Beatbox od dzieciństwa
Maksymilian od najmłodszych lat wydawał z siebie rożne dźwięki. Z biegiem lat sprawiało mu to coraz większą przyjemność. Nie uczył się w szkole muzycznej, nikt w rodzinie nie miał muzycznych talentów, jego pasja jest samorodna. Maks szerszej publiczności dał się poznać biorąc udział w programie "Mam Talent". Prowadzi także swój kanał w serwisie YouTube. Co dla niego oznacza beatboxować?
Wydawać różne głosy buzią
- mówi.
Miłość do beatboxu
Marcel swoja przygodę z beatboxem zaczął 11 lat temu. Wówczas jego brat pokazał mu filmik na YouTube’ie. Z czasem podobało mu się to coraz bardziej.
Jak Cię beatbox złapie, to już nie odpuszcza
- mówi.
I dodaje, że zaczął robić z tego muzykę. Pochodzi z rodziny, w której pracuje się głosem. Tata Marcela Borowca jest lektorem, a mama logopedką. On jest aktorem, jednak jak tłumaczy, to praca nad głosem jest najważniejsza. To, czy ktoś potrafi śpiewać, czy nie, w beatboxie nie ma aż tak wielkiego znaczenia.
Trzeba być bardzo ostrożnym, jak ze śpiewaniem. Musi być zachowana higiena pracy nad tym instrumentem. Z tego tytułu, że używa się szerokiej gamy dźwięków, której się nie używało. Szczególnie przy tych dźwiękach gardłowych
- wyjaśnia.
Zobacz też:
Kasia Warnke powraca z prawdziwym hitem. Fani: "Myślałam, że to Jennifer Lopez"
Maja Ostaszewska zachwyca formą nad polskim morzem. Fani: "Ty masz ciało bogini..."
W ogrodzie u Patrycji i Andrzeja Sołtysików. "Trzy pierwsze i bardzo symboliczne drzewa już są"
Przypominamy materiał: Laboratorium mowy rodziny Borowiec
Autor: Anna Korytowska