"Ojcowanie w związku". Dlaczego mężczyźni przyjmują rolę rodzica w relacji z ukochaną?

Źródło: Dzień Dobry TVN
Czego oczekujemy od swoich partnerów?
Czego oczekujemy od swoich partnerów?
Adrianna Eisenbach opowiedziała o związku z młodszym mężczyzną
Adrianna Eisenbach opowiedziała o związku z młodszym mężczyzną
Czy kary w związku mają sens?
Czy kary w związku mają sens?
Sandra Kubicka o związku z Baronem
Sandra Kubicka o związku z Baronem
Aktorskie małżeństwo ponad 30 lat razem
Aktorskie małżeństwo ponad 30 lat razem
Basia Ritz opowiedziała o kulisach swojego małżeństwa
Basia Ritz opowiedziała o kulisach swojego małżeństwa
 „Małżeństwo do poprawki”
„Małżeństwo do poprawki”
Wchodząc w związek, przyjmujemy odpowiadające nam role, jednak z czasem mogą one ulec zmianie i sprawić, że relacja przestaje przypominać wcześniej deklarowane partnerstwo. Najczęściej dzieje się tak, gdy jeden z partnerów zaczyna świadomie lub nieświadomie przejmować funkcję rodzica. O zjawisku "ojcowania" w relacji rozmawiamy z psycholożką Zuzanną Butryn.

Postawa rodzica w związku

Poszukując drugiej połówki liczymy, że odnajdziemy dzięki niej szczęście, bezpieczeństwo i wsparcie. Wchodząc w związek, zwykle już na początku ustalamy zasady jego funkcjonowania, jednak pewne aspekty np. w zachowaniu partnera czy w jego stylu życia zaczynają być widoczne nieco później niż podczas początkowych faz partnerstwa.

Tak było w przypadku Karoliny. Kobieta dostrzegła niepokojące jej zdaniem zachowanie u swojego partnera Adriana, który zaczął przyjmować wobec niej postawę rodzica. - Po 10 miesiącach udanego związku Adrian zaczął coraz częściej zachowywać się jak mój ojciec, a nie partner, szczególnie gdy zamieszkaliśmy razem - wspomina.

- Chciał coraz częściej decydować za mnie w wielu sprawach dotyczących naszej przyszłości, na liście połączeń w telefonie miałam tylko jego numer. Dzwonił co chwilę pytając, gdzie jestem teraz, co robię, z kim idę teraz się zobaczyć. Dopytywał też, na co wydaję pieniądze, mimo że sama się utrzymuję. Pewnego dnia zapytał nawet, czy nie chcę zrezygnować z pracy, bo on świetnie zarabia, a ja mogłabym zajmować się po prostu domem. Początkowo cieszyło mnie, że jest tak opiekuńczy i odpowiedzialny, jednak z czasem "ojcowanie" zaczęło mnie przytłaczać - przyznaje rozmówczyni serwisu dziendobry.tvn.pl

- Niestety po czasie zaczęłam się męczyć i relacja z mojej strony trochę się wypaliła. Chciałam czuć się jak kobieta, a nie dziecko uwięzione w ciele 28-latki. Po kilku rozmowach poprosiłam go o przerwę, jednak liczę, że uda nam się wyjść z tego kryzysu i zaczniemy znów żyć jak partnerzy - podsumowuje.

"Ojcowanie w związku" - czy to jest zdrowe?

Podobną sytuację miał także Kamil, jednak w jego przypadku, to właśnie on został obarczony rolą "ojca", na którą jak tłumaczy, wcale się nie pisał.

- Uwielbiałem opiekować się moją ukochaną Marceliną, jednak nigdy nie chciałem, by moja partnerka była tak bardzo zależna ode mnie. "Ojcowanie" w związku opierało się u nas na tym, że Marcelina wciąż oczekiwała ode mnie takiej opieki, jaką otrzymywała od swoich rodziców - zakupy, obowiązki domowe i pies, którego zaadoptowaliśmy wspólnie - wszystko było na mojej głowie. Wytrzymałem rok - opowiada.

Jak tłumaczy psycholog Zuzanna Butryn, "ojcowanie w związku" nie musi być odbierane jako zachowanie destrukcyjne dla związku. - Jeżeli taka relacja jest satysfakcjonująca dla obu stron, to nie widziałabym w tym większego problemu, w końcu tę "normę" tworzą dwie osoby. Nie jest to nic złego, nie oceniałabym tego w kategorii dobre/złe. Ważne, by zachowanie drugiej połówki nie było po prostu krzywdzące - zaznacza. specjalistka.

Czy da się odróżnić potrzebę naturalnej odpowiedzialności za partnera, a próbę odgrywania roli rodzica lub narzucania jej ukochanemu/ukochanej?

- Może być to duża ilość komunikatów nacechowanych taką obawą o wszystko, trochę wyręczaniem, braniem odpowiedzialności za cudze problemy. Pamiętajmy, że nie możemy czuć się aż tak odpowiedzialni za partnera, a już z pewnością nie tak, jak np. o swoje dziecko. Możemy kogoś wspierać, pomagać mu dać mu oparcie, ale nie brać odpowiedzialność za jego codzienność - wyjaśnia psycholożka.

Jeżeli jednak tak, jak w przypadku Karoliny i Kamila "ojcowanie" czy "rodzicowanie" nie jest tym, czego oczekujemy lub tym, co chcemy dać naszemu partnerowi, to warto zastanowić się, skąd w ogóle wzięła się tak potrzeba, jak możemy poprawić tę sytuację i wypracować kompromis.

Zdaniem Zuzanny Butryn potrzeba "ojcowania" może być związana wyniesiona z domu rodzinnego, np. gdy ktoś obserwował u rodziców podobną dynamikę relacji i później przekłada to na swój związek. - Przykładowo nasz partner widział ojca, który opiekował się matką właśnie w taki sposób, pracował za nią czy załatwiał jakieś sprawy, był opiekunem. Stąd właśnie może brać się taka potrzeba w dorosłym życiu dziecka, tworzącego już własną rodzinę - tłumaczy.

W przypadku, gdy kobiecie to nie odpowiada, czuje się tym zmęczona, chce być w bardziej partnerskiej relacji, to trzeba o tym porozmawiać. Warto dowiedzieć się od partnera, skąd pojawiły się w nim tego typu zachowania. Taka sytuacja rzeczywiście może grozić rozpadem związku, ponieważ nie ma tej zgodności, która harmonizuje relację.

W jaki sposób powinniśmy rozmawiać z partnerem na trudne tematy?

- Tu zdecydowanie polecamy jasny i prosty komunikat, bardzo bezpośredni. Nie warto ukrywać tego, co się czuje. Możemy powiedzieć np.: "Czuję, że ta relacja jest niezgodna z tym, czego potrzebuję, czuję się obciążona" albo "Czuję się jak ojciec, a nie partner. Nie chcę tak się czuć", "Decyduję o zbyt wielu rzeczach, muszę opiekować się zbyt wieloma rzeczami, chciałbym to zmienić". Jasno i wprost - podsumowuje ekspertka.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

Autor: Aleksandra Matczuk

Źródło zdjęcia głównego: GettyImages/Gorodenkoff

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana
Materiał promocyjny

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana