Jest niewidomy i gra w tenisa. "Czuję ogromną radość, kiedy mi się udaje wygrywać"

Robert Zarzecki
Źródło: Dzień Dobry TVN
Gra w tenisa dla niewidomych
Gra w tenisa dla niewidomych
Emocje i kontrowersje wokół Złotej Piłki
Emocje i kontrowersje wokół Złotej Piłki
Kulisy wyjątkowej sesji Anny Lewandowskiej i Julii Wieniawy
Kulisy wyjątkowej sesji Anny Lewandowskiej i Julii Wieniawy
Anna Lewandowska inspiruje Polki do działania
Anna Lewandowska inspiruje Polki do działania
Ania Lewandowska wspiera akcję "Podaruj Misia"
Ania Lewandowska wspiera akcję "Podaruj Misia"
Życie osób niewidomych jest utrudnione, ale nawet wtedy można spełniać swoje marzenia i w pełni oddawać się swojej pasji. Udowadnia to Robert Zarzecki, który mimo swojej wady wzroku, gra w tenisa. Jak mu się to udaje? O tym opowiedział w Dzień Dobry TVN.

Problemy ze wzrokiem Roberta Zarzeckiego

Robert Zarzecki urodził się z rzadką wadą genetyczną nazywanym zwyrodnieniem barwnikowym siatkówki. Gen przekazała mu jego mama, mimo że sama jest zdrowa. Już w dzieciństwie nie widział zupełnie w nocy. Obecnie przed sobą widzi w bardzo małej kropeczce i wszystko jest absolutnie zamazane.

- Mam pełno latających kropek przed oczami. Na odległość widzę już bardzo niewiele - maksymalnie na 2 metry. Bardzo często było tak, że zatrzymywałem się na drodze, płakałem z takiej bezradności i wyciągałem telefon. Dzwoniłem po żonę, żeby po mnie przyszła, wyszła, bo ja nie wiem, gdzie się znajduję - mówił Robert Zarzecki w Dzień Dobry TVN.

Czym jest blind tenis?

Mimo pogarszającego się wzroku, Robert nie potrafi siedzieć w miejscu - w domu jest złotą rączką, organizuje dalekie podróże, udziela się charytatywnie. Pracował jako nauczyciel w szkole czy specjalny przewodnik. Jest także masażystą. Z żoną wychowuje 11-letniego Gabrysia, z którym codziennie dojeżdża pociągiem do stolicy z oddalonej o 60 km Warki. Chłopiec uczęszcza bowiem do specjalnej szkoły dla osób słabowidzących. Mimo tylu obowiązków Robert ma też czas na swoją wielką pasję - jest zawodnikiem oraz propagatorem odmiany tenisa ziemnego dla osób niewidomych. Ich piłki są zrobione z materiału gąbczastego, przez co, nawet jak ktoś nimi dostanie, nie jest to bolesne. Aby tego uniknąć, w piłce jest plastikowa kapsułka, a w niej śrut.

- Dźwięk jest po to, żebym ja usłyszał, gdzie jest piłka. W klasycznym tenisie piłka może się odbić raz, u nas maksymalnie trzy razy. Pierwsze odbicie to jest informacja, gdzie jest piłka, drugie to informacja, w którą stronę piłka ucieka i trzeci kozioł to czas na to, żebym zdążył podbiec i przebić. [...] Czuję ogromną radość, kiedy mi się udaje wygrywać, kiedy mi się udaje urwać komuś punkt, kiedy wygram gem. Dla mnie jest to poczucie ogromnej radości, swobody - mówił Robert Zarzecki w naszym programie.

Mężczyzna dwukrotnie wziął nawet udział w mistrzostwach świata w blind tenisie. Dziś prowadzi specjalną akademię i organizuje sprzęt oraz zajęcia z blind tenisa dla dzieci i dorosłych. Ów projekt, czyli Akademia Tenisa dla Niewidomych i Słabowidzących, jest współfinansowany ze środków Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

- Właściwie nie ma czegoś takiego, że ktoś nam powie, że się nie da, że ktoś nas zatrzyma, że coś nas zatrzyma. Zawsze jest sytuacja, z której da się wyjść - dodał niewidomy sportowiec.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości