Anita Werner i Michał Kołodziejczyk - wspólna miłość do sportu i dziennikarstwa
Anita Werner i Michał Kołodziejczyk są nie tylko parą w życiu prywatnym, ale również razem piszą książki. Czy bycie w związku przeszkadza, czy może jednak pomaga podczas wspólnej pracy twórczej?
- Na co dzień pracujemy osobno, w innych firmach, a książka to jest taka wspólna realizacja pasji. (...) Ale tak naprawdę nikt nad nami nie stoi, nikt nas nie sprawdza, nikt nie wymaga. My sami sobie narzucamy tempo, sami sobie narzucamy tematy, sami sobie narzucamy sposób ich realizacji - powiedział Michał.
- Dobrze się uzupełniamy - dodała Anita. - Michał woli np. pisać SMS-y, ja wolę dzwonić. Czyli jak mam coś do załatwienia, to wolę do kogoś zadzwonić i rozmawiać. A Michał pisze. Ja wolę wstać wcześnie rano, żeby coś zrobić, Michał siedzi z kolei po nocach. Więc świetnie się w tym uzupełniamy - stwierdziła dziennikarka.
Nowa książka Anity Werner i Michała Kołodziejczyka
Dziennikarze uchylili rąbka tajemnicy i opowiedzieli o szczegółach o swojej najnowszej książce "Nadzieja FC. Futbol, ludzie, polityka".
- Michał mnie nauczył, że piłką nożną można wytłumaczyć świat, że to się wszystko łączy. Wystarczy pójść na mecz i obejrzeć się dookoła. Zobaczyć, gdzie siedzimy, jaką historię ma to miejsce, w którym miejscu jest stadion, o czym rozmawiają ludzie. Dlaczego niektórzy kibice się nie lubią, wręcz czasem zwalczają, a inni się lubią i wspierają. Wystarczy to wszystko zobaczyć, żeby przekonać się, że wychodząc od piłki nożnej, która może być pretekstem, można opowiedzieć o wiele bardziej skomplikowaną i ważną historię, niż to, co akurat dzieje się na boisku. Idąc tym tropem myślenia zabraliśmy się do naszej drugiej książki, w której piłka nożna jest pretekstem do opowiedzenia historii o ludziach, o ich życiowych traumach, cierpieniach związanych z polityką, nienawiścią, rasą, kolorem skóry. Jest w tych historiach piłka nożna, ale to jest o tym, jak piłka nożna im pomaga poczuć się zauważonym, jak pomaga im wyjść z traum i jak daje nadzieję - wskazała Anita Werner.
Która z historii zawartych w książce najbardziej zaskoczyła lub zszokowała samych autorów?
- Ja myślę, że Rwanda. Kiedy tam byliśmy, była 29. rocznica początku ludobójstwa Hutu na Tutsi. Milion osób w 100 dni. Właściwie przy użyciu maczet. To wychodzi 10 tysięcy ludzi dziennie. To jest mały kraj. Kiedy spotykaliśmy się z naszymi rozmówcami, pytaliśmy, czy na pewno chcecie w tym miejscu rozmawiać, możemy pójść gdzie indziej, bo może tu są jakieś wspomnienia. Oni nam mówili, że w tym kraju złe wspomnienia, śmierć jest dokładnie na każdym kroku. To, jak Rwanda sobie poradziła z takim "zagadnieniem", jest niesamowite w skali świata - przyznał Michał.
Całą rozmowę znajdziesz w materiale wideo.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Anita Werner pokazała zdjęcie z dzieciństwa: "Tak to ja. Miałam wtedy 6 lat"
- Anita Werner zaskoczona przez ekipę Dzień Dobry TVN. "Dziękuję wam bardzo"
- Anita Werner wspomina pierwszy dzień w TVN. "Zaczęłam się zastanawiać, czy ja w tym gipsie w ogóle tam wejdę"
Autor: Justyna Piąsta
Źródło zdjęcia głównego: Wojciech Olkuśnik/East News