Kampania "Gdzie są te dzieci"
Na początku lipca Polskę zalały bilbordy Fundacji Nasze Dzieci. Ich celem było uświadomienie, jak w kolejnych dekadach spadała dzietność w naszym kraju. I tak w latach 50. polska rodzina została przedstawiona jako model 2+6. W latach 80. liczba dzieci spadła do czwórki, a obecnie jest wyliczana na 2,5. Kampania wywołała burzę, w czasie której znaczącą rolę odgrywały argumenty ekonomiczne. Podkreślano, że Polacy nie chcą powiększać rodzin z uwagi na niskie płace, brak miejsc w żłobkach i przedszkolach oraz niewystarczającej liczby mieszkań. Głównym hasłem kampanii było pytanie: "Gdzie są te dzieci".
Chore dzieci
"Tu jestem"
Z odpowiedzią pospieszył serwis Pomagam.pl, który we współpracy z agencją reklamową Feeders [AB1] przygotował plakaty "Tu jestem" przedstawiające dzieci chore na rdzeniowy zanik mięśni. Najskuteczniejszą metodą leczenia jest terapia genowa. Nie jest ona refundowana, a jej cena jest ustalona na zawrotnym poziomie 9 mln złotych. Z tego powodu jest nazywana najdroższym lekiem świata.
– Nasza kampania spotyka się z bardzo pozytywnym odbiorem, ponieważ nie jest konfrontacyjna – wyjaśnia w rozmowie z dziendobry.tvn.pl Dobrosława Gogłoza, dyrektor zarządzająca Pomagam.pl. – Nie próbowaliśmy odbić piłeczki i przeciągnąć liny na zupełnie drugą stronę światopoglądową. Staraliśmy się zaznaczyć, że rozmowa o dzieciach może być przełożona na bliższy nam grunt. Nie musimy rozmawiać o cyfrach i dzietności. Każdego dnia wiele rodzin w Polsce nie jest w stanie poradzić sobie z tym, co je spotyka i potrzebuje wsparcia od innych. Z pomysłem zgłosiła się do nas agencja Feeders i wspólnie nad nim pracowaliśmy. My, czyli Pomagam.pl, kontaktowaliśmy się z rodzicami dzieci, którzy mają u nas zbiórki. Od początku chcieliby być całkowicie transparentni i jasno przestawić nasz pomysł i jego założenia – podkreśla.
Terapia genowa
Na billboardach pojawiła się trójka dzieci: Emilka, Bartek , którzy walczą z SMA oraz Zuza, która urodziła się z chorobą płuc. Jej leczenie jest w Polsce niemożliwe, a sam transport lotniczy to koszty, których nie jest w stanie udźwignąć przeciętna rodzina.
– Założyliśmy, że chcemy pokazać szczególne problemy i liczyliśmy, że kampania zdobędzie zasięgi – zaznacza Dobrosława Gogłoza, dyrektor zarządzająca Pomagam.pl. – Największą korzyść mogły uzyskać maluchy, których zbiórki opiewają na duże kwoty. Jest oczywiście mnóstwo zbiórek na dużo mniejsze kwoty rzędu np. kilku tysięcy. Każda sytuacja jest inna i zależy od zasobności portfela rodziny. Zakładając, że dwoje rodziców pracuje i należy do szeroko pojętej klasy średniej, to choroba czy zabieg, który kosztuje 5-10 tys., jest dużym wyzwaniem, ale można tym zarządzić. Ale jeśli ta sama rodzina staje przed koniecznością opłacenia operacji za milion, pięć lub dziesięć, to naprawdę jest niewiele osób w Polsce, które mogą to samodzielnie pokryć – podsumowuje.
Do zbiórki na leczenie dzieci, które wystąpiły na billboardach, może dołączyć każdy. Wystarczy zeskanować kod QR, który został umieszczony na grafikach. Można też – w tradycyjny sposób – wejść na stronę Pomagam.pl. Linki o zbiórek publikujemy poniżej:
Emilka - https://pomagam.pl/pomocdlaemilki
Zuza - https://pomagam.pl/kfbe6b
Bartek - https://pomagam.pl/bartus
Billboardy na każdym kroku pytały gdzie są TE dzieci? @pomagam zna na to pytanie odpowiedź. Są u nas i każdego dnia zbierają na kosztowne zabiegi i rehabilitację. pic.twitter.com/wiSvPKGCyB
— Dobrosława Gogłoza (@dobroslawa_g) July 20, 2022
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz też:
- Uczestnicy "Down the Road" się zaręczyli. "Bardzo kocham moją narzeczoną"
- Jej dom zniszczyły rosyjskie rakiety. W jego ruinach zorganizowała sesję ślubną
- Jak nawodnić organizm dziecka w upalne dni? Ten trick to hit wśród rodziców
Autor: Adam Barabasz
Źródło zdjęcia głównego: Dobrosława Gogłoza / Twitter