Epidemia wścieklizny. Chore zwierzęta chodzą po Warszawie

Wścieklizna u jenota w Warszawie
Jenot
Źródło: Kousuke Toyose / Getty Images
Tak źle nie było od lat. W mijającym roku - tylko na Mazowszu - zanotowano 84 przypadki zakażeń wścieklizną. Zarażone zwierzęta błąkają się po mieście, chorują również domowe czworonogi. Ostatnio wściekły jenot pojawił się zaledwie 7 km od centrum stolicy. Jak się zachować, gdy zobaczymy chore zwierzę?

Wściekły jenot w Warszawie

Chory jenot został zauważony na ogródkach działkowych na warszawskim Targówku. To zaledwie 7 km od centrum miasta. Zwierzę zwróciło uwagę swoim nietypowym zachowaniem oraz charakterystycznym dla wścieklizny brakiem płochliwości.

Początkowo podejrzewano, że jenot był ofiarą wypadku drogowego. Po odłowieniu został poddany badaniom, które są prowadzone od kilku miesięcy w związku ze wzrostem zakażeń wirusem wścieklizny. Testy potwierdziły kolejny przypadek tej niebezpiecznej choroby.

DD_20211022_Zwierzaki_REP
Czy pies lub kot powinny spać w naszym łóżku?
Źródło: Dzień Dobry TVN

Wścieklizna w Polsce

Wbrew obiegowej opinii wścieklizna nie dotyczy wyłącznie lisów, które powszechnie uważane są za główny rezerwuar wirusa. W miniony piątek na listę zakażeń aktualizowaną przed wojewodę mazowieckiego trafił kot zbadany w podwarszawskiej Zielonce. Na liście są również nietoperze, sarna, jenoty a także zwierzęta domowe - wściekliznę rozpoznano u psa (we wrześniu) oraz dwóch kotów (w lipcu i listopadzie).

- Na obszarze naszego województwa wciąż odnotowujemy nowe przypadki wścieklizny u zwierząt, dlatego apeluję do Państwa o zachowanie ostrożności w sytuacji spotkania dzikich zwierząt na swojej drodze. Pamiętajmy o tym, że lisy, jeże, nietoperze i inne mogą być zarażone wścieklizną. Nawet jeśli zobaczymy ranne zwierzę i chcemy mu pomóc, nie dotykajmy go. Należy powiadomić odpowiednie służby. Nie podejmujmy działań na własną rękę. Pamiętajmy też, że szczepienie przeciw wściekliźnie psów jest obowiązkowe, a kotów zalecane – zaapelował na rządowych stronach Konstanty Radziwiłł, wojewoda mazowiecki.

Dzięki akcji szczepienia lisów w latach 1985-1999 w Polsce nie odnotowano żadnego przypadku wystąpienia wścieklizny u ludzi. Jednak już w 2000 i 2002 roku zmarły dwie osoby: 59-letnia kobieta ugryziona przez kota z województwa warmińsko-mazurskiego oraz 28-letni mężczyzna z południa Polski, u którego droga zarażenia była nieznana. Na świecie ponad 90 proc. zakażeń jest spowodowanych pogryzieniami przez psy.

Ekolodzy alarmują, że rozwój populacji lisów, na który wpływ miało wprowadzenie powszechnych szczepień, nie tylko zachwiał równowagą ekosystemów, ale też przyczynił się do rozprzestrzeniania kolejnej groźnej choroby: bąblowicy wielojamowej. Jest ona wywoływana przez larwę tasiemca lisiego, która może być obecna na niemytych jagodach lub poziomkach. Pasożyt zagnieżdża się w wątrobie, płucach i mózgu, nerkach, śledzionie, kościach i oku. Choroba, która rozwija się jak nowotwór, daje objawy po 10-15 latach od zakażenia. W minionych latach doszło do kilkunastu zgonów spowodowanych bąblownicą.

Służby sanitarne i weterynaryjne przypominają, że szczepienia psów są obowiązkowe, a kotów zalecane. Uchylenie się od obowiązku grozi mandatem. 15 listopada rusza akcja szczepień lisów w lasach.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości