- Marta Kwiecińska to polska twórczyni internetowa, która pasjonuje się modą. Mieszkając w Londynie, odbyła staż w tamtejszej siedzibie Prady.
- W rozmowie z serwisem dziendobry.tvn.pl zdradziła, w jaki sposób udało jej się spełnić marzenie z dzieciństwa oraz co należało do jej zadań podczas pracy dla prestiżowego domu mody.
- Internetowa twórczyni wyznała również, co najbardziej zaskoczyło ją podczas tej przygody. Czy udało jej się poznać Miuccię Pradę?
Dalsza część artykułu znajduje się pod materiałem wideo:
W jaki sposób Marta Kwiecińska otrzymała propozycję stażu w Pradzie?
- Wszystko zaczęło się od mojego marzenia, związanego z wyjazdem do Londynu na studia. Nie sądziłam, że będzie to możliwe, ponieważ jest to dość droga sprawa - do czasu, kiedy dowiedziałam się, że istnieje kredyt studencki. To właśnie wtedy zaczęłam poszukiwania uczelni i cały proces aplikacji. [...] Dostałam się na studia na kierunku HR i postanowiłam, że będę pracować w modzie, bo zawsze mnie to interesowało - wyznała internetowa twórczyni.
Marta Kwiecińska podkreśliła, że już od początku studiów podejmowała się różnego rodzaju prac.
- Zaczęłam od sprzedawania gofrów, a później, w pandemii, pracowałam w Zarze, następnie w premium butikach. Po zakończeniu studiów szukałam już zajęć, które wiązały się konkretnie z moim kierunkiem i powoli traciłam nadzieję. Poszło już tyle aplikacji, a nie było żadnego odzewu albo się nie udawało. W pewnym momencie stwierdziłam, że zostanę takim "LinkedIn nerdem", bo to właśnie tam zawsze pisali do mnie rekruterzy z wcześniejszych prac. Zrobiłam dobry research i dowiedziałam się, jak powinnam zrobić dobre CV, na co zwrócić uwagę podczas rozmowy o pracę [...] i w pewnym momencie zobaczyłam ofertę stażu w Pradzie - przyznała.
Internetowa twórczyni nie ukrywała, że praca dla prestiżowego domu mody od zawsze znajdowała się na liście jej marzeń.
- Stwierdziłam, że jest to świetne ogłoszenie, bo łączy wszystkie moje modowe zainteresowania. Poza tym, zawsze chciałam pracować w takiej modowej korporacji, podobało mi się, jak to wygląda w tych amerykańskich filmach. Mimo że było tam dużo stresu, to marzenie zawsze było gdzieś z tyłu mojej głowy. Od razu zaaplikowałam - zaznaczyła.
W jaki sposób przebiegała jej rozmowa kwalifikacyjna?
- Po 24 godzinach napisała do mnie sama rekruterka, podkreślając, że mój profil na LinkedIn jest bardzo interesujący i zapytała, czy chciałabym zaaplikować, na co odpowiedziałam jej, że już to zrobiłam. Jak tylko to usłyszała, to do mnie zadzwoniła i przyznam, że nie byłam przygotowana, że będzie to rozmowa o pracę. Tak się cieszyłam, że oglądałam wcześniej tiktoki dotyczące tego typu rozmów, bo wiedziałam, o co mniej więcej mogą mnie zapytać i byłam w miarę przygotowana. Byłam zadowolona z tej rozmowy, a po kilku godzinach od jej zakończenia, otrzymałam kolejny telefon z zaproszeniem do siedziby Prady w Londynie. W Anglii nie spotkałam się z zadaniami kwalifikacyjnymi, które są popularne u nas, w Polsce. Docelowa rozmowa przebiegała bardzo spokojnie - mówiłam o swoim doświadczeniu, o tym, co mogę wnieść do firmy, co bym chciała osiągnąć. Nie było to bardzo poważne, pierwszy raz pomyślałam sobie, że naprawdę dobrze mi poszło na rozmowie o pracę. Po tygodniu przedstawiono mnie całemu teamowi, okazało się, że będę pracowała z inną Polką. Poczułam się trochę jak w domu - zdradziła.
Jak przyznała Marta Kwiecińska, pierwsza wizyta w siedzibie Prady w Londynie wywarła na niej ogromne wrażenie.
- Byłam bardzo zestresowana, ale odnalazłam w sobie taki wewnętrzny spokój i pomyślałam, że nie mam nic do stracenia. Oczywiście, miałam z tyłu głowy taką myśl, że to będzie wyglądać tak, jak w filmach, że przyjdzie po mnie jakaś surowa pani albo będzie dziwnie, ale spotkałam się z dużą życzliwością. Biuro wyglądało tak, jak w latach 2000. Nie było tam przepychu, a raczej duża przestrzeń z poczekalnią. Wszędzie wisiały plakaty Prady, był też wielki telewizor, który wyświetlał pokazy mody. Na szklanych drzwiach widniało logo Prady, a wszędzie były marmurowe, ciemnozielone podłogi. To tworzyło taką atmosferę, że pomyślałam sobie: "wow, o tym marzyłam" - podkreśliła.
@martaa.kw Jak obraz pomógł mi dostać wymarzoną pracę? 🤩 #manifestacja #fyp #praca #luxuryfashion #prada
♬ While drinking strong green tea - KCNX
"Diabeł ubiera się u Prady" w prawdziwym świecie, czyli kulisy modowego stażu
W rozmowie z serwisem dziendobry.tvn.pl Marta Kwiecińska zdradziła również, co należało do jej głównych zadań podczas stażu w Pradzie.
- Byłam na stanowisku o nazwie HR Intern. Nasz dział w Londynie obejmował północną Europę - zajmowaliśmy się Wielką Brytanią, Irlandią, Danią i Szwecją. Prada Group obejmuje Pradę i Miu Miu - to właśnie o te marki dbała cała firma, a ja byłam w niej jako pomoc. Nasz dział składał się z HR managerów oraz rekrutacji do sklepów w północnej Europie. Moim głównym zadaniem było wspomaganie dyrektorki działu HR w londyńskim biurze. Moja praca polegała m.in. na tym, że kiedy rekruterzy stwierdzali, że osoba kandydująca na dane stanowisko się na nie nadaje, ja przygotowywałam dla niej umowę i wszystkie dokumenty, odbierałam maile - wyjaśniła.
Internetowa twórczyni dodała przy tym, że w czasie stażu mogła wykazać się zarówno kreatywnymi, jak i logistycznymi umiejętnościami.
- Nasz dział był bardzo blisko z siedzibą Prady w Mediolanie, więc gdy tamtejsi pracownicy potrzebowali np. jakichś raportów, to zajmowałam się sortowaniem danych w Excelu, pomagałam we wprowadzaniu nowych pracowników do firmy, prowadziłam takie ogólne zapoznanie. Odwiedzałam również sklepy, by upewnić się, czy wszystko jest w porządku. [...] Starano się mnie też angażować w bardziej kreatywne zadania, np. pomoc przy organizacji imprezy świątecznej - podkreśliła.
Czy praca dla jednego z największych domów mody rzeczywiście przypomina kultowy film "Diabeł ubiera się u Prady"?
- Każdy traktuje tam swoją pracę bardzo poważnie i działa pod pewną presją, więc jest to na pewno środowisko stresowe - wszystko dzieje się szybko, jest dużo sklepów. Mieliśmy około 500 pracowników, dużo się działo. Mój team był jednak bardzo gościnny, bo wiedział, że jestem na stażu, dzięki czemu nie miałam złych doświadczeń. Przez to, że wszyscy dookoła byli bardzo zestresowani, to chciałam się jednak wykazać i muszę przyznać, że presja otoczenia w pewien sposób na mnie wpływała. Główna osoba w firmie była najważniejsza, a każdy miał do niej respekt. To przypominało mi trochę sytuację z filmu "Diabeł ubiera się u Prady", ale - jeśli chodzi o zachowanie innych wobec mnie - było naprawdę przyjaźnie - zaznaczyła Marta Kwiecińska.
Internetowa twórczyni wspomniała również o regularnych wizytach znanych projektantów.
- W biurze często bywał Andrea Guerra [obecny dyrektor generalny Prady - przyp. red.] oraz ważne osoby z biura głównego. Jeśli chodzi o Muccię Pradę [wnuczkę założyciela domu mody Prada - przyp. red.] oraz Patrizio Berrteliego [byłego współdyrektora generalnego Prada Group - przyp. red.], to - z tego co słyszałam - kilka razy pojawili się oni w biurze. Nie miałam jednak okazji spotkać ich na żywo - podkreśliła.
Staż to jednak nie tylko obowiązki, ale i przyjemności, w tym cieszące się dziś sporą popularnością eventy z udziałem gwiazd i celebrytów.
- Był jeden event, który najbardziej utkwił mi w pamięci. Odbywał się on w penthousie, znajdującym się w jednym z najbardziej luksusowych hoteli w Londynie. Wokół niego narosła taka otoczka, że przebywał tam Leonardo DiCaprio. Kolekcja, która była na wybiegu, została tam zaprezentowana dla bardzo ważnych klientów. Zaproszono również moją dyrektorkę HR, która powiedziała, że "to jedyne takie doświadczenie w życiu" i musimy tam pójść. Rzeczywiście, zrobiło to na mnie ogromne wrażenie - wyznała Marta Kwiecińska.
Czy faworyzowanie w świecie mody jest częstym zjawiskiem?
Marta Kwiecińska podzieliła się także z czytelnikami serwisu dziendobry.tvn.pl swoim doświadczeniem związanym z faworyzowaniem stałych klientów.
- Jedna z dziewczyn miała mamę, która była bardzo oddaną klientką Prady, dzięki czemu dostała staż "od tak", bo tego oczekiwała jej mama. Odczułam to jako takie faworyzowanie, bo jednak ja musiałam przejść przez całą tę drogę po kolei. Z początku byłam do niej dość negatywnie nastawiona, ale później, gdy przyszła już do biura, okazało się, że - wbrew pozorom - jest bardzo skromną i chętną do pracy osobą. Mimo że było to faworyzowanie, to pomyślałam, że nie należy oceniać książki po okładce, bo różne są sytuacje w życiu i nigdy nie wiadomo - zdradziła.
Internetowa twórczyni podkreśliła, że była to jedyna tego typu sytuacja. Jak przyznała, znajomości, które nawiązała w trakcie stażu, okazały się niezwykle cenne.
- Te kontakty są ze mną do dziś. Co jest fajne, to fakt, że pracowałam z osobami w różnym wieku i mogliśmy wymieniać się swoimi doświadczeniami życiowymi - podkreśliła.
Marta Kwiecińska zwróciła przy tym także uwagę na pożądane wśród przyszłych pracowników Prady cechy. Co było najważniejsze w procesie rekrutacji?
- Głównie doświadczenie, jeśli chodzi o doradców klientów - czy wpisują się w kanony Prady. Ważny był storytelling, umiejętność sprzedaży danego produktu. Oczywiście, kwestie wizualne były również bardzo istotne. Rozmowy kwalifikacyjne odbywały się z włączoną kamerką, by rekruterzy mogli zobaczyć, czy dana osoba o siebie dba, czy wszystko jest w porządku. Zwracano też uwagę na to, jak długo pracowało się na wcześniejszym stanowisku - każdy chciał, by dana osoba została jak najdłużej w Pradzie. Co ciekawe, pracownicy Prady szli czasem do kandydata, udając, że są zwykłym klientem i wymyślali, że potrzebują np. danej torebki. W ten sposób chcieli zobaczyć go "w akcji". O niektórych kandydatów walczyło się naprawdę bardzo długo, bo tak dobrze radzili sobie ze sprzedażą - zdradziła.
Jakie benefity przysługiwały stażystom Prady?
- Jednym z przysługujących mi benefitów, oprócz świetnego doświadczenia i wpisu do CV, były zniżki 40% w sklepach, a także różne okazje w outletach Prady - np. z możliwością do 70% zniżki. Mieliśmy też stronę Prady, na której pojawiały się produkty z różnymi defektami. Ceny były naprawdę bardzo okazyjne, a te "defekty" nie były bardzo poważne - jako że jest to marka luksusowa, to dla nich każdy defekt ma duże znaczenie, np. jeśli na danym produkcie było widać odrobinę kleju, to już stwarzało problem. My, kupując w sieciówkach, jesteśmy do tego przyzwyczajeni, ale w Pradzie było to nie do przeskoczenia. Wtedy np. taki portfel był przeceniany z 300 funtów na 40 funtów, co było bardzo atrakcyjną ceną - zaznaczyła Marta Kwiecińska.
Internetowa twórczyni wspomniała przy tym także o możliwości otrzymania od domu mody darmowych uniformów.
- Osoby, które miały już umowę o pracę, miały z kolei możliwość otrzymania darmowych rzeczy. W tym przypadku chodziło już o reprezentację firmy. W każdym dziale pojawiała się okazja, żeby pójść z klientem lub wyjść do sklepu, więc - by godnie reprezentować firmę - otrzymywało się "clothing allowance" i można było wykorzystać maksymalnie 4 tys. funtów rocznie, wybierając różnego rodzaju outfity - wyjaśniła.
Czy stażystów i pracowników londyńskiej siedziby Prady obowiązywał konkretny dresscode?
- W sklepach wszyscy muszą mieć odpowiednie uniformy. Zostały także jasno określone zasady dotyczące makijażu. W pracy w biurze nasz dresscode polegał na noszeniu ubrań w ramach "clothing allowance" albo własnych rzeczy, które nie posiadały dużego logo. Pamiętam, że była taka sytuacja, gdy ktoś przyszedł na rozmowę o pracę z wielkim logotypem Gucci, co było dużym faux-pas. Mile widziane były też stonowane, czarne lub szare ubrania - zdradziła internetowa twórczyni.
Marta Kwiecińska wyznała również, co dała jej praca dla prestiżowej włoskiej marki.
- Na pewno nauczyła mnie radzenia sobie ze stresem, pracy z ludźmi w środowisku biurowym, przestrzegania deadline'ów. Na stażu poprawił się też bardzo mój angielski, bo codziennie, od poniedziałku do piątku, miałam styczność z profesjonalnym, branżowym słownictwem - podkreśliła.
Internetowa twórczyni podzieliła się także z czytelnikami dziendobry.tvn.pl swoimi radami na rozpoczęcie wymarzonej pracy w świecie mody.
- Na pewno powiedziałabym, że jeśli dana osoba już studiuje i ma taką możliwość, to może poszukać pracy na stanowisku doradcy klienta, żeby zahaczyć się w jakimś butiku i dzięki temu powoli piąć się w górę. W czasie rozmowy o pracę powiedziano mi, że mój modowy background [modowe zaplecze, doświadczenie - przyp. red.] był dla rekruterów bardzo ważny. To naprawdę istotny aspekt pracy w modowej korporacji, jeśli chcemy zrobić w niej karierę. Warto też aplikować na staże albo juniorskie stanowiska - one podszkolą nas bez większej presji i dadzą nam cenne wskazówki. Nie możemy też przestawać w siebie wierzyć - podsumowała.
@martaa.kw Jak w 4 krokach zdobyć pracę w luxury fashion 🤍 #prada #korpo #moda #corporategirl #fyp
♬ Club Penguin Pizza Parlor - Cozy Penguin
Zobacz także:
- Bose stopy kochają te gadżety. "Uciska odpowiednie miejsca"
- To najmodniejsze skarpetki sezonu. "Mistrzynią jest Miuccia Prada"
- Porzucił branżę filmową dla skarpetkowego klanu. "Nadal jestem producentem, ale już nie filmów"
Autor: Aleksandra Kokot
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images/ilbusca