Zaburzenia odżywiania
Pandemia wciąż trwa, a nasze zdrowie psychiczne podupada. Boimy się o bliskich, czujemy strach i niepewność, a to wszystko doprowadza do kolejnych problemów… depresji i zaburzeń odżywiania. Dlaczego? Jedni z nas stres zajadają tabliczką czekolady, inni zaś w wyniku tzw. "skurczonego żołądka" nie są w stanie nic przełknąć.
- Przez lockdown pacjentów z zaburzeniami odżywiania faktycznie przybyło. Pojawili się nowi, pojawili się ci, którzy chorowali i zachorowali ponownie przez lęk i obawę o swoje zdrowie i rodziny. Wpłynęła na to też izolacja. Moich pacjentów jest obecnie dwa razy więcej – powiedziała psychodietetyk.
Podstępna choroba dotyka coraz młodszych
Paulina Mielniczuk ma zaledwie 14 lat. Na anoreksję zachorowała w pierwszej fali pandemii. Wszystko zaczęło się we wrześniu 2020 roku, gdy wprowadzono naukę zdalną. - Pandemia pomogła mi odizolować się od rówieśników, miałam więcej czasu dla siebie. Czułam się w tym wszystkim sama. Skupiłam się na sobie, chciałam być zauważona - przyznała nastolatka.
W pierwszym odruchu Paulina chciała o siebie zadbać. Nie sądziła jednak, że perfekcjonizm zamieni się w chorobę. - Zaczęło się niewinnie, zaczęłam zdrowiej się odżywiać, zaczęłam sama przygotowywać sobie posiłki. To okazało się pułapką. Przed lockdownem zawsze chodziłam na zajęcia, pojawił się strach, że przez brak aktywności moja sylwetka się zmieni – tłumaczyła.
Psychodietetyczka dodała, że problem, z jakim mierzyła się Paulina, dotyczył też wielu innych dzieci. Młodzież wpadła w syndrom "zmiany", uczniowie chcieli przejść metamorfozę, by po powrocie zaskoczyć rówieśników. - W mediach społecznościowych pojawiały się relacje, jak wyjść z pandemii jako nowa, lepsza wersja samego siebie Wtedy zaczęły się nadmierne aktywności fizyczne, diety, ale też kolor włosów czy zmiana stylu – powiedziała specjalistka.
Rodzice dziewczynki o problemach zorientowali się dopiero w lutym 2021 roku, kiedy pewnego dnia kazali jej wejść na wagę.
Mama powiedziała, że od tej pory będzie mi przygotowywać posiłki, żebym nie spadała z wagi. Dla mnie to był koszmar, bo jak coś jadłam to, było to wyliczone i wiedziałam, jakie to ma wartości. To potrwało z tydzień, jak mama robiła posiłki. Były wieczne kłótnie. Potem wszystko wróciło. Coś schowałam do kieszeni, coś wyrzuciłam
Zmartwiona mama zaprowadziła córkę do pediatry. Badania krwi wyszły dobrze. Pomoc nadeszła dopiero w lipcu. – Prosiłam mamę o pomoc, już naprawdę się męczyłam, ważyłam 36 kg. Trafiłam do Malawy, ośrodka leczenia zaburzeń odżywiania Dzisiaj czuje się już dobrze stabilnie, nadal jestem w terapii - podsumowała.
Zobacz także:
- Powrót dawnych chorób zakaźnych? Najbardziej narażone są dzieci
- Czym jest FOMO i dlaczego warto o nim mówić?
- Ból głowy i zaburzenia snu - objawy nadużywania internetu przez nastolatków. Jak rozpoznać uzależnienie?
Autor: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Jagielski/East News