Niebezpieczna zabawka
Declan Babington-MacDonald miał tylko sześć lat i bardzo lubił plusze zabawki. Na kilka dni przed śmiercią rodzice zabrali chłopca do parku rozrywki, gdzie kupili mu pluszowego pingwina.
Po powrocie do domu chłopiec bawił się pluszakiem w swoim pokoju. Kiedy zrobiło się cicho i do mamy chłopca nie docierały żadne odgłosy zabawy, kobieta postanowiła zajrzeć do chłopca i sprawdzić, co się dzieje. Gdy weszła do pokoju Declan leżał nieprzytomny na podłodze i nie oddychał. Rodzice natychmiast wezwali pogotowie, które zabrało dziecko do szpitala.
Chłopiec udusił się zabawką
Po przywiezieniu do szpitala, chłopiec został podłączony do specjalistycznej aparatury, która pozwoliła ustabilizować jego stan. Niestety mimo starań lekarzy mózg chłopca zbyt długo był niedotleniony, w konsekwencji doszło do śmierci narządu.
Na prośbę rodziny przez kilka dni lekarze utrzymywali Declana przy życiu. Po namowach medyków rodzice w końcu zdecydowali o odłączeniu chłopca od aparatury podtrzymującej życie.
Jak to się stało, że chłopiec podczas zabawy stracił przytomność? W ocenie lekarzy malec najprawdopodobniej zaplątał się w sznurek, który został dołączony do pluszowej zabawki.
Zobacz wideo: Nieszczęśliwe wypadki w szkole i przedszkolu
Zobacz także:
Anna Kalczyńska adoptowała dziewczynkę. "W ten sposób mogę nieco ulżyć w jej samotnym życiu"
Autor: Katarzyna Oleksik
Źródło: theaustralian.com.au
Źródło zdjęcia głównego: Moment RF