Adam Mirek - promotor nauki z milionem obserwatorów
Adam Mirek był ponoć dzieckiem wszechstronnie uzdolnionym. Predyspozycje do szybkiego zapamiętywania i rozumienia materiałów z różnorakich dziedzin okazały się problematyczne, gdy nadszedł moment wyboru drogi życiowej. - Ostatecznie postawiłem na nauki ścisłe - chemia, biologia, matematyka. Ogólnie nazwałbym siebie popularyzatorem nauki albo promotorem nauki, żeby było prościej. I ta część z tego TikToka, i z mediów społecznościowych to jest tylko mały wycinek - komentuje w materiale Dzień Dobry TVN.
Nawiązanie do mediów społecznościowych nie jest przypadkowe, ponieważ Adam Mirek prężnie działa w sieci i dzięki publikowaniu nagrań, za pomocą których w przystępny sposób przekazuje wiedzę, zyskał wierne grono fanów. Na swoim koncie ma już milion obserwatorów.
Internet to nie jest jedyna przestrzeń, w której popularyzator nauki stara się zaistnień. Adam napisał przeznaczoną dla dzieci i młodzieży książkę "Bebechy, czyli ciało człowieka pod lupą", która została wyróżniona nagrodą Bestseller Empiku 2023. Mirek opiera swoją pracę na wieloletnim wykształceniu. We Francji zdobył stopień doktora w dyscyplinie chemia i fizykochemia materiałów, a w Polsce - w inżynierii biomedycznej. - Temat doktoratu to były nowe systemy kontrolowanego dostarczania leków oparte o elektroprzędzone i 3D biodrukowane systemy - wspomina.
Choroba lokomocyjna jako pozostałość ewolucji
Od 18 marca Adam Mirek co dwa tygodnie będzie widzom Dzień Dobry TVN przekazywał ciekawostki na temat ludzkiego ciała. W pierwszej odsłonie swojego cyklu poruszył kwestię pozostałości ewolucyjnych, do których zaliczają się m.in. zęby ósemki, kość ogonowa czy umiejętność poruszania uszami.
- Czasem może się zdarzyć, że jakaś cecha już nie jest potrzebna, ale też w żaden sposób nie zawadza. Wtedy może się okazać, że taki narząd zostaje w formie szczątkowej w jakimś organizmie. (...) To może być narząd, to może być jakieś zachowanie. Gęsia skórka jest takim zjawiskiem, bo my już futrzakami nie jesteśmy, ale ciągle, kiedy jest za zimno, to stroszymy się, jakbyśmy naprawdę to futro mieli - wyjaśnia ekspert.
Według Adama jedną z takich pozostałości jest również choroba lokomocyjna. Jaki ma ona związek z przeszłością i naszymi przodkami? - Pojawia się wtedy, kiedy jedziemy samochodem, najczęściej z tyłu. Jesteśmy odizolowani od przestrzeni, nie za bardzo widzimy, co się dzieje, więc wzrok odbiera takie sygnały, że jesteśmy nieruchomo. Natomiast błędnik, który mamy w głowie, odczuwa wszystkie zakręty, wszystkie wyboje. Dlaczego robi się niedobrze? Bo tym bardziej upewniamy nasz mózg, że wzrok widzi, że się nie poruszamy, a błędnik odczuwa wszystkie zmiany. I to nieporozumienie na linii oczy - błędnik sprawia, że chce nam się wymiotować, dlatego że w ewolucyjnej przeszłości ta sytuacja, kiedy mielibyśmy sprzeczne sygnały od wzroku i od błędnika, oznaczała prawdopodobnie jakieś halucynacje, a halucynacje oznaczały prawdopodobnie jakieś zatrucie - zaznacza promotor nauki.
Więcej ciekawostek znajdziesz w naszym materiale wideo.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Naukowcy z Polski powtórzyli słynny eksperyment Milgrama. Na czym polega?
- Na kozetce u Zygmunta Freuda. Jak mieszkał twórca psychoanalizy?
- Wiktor Niedzicki - pan od eksperymentów. "Do wszystkiego podchodzi od strony naukowej"
Autor: Berenika Olesińska
Reporter: Magda Nabiałczyk
Źródło zdjęcia głównego: Michał Woźniak/East News