Andrzej Sołtysik ostro o podręczniku do HiT: "Czuje się obrażony i zagrożony"

Andrzej Sołtysik
Andrzej Sołtysik o sytuacji dzieci z in-vitro
Andrzej Sołtysik to jeden ze współprowadzących Dzień Dobry TVN. Możemy go oglądac u boku Ani Kalczyńskiej. Prywatnie jest mężem Patrycji Sołtysik, z która ma syna, Stanisława. Nie ukrywają, że zostali rodzicami dzięki metodzie in vitro. Andrzej w rozmowie z Karoliną Kalatzi z serwisu dziendobry.tvn.pl odniósł się do słów, które padają w nowym podręczniku do nauki nowego przedmiotu o nazwie Historia i Teraźniejszość.

Kontrowersyjny podręcznik do HiT

Historia i Teraźniejszość to nowy przedmiot, który wejdzie do szkół już we wrześniu. Uczniowie bedą korzystać na lekcjach z podręcnika o tym samym tytule, choć od kilku dni na autora publikacji - prof. Wojciecha Roszkowskiego - i zawarte w książce treści spada fala krytyki. Oburzenie wywołały m.in. słowa dotyczące dzieci, które przyszły na świat dzięki zapłodnieniu in vitro oraz metod służących jedynie "hodowaniu ludzi".

Małgorzata Rozenek-Majdan, Patrycja Sołtysik czy Agnieszka Woźniak- Starak dały głośny sprzeciw temu, co zawarte jest w podęczniku i czego będą się uczyły dzieci w szkołach. Wiele osób nie kryło oburzenia, bo zdają sobie sprawę z tego, jak krzywdzące jest to dla rodziców i dzieci, które tak wiele zawdzięczają tej metodzie.

- Niepłodność jest chorobą cywilizacyjną, która postępuje. Obecnie wg szacunków Polskiego Towarzystwa Medycyny i Rozrodu boryka się z nią niemalże 1,5 miliona par - prognozy są nieubłagane, w kolejnych latach będzie ich jeszcze więcej. To oznacza, że będzie jeszcze więcej realnych ludzi, potrzebujących leczenia za pomocą różnych metod, w tym często najskuteczniejszej metody - in vitro - napisała w swoich mediach społecznościowych Małgorzata Rozenek-Majdan.

Andrzej Sołtysik o podręczniku do HiT

Patrycja i Andrzej Sołtysikowie tworzą jedną z najbardziej zgranych par. Są szczęśliwymi rodzicami sześcioletniego syna, Stasia, który jest dla nich całym światem. Jednak droga, którą musieli przejść nie była usłana różami. Nie boją się mówić głośno o swoich gorszych momentach. Robią to, by pomóc innym parom, borykającym się z problemem niepłodności.

Podczas konferencji ramówkowej Andrzej wyraził swój sprzeciw wobec słów zawartych w podręczniku do HiT i nazywaniu metody in-vitro hodowlą ludzi. - Czuje się obrażony i zagrożony. - wyznał.

- Staszek znajdzie się w szkole, zderzy się ze starszymi kolegami, którzy będą mieli w ręku ten podręcznik i to przeczytają i może dojść do sytuacji niefajnych: napiętnowania, separowania i nazywania rzeczy w sposób obleśny - hodowla itd. mam na myśli te słowa. Jestem po prostu zmartwiony (...)

Wiele rodziców, którzy skorzystali z metody in-vitro wciąż boi się mówić o tym głośno. Nie każdy ma w sobie tyle odwagi. Nie wiedzą, jak zareaguje ich otoczenie, jak przyjmą to najbliżsi. Wolą zachować te intymną informację dla siebie - podobnie było przez długi czas u Patrycji i Andrzeja.

- My nie mówiliśmy o tym, bo tak było lepiej, bo baliśmy się reakcji. Potem czasy się zmieniły, trzeba było wyjść z podziemia. - przyznał.

W tym miejscu warto podkreślic, że dzieci poczęte metodą in-vitro rodzą się z miłości i nikt nie powinien ich napiętnować tylko dlatego, że rodzice skorzystali z pomocy medycyny, by spełnić swoje największe marzenie i dać życie swoim pociechom.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz też:

podziel się:

Pozostałe wiadomości