Młoda Polka zmuszana przez męża do prostytucji. "Groził śmiercią, żebym nie próbowała ucieczki"

Superwizjer: Była więziona w dzielnicy czerwonych latarni
Marta trafiła do Amsterdamu za namową chłopaka – miała pracować w hotelu. Gdy dotarła na miejsce, została przemocą zmuszona do prostytucji. Potrzebowała niemal pięciu lat, żeby wyrwać się z zaklętego kręgu i rozpocząć próbę powrotu do normalnego życia. Jej historię opowiedział Marcin Wójcik z "Superwizjera" TVN.

Marta pochodzi z małej górskiej miejscowości na południu Polski. Nicholas R. poderwał ją w dyskotece, gdy miała zaledwie 19 lat. Przez kilka miesięcy byli parą, zanim zaproponował wspólny wyjazd do pracy w jednym z holenderskich hoteli. - . Zaczął opowiadać, że mi wszystko zapewni, że się mną zaopiekuje, że pomoże mi w nauce języka - opowiada. Urzekł mnie tym, że był opiekuńczy. Robił wszystko, żebym mu zaufała

Wspomina, że początkowo Nicholas mówił, że wyjadą prawdopodobnie do Niemiec, gdzie miał ofertę pracy w fabryce BMW. - Po czym się okazało, że oferta jest nieaktualna i że jednak jedziemy do Holandii - mówi.

Marta wyjechała z Polski w 2014 roku i szybko przekonała się, że obietnica pracy w hotelu była podstępem.

- Trafiłam od razu do jednego z okien. Nawet nie wynajął żadnego mieszkania, tylko od razu zaprowadził tam i zaczął przedstawiać sytuację, mówiąc, że on mnie utrzymywał nie będzie, że jestem mu winna pieniądze - opowiada Marta. - - wyznaje. Na tej ulicy rozpoczęło się moje piekło

Kobieta wspomina, że Nicholas "wymuszał wszystko agresją". -, bo i tak będzie miał nade mną pełną kontrolę. Na tamten moment byłam przerażona. Kilkakrotnie się podcinałam nożem - przyznaje. Gwałcił, bił kopał. Groził śmiercią, groził oblaniem kwasem, pocięciem twarzy, żebym nie próbowała ucieczki

- Brałam też tabletki. Nie wiem, czy mi zabrakło odwagi, czy nie chciałam sobie odebrać życia przez takiego gnoja jak on - stwierdza Marta. - Nie chciałam mu dać tej satysfakcji - dodaje.

- Szybko się nauczyłam unikać interakcji z klientami. Stosując różne metody, od włączania alarmu, po wszczynanie jakichś awantur, wyrzucanie ich ubrań za drzwi, nauczyłam się ich okradać, żeby mieć więcej pieniędzy i nie musieć wpuszczać większej ilości, a móc przynieść mu pieniądze, żeby nie być znowu bitą - mówi Marta.

Pierwsze miesiące w Holandii Marta spędziła w Groningen aż do czasu, gdy ukończyła 21 lat, czyli wiek, w którym mogła już legalnie pracować w Amsterdamie. Nicholas R. wywiózł ją wtedy do słynnej dzielnicy czerwonych latarni. Reporterzy "Superwizjera" dotarli do kobiety, która z nią wówczas pracowała. – Powiedziała mi, że pracowała jako prostytutka. Udawała, że ma różowe życie, wszystko układa się idealnie, miłość w powietrzu – opowiada. – Mówiła mi, że do wykonywania tej pracy zmusił ją jej chłopak – dodaje.

Marta opowiada, że . – W holenderskim prawie tak niestety jest, że jak jest żona, to znaczy, że wyraża przecież zgodę, więc on do tego dążył. . Nie wiem, czy chciałam wierzyć, czy po prostu wierzyłam, bo nie widziałam innego wyjścia – przyznaje. Nicholas, żeby być bezkarnym, namówił ją do ślubu Uwierzyłam w jego kolejne obietnice, że po ślubie to się skończy

Opowiadając o Nicholasie R. innym prostytutkom, Marta nazywała go swoim chłopakiem. Fakt, że jest zmuszana do prostytucji i zniewalana ukrywała także przed swoją rodziną. Specjaliści, którzy ją badali nie mają jednak cienia wątpliwości, że . padła ofiarą współczesnego niewolnictwa

Nicholas R., pochodzi ze Śląska. Wszystko wskazuje na to, że przez długi czas prowadził podwójne życie, odgrywając przed rodziną w Polsce rolę legalnie pracującego przedsiębiorcy w szczęśliwym związku. Reporterzy "Superwizjera" dotarli do jego babci.

- Powiedział, że pracuje w chłodniach, na boczku, że to ciężka praca. Następnie gdzieś tam przy rybach. Za którymś razem, jak przyjechał, to mówił, że zmienia pracę i będzie jeździł rikszą - wspomina babcia Nicholasa. Wychowywała go od czasu tragicznej śmierci matki chłopca. . - Nicholas opowiadał, jak ojciec mu kazał gdzieś tam krew zamiatać. Widział, jak matka miała usta plastrem zaklejone - opowiada. Jego ojciec zamordował ją i dwie inne kobiety na oczach dziecka

Kobieta przyznaje, że . - Jak się znalazł w szpitalu psychiatrycznym, uciekał do lasu, skakał z dachu, straszne emocje nim wodziły - mówi. Babcia Nicholasa nie wierzy w oskarżenia, jakimi obciążany jest jej wnuk. Nicholas "był dość trudnym dzieckiem"

Marta zdradza, że Nicholas współpracował ze swoim kuzynem, który - jak podejrzewa - nauczył go wszystkiego. – – opowiada. Działali nie tylko wykorzystując dziewczyny, ale zarabiali też na handlowaniu narkotykami, na rozwożeniu ich

Wszystko wskazuje na to, że po kilku latach w Amsterdamie Nicholas R. bardzo rozwinął swoją działalność. Wraz ze wspólnikami miał prowadzić nielegalne domy publiczne w pokojach hotelowych i wynajętych mieszkaniach. Marta opowiada, że pewnego dnia do mieszkania, w którym przebywała przez dwa lata, przyszło siedmiu policjantów szukających broni. – Na tym się to skończyło, nie zrobili nic. Nie wiem, czy się nie domyślili, czy nie chcieli. W każdym razie dziewczyny, które spisali, były nielegalnie – wspomina. Podkreśla, że co cztery-pięć dni pojawiały się nowe dziewczyny, więc trudno zliczyć, ile ich tam przez ten czas pracowało.

Dwa osobne śledztwa w sprawie działalności Nicholasa R. i jego kuzyna Rafała P. prowadzą obecnie we współpracy z holenderską policją: Prokuratura Okręgowa w Katowicach oraz Prokuratura Rejonowa w Tychach. – Pierwszy zarzut postawiony podejrzanemu dotyczy – mówi Maria Paszek z Prokuratury Rejonowej w Tychach. – Drugi z przedstawionych zarzutów dotyczy – dodaje. Nicholasowi R. grozi do 15 lat pozbawienia wolności. doprowadzenia przemocą, groźbą karalną z wykorzystaniem krytycznego położenia, do uprawiania prostytucji i czerpania z powyższego korzyści majątkowych i uczynienie sobie z tego stałego źródła dochodu kilkudziesięciokrotnego udzielenia pokrzywdzonej narkotyków w znacznej ilości

Marta opowiada, że udało się jej uciec tylko przez to, że Nicholas miał już kilka mieszkań. – Zarabiał około tysiąca euro dziennie. Miał ten ślub, czyli niby bezkarność. To był taki moment, gdzie wręcz mu przeszkadzałam – mówi Marta. Po czterech i pół roku w Holandii Nicholas R. w końcu wypuścił Martę do Polski, pod warunkiem, że wciąż będzie wysyłała mu stamtąd pieniądze.

Od ponad roku . Jest w trakcie sprawy rozwodowej z Nicholasem R. Niedawno poznała mężczyznę, z którym próbuje na nowo ułożyć sobie życie. To jednak nie koniec jej zmagań. Kiedy dowiedziała się, że Nicholas R. został aresztowany w Polsce za posiadanie znacznej ilości narkotyków, po raz pierwszy odważyła się złożyć przeciwko niemu zeznania w prokuraturze. Marta jest pod opieką psychologów oraz specjalistów pomagających ofiarom niewolnictwa

- Uczę się od nowa życia, uczę się kontaktów z normalnymi ludźmi, bo szczerze, na początku nie miałam nawet pojęcia, o czym rozmawiać z kimś – mówi Marta. Zapytana, o jakiej marzy przyszłości, odpowiada że "spokojnej". – Żeby mi ci wszyscy, dali święty spokój. Sprawiedliwego wyroku przede wszystkim, żeby mógł pocierpieć, choć w małym procencie tyle, co ja cierpię – dodaje.

. Cały materiał będzie można obejrzeć we wtorek, 16 lutego o godz. 23:30. Jego zapowiedź znajduje się na stronie Superwizjera

>>> Zobacz także:

Agata Buzek wspomina ciężką walkę z nowotworem. "Mama i tata nie karmili mnie lękiem"

Klaudia Halejcio jest w ciąży. "Czuję się niesamowicie"

Natalia Dawidowska pokazała partnerkę. Obie brały udział w tej samej edycji "Big Brothera"

Autor: Iza Dorf

Reporter: Marcin Wójcik

Źródło: Superwizjer TVN

Kobieta zmuszana do prostytucji

Współczesne niewolnictwo

Kim jest Nicholas R., który zmuszał żonę do prostytucji?

Nicholasowi R. grozi do 15 lat więzienia

Powrót do normalności

podziel się:

Pozostałe wiadomości