Co Polacy myślą o związkach między pracownikami?
46 proc. Polaków twierdzi, że umawianie się na randki z kimś z pracy jest normalne i nie ma w tym nic złego. 42 proc. pytanych uznało, że jest to dopuszczalne, tylko 12 proc. było zdania, że takie zachowanie nie powinno mieć miejsca. Tak wynika z badania "Praca i miłość idą w parze" przeprowadzonego przez Grupę Progres.
- Pracujący Polacy mają jasno zdefiniowane podejście do kwestii związków oraz randek ze współpracownikami. Aż 71 proc. twierdzi, że to czy związek osób pracujących w danej firmie wpływa na kolegów i koleżanki z zespołu, zależy od sytuacji, 15 proc. uważa, że ma on wpływ na relacje w zespole, a 14 proc. mówi, że bliska relacja uczuciowa nie oddziałuje na innych współpracowników – mówiła Magda Dąbrowska, wiceprezes Grupy Progres i autorka badania.
Miłość i związki
Zdaniem ankietowanych czynnikiem, który decyduje o tym, jak podchodzimy do związków między kolegami czy koleżankami z pracy, jest piastowane stanowisko. Osoby, które zajmują kierownicze stanowiska, mają świadomość, że ich związek np. z podwładnym może mocno odbić się na zespole i relacji między pracownikami. Co ciekawe, pracownicy niższego szczebla, którzy nie kierują zespołem i nie odpowiadają za planowanie oraz realizację projektów, podchodzą do związków rodzących się w firmie bardzo liberalnie i nie mają takich obaw.
Ile związków powstaje w miejscu pracy?
- Niektóre statystyki mówią, że jedna czwarta par poznaje się właśnie w pracy. Inne dane wskazują na znacznie wyższy odsetek. W wielu przypadkach nawet, jeśli spotkamy w pracy kogoś, kto nas zaintryguje, to często rozum bierze górę nad uczuciami i nie decydujemy się na związek, bo mimo otwartości na relacje uczuciowe w firmie, większość Polaków nie chce pracować ze swoimi drugimi połówkami – powiedziała Magda Dąbrowska. – Zaledwie 23 proc. ankietowanych twierdzi, że chciałoby pracować z osobą, z którą jest w związku. 54 proc. nie wyobrażą sobie pracy z partnerem czy partnerką. 39 proc. pytanych przyznało, że pracowało z osobą, a 61 proc. nie ma takich doświadczeń – wyjaśniła ekspertka.
Warto dodać, że przepisy zakazujące bardzo bliskich relacji w polskich firmach praktycznie nie istnieją, prawo pracy również ich nie określa. Są jednak takie przedsiębiorstwa, które pociągają pracowników do odpowiedzialności za zaniedbania wynikające z bardzo bliskich zażyłości. Jeśli dana relacja narusza regulamin obowiązujący w firmie, para może mieć nieprzyjemności lub nawet stracić posadę.
Z jednego z ostatnich badań Vault's Office Romance Survey wynika, że na świecie tylko 28 proc. firm ma uregulowane kwestie związków między pracownikami, 29 proc. nie posiada takich regulacji, a w przypadku 43 proc. firm badani nie byli w stanie powiedzieć, czy ich pracodawca takie zapisy posiada – czyli nawet, jeśli przepis istnieje, to pracownicy o nim nie wiedzą.
Czy warto szukać miłości w miejscu pracy?
Katarzyna Oleksik, dziendobry.tvn.pl: Szukamy miłości w miejscu pracy? Czy np. zmieniając pracę mamy z tyłu głowy myśl, że może kogoś spotkamy?
Małgorzata Czernecka, psycholożka, ekspertka ds. wellbeing: Raczej nie idziemy tam z nadzieją, że znajdziemy swoją drugą połówkę. Jednak wspólne problemy, wyzwania, szefowie, współpracownicy, różnego rodzaju sytuacje sprawiają, że zbliżamy się do siebie. Do tego dochodzi ilość czasu, który ze sobą spędzamy. Połączenie tych dwóch rzeczy sprawia, że budują się między nami więzi, relacje (nie tylko damsko-męską), a stąd już prosta droga do czegoś większego.
Ludzie z pracy stanowią też ok. 80 proc. naszych znajomych. I jeśli ktoś jest singlem, to tu będzie kierował swoją uwagę i tu będzie poszukiwał potencjalnego partnera/partnerki. Mamy coraz mniej czasu na szukanie miłości offline, zwłaszcza jeśli jesteśmy już po 30-ce czy 40-ce, dlatego poszukujemy jej tam, gdzie nadarza się ku temu okazja.
Warto dodać, że wcześniej w pracy częściej zdarzały nam się krótkotrwałe romanse. Wybuch pandemii sprawił, że nasze relacje zaczęły wyglądać inaczej i inaczej zaczęły się tworzyć. Teraz budują się znacznie wolniej. Nie mamy ze sobą tak dużo kontaktu fizycznego. Zaczynamy od rozmów telefonicznych. Opowiadamy o swoich prywatnych sprawach czy trudnościach. To odroczenie kontaktu fizycznego może sprawić, że te związki będą trwalsze i będą miały zupełnie inne fundamenty. Pandemia także zweryfikowała cześć naszych relacji. Niektóre przechodziły kryzys. Jednym udało się pokonać trudności, inne musiały się zakończyć.
Czy związek z kimś z pracy nie jest zbyt dużym obciążeniem? Jak tu zachować work life balance?
Czasem ludzie zakochują się w sobie, ale pracują w innych działach. Niekiedy poznają się w jednej organizacji, ale finalnie pracują w innych firmach. I tutaj takiego obciążenia nie ma. Ono się pojawi w sytuacji, gdy para np. prowadzi wspólnie firmę – wtedy przeciążenie jest duże. Zarówno kryzysy, problemy finansowe, sukcesy wszystko przeżywa się razem.
Niektóre firmy zakazują związków między pracownikami. I choć takie relacje utrzymywane są w tajemnicy, to i tak wszyscy wiedzą i widzą, co się dzieje. Takie podwójne życie ma miejsce w wielu organizacjach. Pracownicy doskonale wiedzą, kto z kim romansuje, mimo że ma normalne życie u boku żony/męża i dzieci. Zdarza się, że takie skoki w bok są formą radzenia sobie z problemami w związku. Zamiast skorzystać z pomocy psychoterapeuty próbujemy rozwiązywać je np. używkami, pracoholizmem, całkowitym zaangażowaniem w nową pasję czy właśnie wejściem w nową relację. Kontakt z tą drugą osobą skutecznie odwraca naszą uwagę od tego, co powinniśmy ze sobą i w parze przepracować, zasila energetycznie, rozładowuje naszą frustrację, daje przestrzeń, żeby poczuć inny rodzaj emocji, lekkich i przyjemnych. Nawet jeśli tworzymy sobie romantyczną iluzję, to część osób gdzieś ma poczucie, że może sobie ułożyć życie z tą drugą osobą.
A jeśli pracują razem? Może lepiej, żeby jedno odeszło?
Niekoniecznie. Problem może się pojawić w momencie, gdy jedna ze stron awansuje. Warto się przyjrzeć tym uczuciom i zastanowić, co to w nas zmienia – w nas jako parze i jako odrębnych jednostkach. Czy ta sytuacja jest dla nas obciążeniem czy może w jakiś sposób nas wzbogaca, sprawia, że jesteśmy dla siebie większym wsparciem w trudnych momentach? Jeśli czujemy się dobrze, z tym że nasz partner zajmuje wyższe stanowisko i zarządza nami w pracy, ale np. w domu role się odwracają, to nie trzeba nic zmieniać. Ale jeśli jednak to powoduje w nas dyskomfort, jest źródłem napięć i konfliktów, to dobrze jest coś z tym zrobić. Zwykle niestety taki układ parze nie służy, bo następuje pomieszanie ról – partner lub partnerka pełniąca rolę szefa lub szefowej musi rozliczać drugą stronę z zadań. A przecież czasem mamy gorszy czas, złe samopoczucie, problemy w domu. Zwykle bierzemy się w pracy w garść i robimy, co do nas należy lub rozmawiamy o przełożeniu terminu oddania zadania. Jeśli jednak naszym szefem jest partner lub partnerka, wtedy nasze oczekiwania mogą przerastać możliwości drugiej strony i prowadzić do napięć oraz konfliktów. Badania pokazują, że mężczyźni gorzej radzą sobie w sytuacji, gdy szefową jest ich partnerka życiowa niż gdy jest odwrotnie. Dlatego też ścisła praca razem jest zwykle dla partnerów pełna wyzwań.
Warto dodać, że kiedy jesteśmy zakochani, nie myślimy o tym, czy możemy/powinniśmy pracować z tą osobą. Buzujące hormony sprawiają, że nie dostrzegamy pewnych rzeczy – nasz mózg jest skupiony tylko na tym, żebyśmy się do siebie zbliżali. Ale to też nie jest reguła. Jeśli mieliśmy za sobą np. trudniejsze rozstanie, to mamy świadomość, że ta relacja może się bardzo różnie potoczyć i będziemy chcieli to przegadać z tą drugą osobą. Trzeba także mieć na uwadze, że w przy rozstaniu konflikt obejmie też środowisko pracy. Jedni staną po naszej stronie, a drudzy będą wspierać naszego partnera/partnerkę. Dobrze jest omówić ze sobą różne scenariusze i mieć świadomość, że może przyjść moment, kiedy trzeba będzie podjąć konkretne decyzje, działania. Najważniejsze to rozmawiać ze sobą i mówić o swoich obawach.
Co zrobić, żeby nie przynosić pracy do domu?
Jeśli pracujemy razem to, co możemy zrobić, żeby nie przynosić pracy do domu?
Powiedzmy sobie szczerze, że kryzysy w pracy czy u jednej, czy u drugiej strony będzie przegadywany właśnie w domu. W ten sposób sobie z nimi radzimy. Dobrze jeśli potrafimy w domu "wyjść" mentalnie z tego życia zawodowego i o nim nie mówić. Życie prywatne zapewnia nam wtedy swego rodzaju odskocznię, zapewnia równowagę. Tam się regenerujemy i nabieramy energii na kolejny dzień. Dlatego jeśli pracujemy ze sobą – niech każdy z nas ma własną przestrzeń, jakąś autonomiczną aktywność zarezerwowaną tylko dla siebie. Brak chwilowego dystansu – fizycznego, emocjonalnego, mentalnego - może sprawić, że rozwiązanie jakiegoś problemu wyda nam się niemożliwe. Dobrze jest wychodzić z tej naszej diady, żeby zatęsknić za tą drugą osobą.
Jak uczucie do kolegi/koleżanki z pracy, którego widujemy w domu i w biurze wpływa na naszą pracę?
Bardzo silne emocje, które towarzyszą stanowi zakochania się, nie sprzyjają skupieniu uwagi. Przez ten czas jesteśmy mniej produktywni, mniej wydajni. W sytuacji odwrotnej, kiedy się rozstajemy, jest podobnie. W tym przypadku praca często jest tym miejscem, do którego uciekamy. To częsta strategia pokonywania kryzysu. Funkcjonowanie i pracowanie w takiej sytuacji, gdy cały czas natykamy się na byłego partnera/partnerkę, może być bardzo trudne. To, jak będziemy sobie z tym radzić, zależy od złożoności samego kryzysu, czasu jego trwania, intensywności, ale też od naszej odporności psychicznej oraz zdolności adaptacyjnych.
Czy związki między pracownikami powinny być zakazane?
Czy związek, który zawiązał się między współpracownikami, ma większe lub mniejsze szanse na przetrwanie?
Tu nie ma reguły. Zanim zwiążemy się z kimś z pracy, to najczęściej wcześniej przyjaźnimy się z tą osobą. Obserwujemy ją, wiemy, jak się zachowuje w różnych sytuacjach. Pracując razem, możemy ją lepiej poznać, znany opinie innych osób na jej temat. To nie jest randka w ciemno. Jednak nasze wybory nie są do końca świadomie czy racjonalne, decydujące znaczenie ma chemia naszego organizmu.
Są firmy, które zakazują związków między pracownikami. Tylko czy w sytuacji, gdy tak ogromną część naszego życia poświęcamy pracy, takie przepisy nie są trochę bez sensu? Siłą rzeczy może się zdarzyć, że coś do kogoś poczujemy, a rezygnacja z mieszanych zespołów, aby uniknąć romansów między pracownikami, to żadne rozwiązanie.
Znam wiele środowisk, gdzie to mieszanie się energii damskiej i męskiej działa nie tylko dobrze, ale wręcz bardzo motywująco. W środowiskach mieszanych obie grupy znacznie lepiej i efektywniej pracują. Podczas szkoleń, które prowadzę, kiedy grupy są homogeniczne, złożone z samych pań lub samych panów, proces przebiega inaczej, co bardzo wyraźnie widać. Obecność płci przeciwnej na sali dużo zmienia w dynamice procesu, każda z płci wnosi inną perspektywę, energię, emocje. Mieszane organizacje funkcjonują lepiej.
Choć przepisy czasem zakazują wchodzenia w bliskie relacje między pracownikami, to rzadko kiedy są egzekwowane. Szefowie nie chodzą i nie sprawdzają, nie analizują korytarzowych plotek, spekulacji, kto z kim się spotyka, umawia na randki czy romansuje. Dopóki nic się nie dzieje, nie wpływa to na jakość pracy, uznaje się, że problemu nie ma.
Zobacz także:
- Męskie fantazje erotyczne. "Potrafią mieć duży wpływ na relacje, związek, a nawet dobrostan"
- "Bo to zła kobieta była". Jak kocha mężczyzna po przejściach?
- Jak poradzić sobie z rozpadem małżeństwa? "To jest porażka dwojga ludzi"
Autor: Katarzyna Oleksik
Źródło zdjęcia głównego: Sven Hagolani/Getty Images