Tinderella - krzywdzący trend randkowy
Obecnie osoby poszukujące miłości mają nieco więcej możliwości niż jeszcze kilkanaście lat temu. Internet pozwala rozmawiać z ludźmi z całego świata, dając niemal nieograniczone szanse na zbudowanie nowych kontaktów. Powstaje coraz więcej portali i aplikacji randkowych, które łączą singli poszukujących drugiej połówki.
Miłość
Jednak nie każdy, kto założył tam swój profil, pragnie poważnego związku, co więcej - nie każdy szuka też znajomości, którą pragnie kontynuować w realnym świecie. Po co więc rejestrować się w tego typu miejscach? Odpowiedź może cię zaskoczyć. Okazuje się, że niektórzy z nas czerpią przyjemność z samego flirtu.
Syndrom Tinderella - co to takiego?
To zjawisko jest tak popularne, że ma już nawet swoją nazwę - Tinderella. Pochodzi od połączenia słów Tinder (popularna aplikacja randkowa) i Cinderella (Kopciuszek). Syndrom dotyczy osób, które - tak jak Kopciuszek uciekający z balu przed północną - kończą relację, gdy ta powinna przenieść się poza wirtualne rozmowy.
Oznacza to, że ci użytkownicy potrafią budować podstawy relacji miłosnej np. poprzez flirt, komplementy, jednak gdy rozmówca proponuje spotkanie, natychmiast się dystansują. Dlaczego zachowują się w ten sposób? Jak tłumaczy psycholog Jessica Kmieć, w wielu przypadkach zjawisko dotyczy osób niepewnych siebie, z niskim poczuciem wartości.
- Mogą one, z różnych powodów mieć trudności w nawiązywaniu i budowaniu relacji. Być może w ich życiu doszło kiedyś do zranienia, którego nie przepracowali i ono w jakiś sposób wciąż wpływa na ich życie - wyjaśnia ekspertka w rozmowie z dziendobry.tvn.pl.
- W grę może wchodzić także fobia społeczna i lęk przed oceną innych osób, który może manifestować się w przekonaniu, że jeśli ktoś pozna ich na żywo, to negatywnie ich oceni i w następstwie zakończy relację. Wolą uniknąć potencjalnego cierpienia i sami wycofują się, rezygnując ze spotkania na żywo - dodaje.
Flirt bez zaangażowania
Czy użytkownicy szukający prawdziwego uczucia są w stanie uchronić się przed tym zjawiskiem? Na co zwrócić uwagę, by nie dać się zranić? Zdaniem psycholożki, warto od samego początku postawić na transparentność w rozmowie, nie powinniśmy bać się pytać o kwestie, które budzą wątpliwości.
- Wiele osób obawia się, że pytanie dotyczące spotkania na żywo zostanie odebrane jako wyraz desperacji. Uważam, że jest to wyraz szacunku do wzajemnego przeznaczania czasu i energii na znajomość. Zwróćmy uwagę na to, czy dana osoba nie zwleka i czy nie przedłuża możliwości spotkania się w nieskończoność lub unika pytań odnośnie do randki - zaznacza. Jak dodaje, zjawisko Tinderella jest ściśle powiązane z ghostingiem, czyli zniknięciem bez słowa, niemal jak duch. W ten sposób osoba wykorzystana przez "Kopciuszka" pozostaje z niedopowiedzeniami, zaczyna myśleć, czy zrobiła coś niestosownego.
- Zaczyna winę za niepowodzenie relacji brać na siebie, co może mieć także konsekwencje w zachwianiu jej samooceny, a w następstwie unikaniu kolejnych relacji, bo jeśli „tamta/tamten odeszła/odszedł bez słowa to pewnie następna/y zrobi to samo”. Dlatego apeluję, aby otwarcie mówić o tym, że nie chcemy kontynuować znajomości. Podziękujmy danej osobie za poświęcony czas i rozstańmy się w atmosferze szacunku i życzliwości - podsumowuje Jessica Kmieć.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Mąż zdradził ją z jej własną matką. "Opracowali plan wspólnego życia"
- Podsłuchała, co teściowa mówi na jej temat. Te słowa ją zraniły. "On płaci, więc to jego dom"
- Nowoczesna technologia pomaga nam dbać o relacje z bliskimi. W jaki sposób?
Autor: Aleksandra Matczuk
Źródło zdjęcia głównego: GettyImages/Grinvalds