Dwa tygodnie temu pokazaliśmy, w jak bulwersujący i wulgarny sposób zajmowano się dziećmi w samorządowym żłobku w Wałbrzychu.
Uwaga! TVN. "A co ty, nie potrafisz okien otwierać?"
Po emisji reportażu zgłosiło się do nas wielu rodziców, których dzieci chodziły do wałbrzyskiego żłobka.
- To miejsce było okropne. Jak zaprowadzałam dziecko to ono płakało, jak wychodziłam ze żłobka to ja płakałam – opowiada Dorota Skrzypiec. I dodaje: - Mam wielki żal do siebie, że dawałam tam dziecko. Córka płakała, jak tylko widziała żłobek. Wydaje mi się, że się bała. Dziecko było małe, ledwo chodziło więc liczyłam na to, że opiekunki zajmą się nią, przytulą. Powiedziały mi, że nie są od przytulania.
Dwuletni syn innej z kobiet, która się do nas zgłosiła, według jej relacji też wpadał w histerię na widok żłobka. Kiedy opublikowaliśmy wstrząsające nagrania, kobieta nabrała przekonania, że jej dziecko było ofiarą przemocy.
- Syn nigdy nie wyszedł stamtąd uśmiechnięty. Zawsze był stłumiony, zahukany, jakby ktoś na niego cały czas krzyczał. Całymi nocami nie spaliśmy, bo płakał, wybudzał się, przychodził do nas i tulił się – opowiada kobieta. I dodaje: - Bardzo często dostawałam wiadomości od opiekunek, że dziecko ma katar, jest chore, ma gorączkę. Jak przyjeżdżałam po nie do żłobka to nie było żadnej gorączki.
- Któregoś dnia przyjechałam po syna wcześniej i na korytarzu usłyszałam, jak opiekunki ze sobą rozmawiają. Jedna pytała drugiej: "Ile masz osób w grupie?". Tamta odpowiedziała, że całą grupę, na co padło: "A co ty nie potrafisz okien otwierać?". Tak się wyjaśniło, dlaczego moje dziecko było często chore – przywołuje kobieta.
Z kolei syn pani Justyny chodził do miejskiego żłobka w Wałbrzychu w 2018 roku. Według relacji kobiety chłopiec, po zmianie grupy na starszą, zaczął reagować na żłobek strachem i płaczem. Przestał też rozmawiać z osobami dorosłymi, a do dzieci odzywał się tylko szeptem.
- Z Oliwierem przeszliśmy już wiele poradni psychologicznych. W lutym 2020 roku syn dostał orzeczenie o potrzebie wczesnego wspomagania rozwoju i do dziś cały czas kontynuujemy leczenie – opowiada pani Justyna.
Prokuratura
Prokuratura Rejonowa w Wałbrzychu od dwóch tygodni prowadzi śledztwo w sprawie znęcania się fizycznego i psychicznego nad dziećmi. Nikomu jednak nie przedstawiono zarzutów, nie przesłuchano również zwolnionych z pracy opiekunek.
- Prawo karne to nie jest odpowiedzialność zbiorowa. Nie możemy postawić zarzutów łącznie za wszystko, wszystkim osobom. Musimy zweryfikować, które dzieci były w żłobku, które zostały dotknięte przemocą. Po to właśnie prokurator prowadzi intensywne czynności, by zgromadzić jak najwięcej dowodów. To, że nie ma jeszcze zarzutów, nie oznacza, że prokuratura nie widzi tam negatywnych zachowań – podkreśla Marcin Witkowski z Prokuratury Rejonowej w Wałbrzychu.
Nowe rozdanie
W żłobku pracuje już nowa dyrektor.
- Jeżeli ktoś z rodziców potrzebuje pomocy psychologicznej dla dziecka, proszę się do mnie zgłosić. Jestem do dyspozycji – deklaruje Paulina Matoga. I dodaje: - Wszystkie osoby, które będą chciały pracować w żłobku będą weryfikowane. Przede wszystkim sprawdzone zostaną ich umiejętności, a także zamiłowanie do pracy z dziećmi.
Prokuratura oraz dyrekcja żłobka proszą o zgłaszanie się rodziców, których dzieci mogły ucierpieć w placówce.
Cały reportaż zobaczysz w serwisie VOD.pl oraz na player.pl
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Przemek ma 11 lat i 40 tys. zł długu do spłacenia. Biologiczna matka wciąż nie opuściła jego mieszkania
- Urzędnicy zlicytują pół domu kobiety, która mieszka z niepełnosprawną córką? "Bezduszność"
- Samotnie wychowuje synów, ale musi płacić na nich alimenty. "Sędzia robi wszystko, żeby ojciec był łupiony"
Autor: MK
Źródło: Uwaga! TVN
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga! TVN