"Ciągle uczę się kochać siebie"
- Nigdy nie byłam fanką opalania, w młodości wolałam siedzieć na plaży pod parasolem i czytać książkę - wspomina Monika, 37-latka z Warszawy. Na pewno miało to związek z tym, że miałam lekką nadwagę, byłam dość pulchna, więc niechętnie paradowałam w kostiumie kąpielowym. Na studiach pojechałam ze znajomą do Grecji, uznałam, że nikt tu mnie nie zna i w sumie, co mi szkodzi nałożyć bikini i poleniuchować nad basenem. Wtedy opaliłam się tak naprawdę pierwszy raz. Słońce, drinki, dużo kąpieli morskich i przepiękna opalenizna sprawiły, że poprawił się mój wygląd. Kiedy wróciłam, koleżanki powiedziały, że wyglądam bosko i w brązie mi do twarzy, bo… wyglądam szczuplej. Od tego wszystko się zaczęło - wyjaśnia 37-latka.
Postanowiła w związku z tym być opalona przez cały rok. I tak zaczęła się jej przygoda z solarium. -Chodziłam regularnie, najpierw dwa razy w tygodniu, cztery, a zimą potrafiłam być codziennie. Ciągle było mi mało. Ludzie przyzwyczaili się do mojego wyglądu, że jestem ciągle opalona, przestali zwracać uwagę, więc zwiększałam czas opalania, chciałam, by ktoś mnie podziwiał i mówił, że świetnie wyglądam. Tak funkcjonowałam przez 4 lata. Aż trudno mi uwierzyć, że nikt nie powiedział mi, że przeginam. Byłam aż brudna od opalania, skóra stała się tak sucha, że zaczęła mi pękać. Nie pomagało nawilżanie, żadne balsamy i olejki. Dermatolog, do którego trafiłam później, powiedział, że jestem szczęściarą, że nie skończyło się to czerniakiem. Terapia, na którą trafiłam dzięki niemu, pomogła mi zrozumieć, dlaczego tak właściwie krzywdziłam swoje ciało przez kilka lat. Ciągle uczę się kochać siebie - wyjaśnia Monika.
Co to jest tanoreksja?
Tanoreksja to obsesyjna potrzeba bycia opalonym, zarówno dzięki promieniom słonecznym, jak i wizytom w solarium. To również obsesyjne myślenie, że skóra jest za blada i przez to wygląd nie spełnia naszych oczekiwań.
- Dana osoba ma w głowie wizerunek siebie, takiej mocno opalonej, bo kojarzy się jej to ze zdrowiem, z byciem wysportowanym, młodym i aktywnym fizycznie. O zaburzeniu zaczynamy mówić wtedy, kiedy widzimy, że ktoś myśli o tym intensywnie, poświęca temu dużo myśli, wplata te aktywności opalania się w codzienne obowiązki i to zajmuje mu znacząco dużo czasu, niemalże dostosowuje swoje plany do tego. Taka osoba nie widzi jednak tego, jak otoczenie reaguje na jej wygląd, ona ciągle ma w głowie obraz siebie, za mało opalonej i nie zdaje sobie sprawy z konsekwencji zdrowotnych nadmiernego opalania – wyjaśnia psycholog Emilia Szymanowicz.
Jak pomóc osobie, która w naszym poczuciu jest tanorektykiem? – Do tego trzeba podejść bardzo indywidualnie, bo zależy, kto i co mówi. Osoby, które mają problem ze swoim wyglądem, są bardzo wyczulone i każdą uwagę traktują jak krytykę. Kłopot polega na tym, że tanorektycy nie dostrzegają, że może to być problem o podłożu psychicznym, emocjonalnym, więc trudno ich do tego przekonać. Warto więc wspominać: "zauważyłam, że często chodzisz do solarium, czy na słońce i martwi mnie to, że to nie jest zdrowe". Używać argumentów nie personalnych, ale bardziej o zjawisku, że opalanie jest niezdrowe, przytoczyć badania itp. Warto też powiedzieć, żeby dana osoba skonsultowała się z ekspertem, jeśli nam nie wierzy i wyjaśnić, że problemy dermatologiczne są wtórne, bo biorą swój początek od zupełnie czegoś innego, czyli braku akceptacji swojego wyglądu – zaleca psycholog Emilia Szymanowicz.
Wizyta u psychologa byłaby kluczowa, bo oprócz tego, że ktoś nie czuje się dobrze we własnym ciele, to dodatkowo wiąże się z tym przeżywanie niepokoju, porównywanie się do innych osób, sprawdzanie w lustrach, szybach, jak się prezentuje ciało. Potwierdza to psycholog Emilia Szymanowicz w rozmowie z serwisem dziendobry.tvn.pl: – To wszystko wiąże się z cierpieniem psychicznym, możemy sobie wyobrazić, jak przykre jest to uczucie, gdy nie jesteśmy zadowoleni sami z siebie. To zaprząta nasze myśli i powoduje duży dyskomfort.
Czy tanoreksja jest równie poważnym zaburzeniem, jak np. anoreksja? – Każda osoba, która ma zaburzony obraz siebie, ma przed sobą ogromny problem, z którym musi się zmierzyć. Jest to proces, który wymaga terapii, dostosowanej do potrzeb indywidualnych danej osoby. Czasem oprócz terapii stosuje się także leki, które wspomagają leczenie. Niestety, obecna kultura powoduje, że wiele osób staje w obliczu braku akceptacji własnego ciała. Przesadnie szukamy defektów w sobie, chcemy być idealni. Ciągle poprawiamy coś w swoim wyglądzie, jest cała gama różnych zabiegów, które nam to niestety ułatwiają.
Getty Images
Nadmierne opalanie to bomba z opóźnionym zapłonem
Tanorektycy zapominają o konsekwencjach nadmiernego opalania się. Solaria nadal funkcjonują pomimo wielu ostrzeżeń, że nie są właściwe dla naszej skóry. Mało tego, ludzie nie stosują tam żadnych zasad bezpieczeństwa, uznając, że 5 min opalania, to zbyt krótko, by coś się mogło im stać. – Dermatolodzy bardzo się ucieszyli, gdy wszedł zakaz korzystania z solariów dla dzieci poniżej 18 r.ż. W młodości zmiany w wyglądzie skóry nie występują od razu, potrzeba czasu, by skóra się uszkodziła. Jeśli więc korzystamy z solarium w czasach młodzieńczych, efekty będziemy obserwować w wieku 40 czy 50 lat. Wtedy właśnie przychodzą do gabinetów pacjenci, którzy mówią, że żałują, że nie wiedzieli, jak niebezpieczne bywa promieniowanie w solarium i wspominają, że kiedyś nie mówiło się tak dużo na temat zagrożenia z tym związanego – wyjaśnia dr Katarzyna Zakrzewska, dermatolog. – A to jest bomba z opóźnionym zapłonem - dodaje.
Jeszcze większym problemem jest to, że ludzie, korzystając z solarium, zapominają o kremach z filtrem. Ma być przecież szybko i efektownie, skoro płacimy za to niemałe pieniądze. – Nie ma znaczenia, czy wejdziemy na 2, czy 5 min. Skóra kumuluje i tak to promieniowanie. Zapominamy, że zastosowanie filtrów nie oznacza, że człowiek się nie opali. To błędna teza. Opali, ale w sposób bezpieczniejszy i kontrolowany – wyjaśnia specjalistka.
Są dwa rodzaje promieniowania: UVA i UVB, przy czym to drugie jest niebezpieczniejsze. Ono w głównej mierze odpowiada za rozwój nowotworów. UVA z kolei wnika głębiej i odpowiada za fotostarzenie. Mało kto wie, a już na pewno nie chcą pamiętać o tym osoby uzależnione od opalania, że każde oparzenie słoneczne w młodym wieku oraz skłonność do ich występowania (szczególnie u osób z jasną skórą), jest czynnikiem ryzyka występowania nowotworów.
Słońce szkodzi?
Nie pomaga brak edukacji, który czasem powoduje bardzo nieodpowiedzialne zachowania. Stosowanie przyspieszaczy opalania, smarowanie się oliwą z oliwek, by nabrać od razu brązowego kolorytu, jest absolutnie naganne. – Umówmy się, słońce szkodzi. Nie możemy stosować żadnych preparatów niewłaściwych do zabezpieczenia skóry, żadnych oliwek i przyspieszaczy. Obserwuję też trend eko w opalaniu. Tu jednak chciałabym zaznaczyć, że słońce na tyle szkodzi, że lepiej zastosować środki, które mają jakieś środki konserwujące, ale zabezpieczają nas przed nowotworem skóry niż chronić się przed konserwantami i nie stosować wcale odpowiednich dla naszej skóry filtrów - apeluje dr Zakrzewska.
- Warto dodać, że obecnie stosowane preparaty z filtrami muszą być foto-stabilne i akceptowalne kosmetycznie, a także mieć minimalną szkodliwość w stosunku do zdrowia ludzi oraz środowiska – wyjaśnia lekarka znana jako Dermatolog bez pudru.
W zależności od fototypu skóry, już po ok. 5-45 min przebywania na pełnym słońcu bez filtrów, na skórze pojawia się rumień. To oznaka, że skóra broni się przed nadmiarem słońca i powinno nas to zaalarmować. Ludzie jednak cieszą się wówczas, że "wzięło ich słoneczko i będą opaleni". – To tak nie działa. Ilość promieniowania musi zostać zsyntetyzowana w skórze i jest zamieniana na melaninę. Skutkiem ubocznym jest opalenizna, czyli wynik przyjęcia dużej dawki promieniowania.
Jakie są skutki zbyt częstego opalania się? - Jednym z najważniejszych czynników ryzyka występowania nowotworów skóry, jest ekspozycja na promieniowanie ultrafioletowe pochodzące ze słońca lub właśnie solarium. Oprócz czerniaka, który jest nowotworem złośliwym skóry, mogącym dawać przerzuty i wiążącym się ze skomplikowanym i długotrwałym leczeniem, są też inne skutki uboczne, estetyczne, o których nie mówi się wystarczająco często – zapewnia dr Katarzyna Zakrzewska.
– Ja obserwuję przebarwienia u coraz młodszych osób, nawet 30-letnich. Utrata elastyczności skóry, wiotkość, powstawanie zmarszczek, co powoduje w przyszłości wizyty u lekarzy medycyny estetycznej i ratowanie się wypełniaczami. Przebarwienia, czyli ciemne plamy na skórze, są dużym estetycznym problemem, ponieważ pozbycie się ich jest często trudne i wymaga serii kosztownych zabiegów (np. z użyciem laserów czy peelingów). Powstają także tzw. pajączki, czyli uszkadzają się drobne naczynia krwionośne, są też plamy soczewicowate, które również mogą prowadzić do nowotworów, skóra staje się sucha, szorstka. No i niestety w dojrzałym wieku wygląda się starzej, niż wynika to z daty urodzenia.
Zobacz także:
Przebarwienia na skórze po opalaniu. Dlaczego powstają i jak je usunąć?
Jak opalić się na brązowo? Sprawdzone sposoby
Naukowcy opracowali szczepionkę przeciw czerniakowi. Pierwszy pacjent już dostał preparat
Obejrzyj również: Jak działają samoopalacze?
Autor: Ewa Podleśna-Ślusarczyk