Izabela Foerster i jej przygoda ze zwierzętami
Początki przygody Izabeli Foerster ze zwierzętami mają ścisły związek z poznaniem ukochanego. Mąż pisarki, Steven Foerster jest Niemcem, który za granicą od kilkunastu lat powadził schronisko dla dzikich zwierząt.
Izabela śmieje się, że kiedy poznała Stevena wiedziała, że wchodzi w związek nie tylko z nim, ale również z dziesiątkami innych stworzeń.
Przyjechał jako osoba towarzysząca do Polski na ślub. Złapał mnie na zwierzęta. Miał przy sobie tablet, zaczął mi pokazywać zdjęcia i pomyślałam sobie, dobra, facet całkiem może być
– wspominała Izabela.
Obecnie mają kilkanaście dzikich zwierząt, które swobodnie poruszają się po podwórku i domu. Każde z nich ma wyjątkową i często smutną historię. Lisy, które obecnie przebywają u państwa Foerster, wcześniej zostały odnalezione w lesie przez młodych ludzi. Niestety opiekunowie nie potrafili się nimi zajmować. Zrobili z czworonogów zwierzęta domowe, trzymali je w złych warunkach i nie mieli pojęcia o ich wychowywaniu. Tak do domu Izabeli po wielu przejściach trafiła Lenka i jej mały lisi synek.
Podobna historia spotkała porzuconą sarnę Bani oraz bociana Alfreda, który teraz jest maskotką Malborka.
Zwierzętami zajmuję się od 2003 roku. Na początku wiedzę zdobywałem od moich znajomych, którzy pracowali w różnych instytucjach pro-zwierzęcych. To ważne, że w pomoc zwierzętom angażujemy się całą rodziną. Każdy jej członek zna swoje obowiązki, a przez to nasze życie jest poukładane
– podkreślił Steven Foerster.
Każde zwierzę, które trafia pod skrzydła rodziny, natychmiast dostaje imię. Przywilej ich nadawania ma synek, a czasami robi to także córka. Zwierzęta w ten sposób od razu stają się przyjaciółmi domowników.
Opieka nad zwierzętami i wydatki
Opieka i wychowanie zwierząt potrafią być kosztowne. Izabela Foerster nie założyła stowarzyszenia ani oficjalnego schroniska, więc wszystko, co robi dla zwierząt, jest prywatną inicjatywą.
Robimy to tylko prywatnie, wiec wszystkie koszty pokrywamy sami. Są to koszty karmy, lekarstw oraz wizyt u weterynarzy
– powiedziała.
Pomocną dłoń wyciągają znajomi i przyjaciele, którzy pod bramę podrzucają sałatę dla królika bądź ziarna dla ptaków.
Izabela stara zachować się zdrową granicę i nie pozwala, aby zwierzęta zawładnęły domem. Mimo wszystko lubi, kiedy przebywają obok. Mruczenie kota, który chodzi po biurku, pomaga jej nawet w pracy zawodowej, jaką jest pisanie książek.
Staramy się zachować granicę, ale lubię, kiedy zwierzęta są u nas w domu. Muszę się z tym liczyć, że jeśli przygotowuję posiłek w kuchni, to zaraz pojawi się tam Bani, nasza sarna, bądź bocian
– przyznała pisarka.
Jak dodała, ludzie często nieświadomie zabierają zwierzętom ich naturalne środowisko, powiększając cywilizację. Z tego względu powinniśmy wykazywać się empatią i pomagać potrzebującym osobnikom. W końcu to także nasi przyjaciele.
Zobacz też:
- W Wielkiej Brytanii wykluły się pierwsze od ponad 600 lat bociany. Ich rodzice pochodzą z Polski
- Jak wygląda życie z największymi gadułami w królestwie zwierząt? "Papuga nie jest dla pedantów"
- Bobry – nasi niedoceniani sprzymierzeńcy w walce o środowisko. Przyrodnik: „Poprawiają to, co my psujemy”
Autor: Nastazja Bloch
Reporter: Łukasz Zagórski