Każdy przypadek jest indywidualny. Poniżej znajdują się ogólne zasady, które zawsze warto wprowadzić w życie.
Rozmowa z chorym
Dominika Czerniszewska, dziendobry.tvn.pl: Choroba bliskiej osoby jest dla nas szokiem. Jak powinniśmy zareagować? Co powiedzieć?
Dominika Rossa: Są różne scenariusze, a nierzadko dylematy pojawiają się, zanim w ogóle zaczniemy o tym rozmawiać. Kiedy jednak osoba bliska dzieli się swoim doświadczeniem związanym z chorobą, może pojawić się konsternacja – co ja mam z tym wszystkim zrobić? Jak pomóc? W tym przypadku nie ma jednej złotej recepty. Dlaczego? Bo każdy z nas inaczej reaguje na daną sytuację. Chory również może sobie różnie radzić. Może przechodzić fazy radzenia sobie z traumą: od zaprzeczenia, gniewu, przez targowanie się, aż po akceptację stanu rzeczy. Tych etapów jest kilka, a chorzy mogą przechodzić w różne fazy niechronologicznie i pozostawać w nich na różne okresy. W związku z czym, może nam to w różny sposób zakomunikować: w złości, w kłótni, w smutku. Podstawą jest, by pozwolić sobie na te emocje. Zarówno chory, jak i my powinniśmy znaleźć w sobie zgodę na różne odczucia. Gdy emocje już wybrzmią, będzie łatwiej rozmawiać o tym, co dalej...
Tylko jak to uczynić? Przecież nie powiemy: "Wszystko będzie dobrze"...
Nie wiemy, jak będzie, więc nie mówmy, że będzie dobrze. Czasami ulegamy tej pokusie, bo to jedna z niewielu reakcji, które znamy, wręcz od dziecka. Ale choroba bliskiego to nie stłuczone kolano i do wesela się nie zagoi. Pamiętajmy, żeby nie krytykować emocji drugiej osoby. Czasami ma się ochotę powiedzieć: "Nie przesadzaj", "Inni mają gorzej", ale to może wpędzić chorego tylko w poczucie winy. Nie podważajmy też opinii lekarza: "Na pewno się nie zna. Powtórz badania". Jeśli nie mamy wiedzy medycznej, nie angażujmy się w stawianie diagnoz. To nie należy do naszych zadań. Natomiast warto zapytać chorego, czego od nas potrzebuje. Rolą osoby, która wspiera chorego, jest bycie powiernikiem, towarzyszem. Chory nie oczekuje od nas, że my wyślemy teraz magiczne lekarstwo, które go uzdrowi. Możemy towarzyszyć w chorobie, wspierać.
Niesienie pomocy chorym
Niekiedy zdarza się tak, że chory odrzuca naszą pomoc. Odpuścić, a może wręcz przeciwnie – zagryźć zęby i wspierać?
To nie jest prosta rola. Wielu chorych rezygnuje z wyjść, by nie psuć atmosfery podczas spotkań towarzyskich i tutaj już prosta droga do alienacji, samotności, depresji. Dlatego często przejawia się porada: "Powinieneś wyjść do ludzi". Apeluję by, usunąć z rozmów z osobą chorą słowo: "powinieneś". To są bardzo indywidualne kwestie. Dlatego, gdy chory odmawia pomocy, naszą rolą jest empatyczne i uważne bycie przy takiej osobie. Reagowanie czasami zwykłym gestem na to, co się dzieje. Wspierajmy go w niezobowiązujący sposób, by nie czuł się, że nas obarcza.
Z kolei dla niektórych osób złotym środkiem jest unikanie tematu choroby…
Może być taka pokusa, że jak przejdziemy do porządku dziennego, nie będziemy tego tematu jątrzyć, to będzie to lepsze tak dla chorego, jak i dla nas. Będziemy udawać, że tego "słonia w pokoju nie ma". Natomiast on jest i nie zniknie. To udawanie na dłuższą metę nie ma większego sensu i może zepsuć relację pomiędzy chorym a nami. Jako przykład podam sytuację osoby, która straciła bliskiego. Pojawili się przy niej przyjaciele i znajomi, którzy powiedzieli: "Jak będziesz czegoś potrzebować, zadzwoń". Z jednej strony to jest dawanie przestrzeni, a z drugiej – pozbywanie się odpowiedzialności. Dlatego że osoba, która potrzebuje tej pomocy, de facto nie wie, czy może zadzwonić. Na poziomie świadomym dostała taki komunikat, ale się z tym źle czuje, nie wie, jak ma to zrobić, czy to jest dobry moment. Analogicznie jest z chorobą. Oczywiście należy dać przestrzeń do bycia sam na sam ze swoimi myślami. Natomiast po naszej stronie nie jest powiedzenie, że "jak czegoś potrzebujesz, zadzwoń" tylko sami chwytamy za telefon i proponujemy wspólne wyście.
Często osoby, które opiekują się chorym, dochodzą do momentu, że nie mają już siły i same potrzebują pomocy. Co wówczas zrobić?
Gdy chory potrzebuje nie tylko naszej obecności, ale i pomocy w codziennych czynnościach, takich jak: zrobienie zakupów czy wyprowadzenie psa, warto pomyśleć o tym, kto oprócz nas jeszcze jest. Warto porozmawiać z nimi, stworzyć grafik kto, kiedy czym się zajmuje. Wówczas osoba chora nie będzie miała poczucia, że obciąża jedną osobę, a dodatkowo opiekun otrzyma grupę wsparcia. To jest sytuacja, że zapewniamy komfort choremu, a sami możemy odetchnąć. Należy pamiętać, że opieka nad osobą chorą jest bardzo wyczerpująca zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. Dlatego opiekun musi również zadbać o siebie, żeby wytrwać w tej pomocy. Obecnie powstają Domy Opieki Wytchnieniowej. To projekt, który m.in. jest realizowany w Trójmieście dla osób, które opiekują się chorymi. Mogą odpocząć, naładować baterie, by móc dalej działać, a chory jest pod właściwą i specjalistyczną opieką. To bardzo ważne. Ponadto, grupa wsparcia jest wartościowa, bo wtedy czujemy, że nie jesteśmy sami.
Wspomniała Pani o pomocy w codziennych czynnościach. Powszechnym zachowaniem jest również to, że chcemy wyręczyć chorego nawet w najdrobniejszych rzeczach. Wydaje mi się, że to nie jest dobre rozwiązanie…
Zgadza się. Nie powinniśmy odbierać tej osobie sensu życia, aktywności. Często na ten temat rozmawiam ze swoimi studentami. Podam dwa przykłady z własnego podwórka. Poznałam mężczyznę, który ma poważną wadę wzroku. Podczas drugiego spotkania powiedział: "Słuchaj, patrz na moje lewe oko, bo to jest to oko, które na Ciebie patrzy. Drugie - nie widzi". Tym prostym sformułowaniem rozładował atmosferę. Nie musiałam się zastanawiać, jak o to zapytać, obchodzić. Tylko od razu opowiedział o realnych potrzebach. Przez to, że zostało to nazwane, pokazane, problem - zniknął. Dlatego warto, by mówić od razu o swoich oczekiwaniach.
Kolejnym zagadnieniem jest to, jak reagować na osobę, która porusza się na wózku albo o kulach. Miałam taki epizod w życiu, kiedy sama trafiłam na wózek. Były osoby, które nadmiarowo zaczęły się mną opiekować. To było krępujące. Natomiast, na przeciwległym biegunie były osoby, które mnie unikały. To był np. wykładowca na studiach, który przy zadawaniu pytań, pomijał mnie za każdym razem. Z kolei bardzo bliska mi osoba zniknęła z mojego życia na ten czas, bo nie potrafiła sobie z moją chwilową niepełnosprawnością poradzić. Nie wiedziała, jak mi pomóc, więc wybrała bardziej dostępne dla siebie rozwiązanie. To pokazuje, że my nie wiemy, jak sobie radzić z osobą chorą, która jest obok nas. Przez to cierpią na tym relacje, a podstawą każdej z nich jest dialog. Może on się odbywać werbalnie, ale czasami wystarczy, że ktoś przyjdzie i potrzyma za rękę. Natomiast jeśli wcześniej twoje relacje z osobą chorą nie były zażyłe, nie przychodź bez zapowiedzi, zadzwoń, zapytaj. A nade wszystko, jeśli masz obawy, jeśli widzisz, że chory potrzebuje innego wsparcia - skorzystaj z porady eksperta. Nawet, jeśli to nie będzie terapia, ale konsultacja, która pomoże skutecznie pomóc bliskim.
Zobacz także:
Zobacz wideo: Uwaga! TVN: "Do lekarza weszłam z uśmiechniętym dzieckiem, a wyszłam z dzieckiem-rośliną"
Autor: Dominika Czerniszewska