Liroy o programie "Przez Atlantyk"
W programie "Przez Atlantyk" było wiele trudnych momentów, w których uczestnicy mogli się sprawdzić jako drużyna.
Podróżnicy i ich niezwykłe wyprawy
- Ja mam szacunek do wody. Nawet jak wypływałem na jezioro, wystarczy wpisać "biały szkwał" i zobaczyć co się dzieje na Mazurach. Ludzie giną, a wyobraźcie sobie jak się trafia biały szkwał, a praktycznie trafia się codziennie albo prawie codziennie, na oceanie - powiedział Liroy.
Muzyk podkreślił, że po zmroku uczestnicy szczególnie byli wyczuleni tak, aby w porę zrzucić żagiel. Reakcja musiała być zawsze wręcz natychmiastowa.
Zgrana załoga programu "Przez Atlantyk"
Liroy podkreśla, że w kryzysowych momentach cała załoga była bardzo zgrana. Starali się robić to, co do nich należy dla własnego bezpieczeństwa.
- Jak było duże zagrożenie szybko działaliśmy, jak normalna profesjonalna załoga, która płynie przez ocean. Ja odpowiadałem za genakera - zaznaczył Liroy.
Jednak wyznał także, że w pewnym momencie zagrożenia stały się codziennością.
- To był kolejny raz, kiedy szliśmy pod wodę i to był taki moment, kiedy ja już miałem zaufanie pełne do kapitana. Przecież tam jest Koma, tam jest Roman, jakby mnie potrzebowali to już by komendy leciały. Skoro nie drą się "Liroy" to znaczy, że jest wszystko pod kontrolą, więc ja się skupiam na garnku, z którego wyjadam farsz do quesadillas.
Zobacz także:
- Plejada gwiazd na oscarowej gali. Oto kreacje, które zapierają dech w piersiach
- Lara Gessler spodziewa się dziecka. Radosną nowinę ogłosiła w wyjątkowy sposób
- Oscary 2022. Will Smith publicznie przeprasza Chrisa Rocka. "Moje zachowanie było niedopuszczalne i niewybaczalne"
Autor: Daria Pacańska
Reporter: Daria Pacańska
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN Online