Legenda polskiej piłki
Paweł Kryszałowicz to niekwestionowana legenda w piłce klubowej, jak i w reprezentacji Polski, w której wystąpił 33 razy, strzelając 10 bramek. Po zakończonej karierze sportowej, wrócił do swojego macierzystego klubu Gryfa Słupsk, gdzie jest prezesem i zajmuje się trenowaniem młodzieży.
- Graliśmy wtedy z Holandią. udało mi się wtedy strzelić bramkę. Występy z orzełkiem na piersi to jest coś szczególnego - wspominał Paweł Kryszałowicz w Dzień Dobry TVN.
Paweł Kryszałowicz o walce z rakiem
Sportowiec nie mógł pogodzić się ze swoim losem. Wszystko działo się bardzo szybko. Od diagnozy do operacji minął dosłownie jeden dzień.
- Emocje są do dzisiaj. Poszedłem do lekarza i wysłano mnie do szpitala. Okazało się, że pojechałem we wtorek, w środę byłem operowany, a w czwartek obudziłem się z dziurą w brzuchu. To był nowotwór złośliwy - usłyszeliśmy od Pawła.
- Miałem takie 3 dni, że z łóżka nie wychodziłem i nie chciałem patrzeć na świat. Przyjaciele pomogli mi psychicznie bardzo - dodał.
Mecz o życie dla Pawła Kryszałowicza
Początkowo były napastnik reprezentacji Polski nie chciał dzielić się ze światem swoją trudną historią. Namówił go do tego Jerzy Dudek.
- Powiedziałem mu: "Zobaczysz, ile będziesz miał pozytywnych oddźwięków, że nie jesteś sam". Później wymyśliliśmy mecz piłkarski dla Pawła w Słupsku. Później poszliśmy na kolację. On był bardzo wzruszony, a wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy z czym będzie się zmagał. Ale musieliśmy się zachować jak prawdziwi sportowcy, czyli walczyć do końca - powiedział były bramkarz reprezentacji Polski w rozmowie w Dzień Dobry TVN.
- Sytuacja była wyjątkowa, ale widowisko dla naszych mieszkańców wielkie. Nigdy tylu gwiazd na raz nie widzieli. To dużo dla mnie znaczyło. Dla mnie to była motywacja, żeby walczyć, żeby się wyleczyć - dodał od siebie Kryszałowicz
Bez miłości nic by się nie udało
- Wspierałam go, że będzie dobrze, że nie ma co leżeć, że trzeba iść do przodu. On zawsze pracował, nawet leżąc w szpitalu, w łóżku opracowywał swój plan działania. Był na telefonie. Praca cały czas trzymała go przy życiu. Pracował non stop - powiedziała nam Joanna Walczak, partnerka Pawła
- Dzięki pomocy mojej narzeczonej się udało. Bez niej mogłoby się to inaczej skończyć. Póki co udało się pokonać tą złośliwą chorobę - powiedział szczęśliwy Paweł Kryszałowicz.
Były sportowiec sam teraz chce pomagać innym.
- W dużo rzeczy się angażuję przez tę chorobę. Jak tylko jest gdzieś okazja pomóc ludziom, to pomagam. Wszystkie koszulki reprezentacyjne rozdałem - po co ma wisieć u mnie w szafie, jak może komuś pomóc - podsumował były piłkarz reprezentacji Polski.
Zobacz też:
- Spełnione marzenie młodej piłkarki - zagrała z kobiecą reprezentacją Polski. "Mogłam je zobaczyć i porozmawiać"
- "Mamuśki" trenują piłkę nożną. Mimo różnych charakterów, zawsze grają do jednej bramki
- Dwudziestolatkowie z Japonii rozpoczynają karierę piłkarską w Polsce
Autor: Oskar Netkowski
Reporter: Łukasz Zagórski