Renata Kaczoruk o trudnej sytuacji na łódce
To nie był rejs luksusowym jachtem, który co jakiś czas zawija do portu, ale kilkutygodniowa podróż, w trakcie której prozaiczne czynności urastały do rozmiarów prawdziwego wyzwania. Do tego uczestnicy mieli do dyspozycji powierzchnię niespełna 30 m kw. Jak się okazuje, nie wszyscy czuli się komfortowo w takiej sytuacji. - Był taki moment na łódce, że myślałam, że nie dam rady. Było bardzo ciasno, było gorąco, a ja źle reaguję na wysokie temperatury. Miałam poczucie, że albo się już oślizgnęłam albo miałam udar mózgu. Mówię o odczuciach, nie mówię o tym jakie były fakty, ale miałam takie poczucie, że jestem blisko - wyznała Renata Kaczoruk.
I dodała: - Na pokładzie nie było cienia, a w środku był piekarnik, nie było gdzie uciec.
Renata Kaczoruk o wyprawie przez ocean
Jak podkreśliła uczestniczka programu "Przez Atlantyk", znalazła swoje sposoby na to, żeby przetrwać te najtrudniejsze momenty. - Oczyszczający okazał się płacz, posiedzenie sobie na dziobie - wyznała.
Renata Kaczoruk pamięta także momenty, kiedy wspierali ją uczestnicy. Te gesty, jak mówi, są wzmacniające dla niej do dzisiaj. - Kiedy jest mi ciężko i nie ma nikogo, kto mógłby mnie wesprzeć, to mogę sobie przypomnieć te momenty, kiedy znalazłam to wsparcie - wyznała.
Zobacz także:
- "Inspirujące kobiety": Marta Frej i jej memy. "Dla mnie dwupłciowy świat jest konstruktem, który już minął"
- Oscary 2022 - wyniki. Oto lista zwycięzców
- Jane Campion z Oscarem za "Psie pazury". Wybitna reżyserka ma swoje miejsce w Krakowie
Autor: Daria Pacańska
Reporter: Daria Pacańska
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN