Krzysztof Czeczot - początki aktorstwa, dieta, studio muzyczne
Ukończył studia w Łódzkiej Szkole Filmowej. Do egzaminów do szkół teatralnych przygotowywał go niewiele lat starszy kolega po fachu - Rafał Mohr. Krzysztof Czeczot z perspektywy czasu wspomina, jak wyglądały początki jego drogi aktorskiej. By zaistnieć w branży, korzystał z pozornie łatwych, ale nie zawsze skutecznych rad.
- Rafał podczas zajęć zapytał mnie: "Co masz?". Ja miałem taki tekst "Chciałbym być koniem" Mrożka. Kazał mi stanąć przy tablicy i powiedział: "Proszę, mów". Rafał dał mi konkretne uwagi - bądź pewny siebie, myśl o tym, co mówisz, patrz w oczy. (...) Pierwszy egzamin, który miałem, był w Akademii Teatralnej i to była załamka. Przerwali mój monolog po 30 sekundach - zaznacza w reportażu Dzień Dobry TVN.
Dla aktorstwa jest w stanie poświęcić wiele. Rola w filmie "Pitbull. Nowe porządki" zmusiła go do zmiany nawyków żywieniowych i prowadzenia aktywnego trybu życia. Czeczot schudł wówczas kilkanaście kilogramów.
- Zobaczyłem, że to zaczyna być obciążające i trudne dla mnie do funkcjonowania. Dostawałem takie propozycje aktorskie w stylu "mały, miły grubasek". Musiałem coś zrobić z tym ciałem i zadbać o siebie. "Pitbull" był takim przełomem, wtedy zrzuciłem 15 kilogramów w trzy miesiące, bo Patryk Vega chciał, żebym był takim szczypiorkiem - tłumaczy gwiazdor.
Przestój zawodowy i brak nowych propozycji aktorskich zmusił Krzysztofa Czeczota do przebranżowienia się. Artysta założył własne studio muzyczne i zajął się tworzeniem, nagrywaniem oraz produkowaniem dźwięków. O tym, jak pasja do muzyki łączy się z miłością do nurkowania, opowiedział w naszym reportażu.
Krzysztof Czeczot powraca do teatru. "Nie grał 12 lat"
Gdy podczas studiów udzielał pierwszego w życiu wywiadu dla jednej z lokalnych gazet, powiedział, że marzy o bogactwie i sławie. Życie zweryfikowało te poglądy. Dziś ceni zdrowie i szczęście. Choć twierdzi, że popełnił kilka zawodowych błędów, liczy na lepszą przyszłość i na to, że najciekawsze role są jeszcze przed nim.
- Moją największą porażką zawodową jest to, że od pewnego momentu zacząłem brać bardzo podobne role. Myślę sobie, że popełniłem kilka błędów. Wziąłem role, których nie powinienem wziąć - w jednej, drugiej komedii romantycznej. Wziąłem rolę w serialu, w którym nie powinienem wziąć i to mnie wsadziło w pudełko. Mam poczucie, że to, co dobre, przyjdzie jeszcze z czasem - analizuje w rozmowie z Kingą Burzyńską.
Przełomem w życiu zawodowym aktora jest niewątpliwie powrót na scenę. Krzysztof Czeczot nie grał w spektaklach teatralnych przez 12 lat. Wielki "come back" zaliczył w kierowanym przez Grażynę Wolszczak Garnizonie Sztuki. Jego umiejętności aktorskie można podziwiać w przedstawieniu "Niepamięć".
- Byłam na próbie generalnej i nie widać tej przerwy w graniu. Aktorstwo to nie tylko wnętrze, charyzma... To też taka techniczna sprawność i świadomość, co znaczy spojrzenie, gest, pauza, bo to buduje dramaturgię. I Krzychu absolutnie to wszystko ma - ocenia Wolszczak.
Zobacz także:
- Antoni Królikowski i Krzysztof Czeczot u Kuby Wojewódzkiego
- Rogucki, Żurawski, Czeczot i Domagała. Stłamszeni metalowcy
- Krzysztof Czeczot: "Dźwięk to coś więcej niż tylko plik MP3"
Autor: Berenika Olesińska
Reporter: Monika Nasternak, Kinga Burzyńska
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN