"Chodziliśmy po ciałach, które tam leżały". Ofiary zamachów w Paryżu wreszcie doczekały się sprawiedliwości

Zakończył się proces sądowy w sprawie ataków terrorystycznych, do których doszło 13 listopada 2015 roku w Paryżu. Jedyny żyjący zamachowiec Salah Abdeslam został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Jak ten tragiczny dzień sprzed niemal siedmiu lat wspominają naoczni świadkowie wydarzeń? O przeżytej traumie opowiadają w reportażu Anny Kowalskiej dla Dzień Dobry TVN.

Koniec procesu stulecia ws. zamachów terrorystycznych w Paryżu

Niebawem minie siedem lat od dnia, w którym dokonano serii następujących po sobie w niedalekim odstępie czasu ataków terrorystycznych w Paryżu. W wyniku trzech eksplozji i sześciu strzelanin zginęło łącznie 137 osób, a ponad 300 zostało rannych. Terroryści z tzw. Państwa Islamskiego najpierw otworzyli ogień przy stadionie sportowym Stade de France, później strzelali w sześciu kawiarniach, a następnie wtargnęli do teatru Bataclan, w którym wzięli zakładników i starli się z policją.

We wrześniu 2021 roku ruszył w tej sprawie największy proces karny w historii Francji, który nazywany jest procesem stulecia. Przed sądem stanęło 20 współorganizatorów ataków. 19 z nich uznano za winnych.

- Jeden żyjący zamachowiec Salah Abdeslam skazany został na karę dożywotniego pozbawienia wolności - informuje w swoim reportażu dla Dzień Dobry TVN Anna Kowalska.

Prowadzony przez 10 miesięcy proces ożywił wiele trudnych wspomnień, z którymi mierzą się świadkowie zamachów. - Baliśmy się tego, co mogliśmy zobaczyć. (...) Musieliśmy też stanąć twarzą w twarz z oskarżonymi i usłyszeć ich wersję wydarzeń - mówi ocalały w ataku terrorystycznym Olivier Laplaud.

Strach w oczach rodzin ofiar widział również adwokat Antoine Casubolo-Ferro, który reprezentował w sądzie wielu poszkodowanych. - Dziesiątki osób z Bataclan oraz dzieci zabitych. Jedno miało 10 lat, gdy zginęła jego mama, drugie 15 miesięcy. Teraz zajmują się nimi dziadkowie. Reprezentuję też osoby, które były w kawiarniach oraz mężczyznę spod Stade de France - wylicza prawnik.

Zamachy w Paryżu - wspomnienia świadków

Olivier Laplaud to jeden z ocalałych świadków ataków z 13 listopada 2015 roku. Tego dnia był z żoną na koncercie w klubie Bataclan. - Staliśmy na balkonie na prawo od sceny. Gdy do środka wpadli terroryści, myślałem, że to problem techniczny, że psują się głośniki. Moja żona od razu zorientowała się, że to nie głośniki a broń automatyczna - wspomina po siedmiu latach.

Jak zaznacza w materiale Dzień Dobry TVN, został wraz z małżonką ewakuowany dopiero po ponad dwóch godzinach. Przez ten czas nieustannie słyszał strzały i wybuchy granatów, a terrorysta wysadził się w powietrze zaledwie kilka metrów od nich.

- Najgorsze były sceny, które widzieliśmy, wychodząc. Dosłownie chodziliśmy po tych wszystkich ciałach, które wciąż leżały tam na ziemi - wyjaśnia mężczyzna.

Jak poszkodowani i ich rodziny ułożyli sobie życie w ciągu siedmiu lat od tragedii? - Na pierwszy rzut oka wydają się całkowicie zdrowi, (...) ale to przykrywka. Te osoby nie wsiądą już nigdy do transportu publicznego. Nie pójdą na koncert. Jak muszą znaleźć się w tłumie, to od razu sprawdzają, gdzie są wyjścia ewakuacyjne. W restauracji zawsze siadają naprzeciw wejścia. Nigdy tyłem do drzwi. Jak usłyszą nagły huk, to mają atak paniki - opowiada adwokat Antoine Casubolo-Ferro.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz na platformie Player.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości