anna Boroń.
Czy koronawirus jest groźniejszy niż sądzono? Posłuchajcie całej rozmowy.
Zobacz też:
Koronawirus. Media społecznościowe walczą z falą fake newsów
Podejrzenie zakażenia koronawirusem w Polsce. Pacjentka trafiła do łódzkiego szpitala
***
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Magdalena Gudowska