Maria Gowin była nauczycielką nauczania początkowego, a jej mąż, Zbyszek - GOPR-owcem. Razem z dziećmi mieszkali w Żywcu. Kiedy nadarzała się okazja, z chęcią jeździli do kolegi, który prowadził schronisko na Wielkiej Raczy i mu pomagali. Spodobało im się takie życie i gdy okazało się, że bacówka na Hali Lipowskiej jest do wzięcia, zdecydowali się ją przejąć.
Życie na Hali Lipowskiej
Miesiąc przed przeprowadzką na stałe pani Maria przyjechała na Halę Lipowską, aby przyjrzeć się pracy ówczesnej kierowniczki i poznać szczegóły prowadzenia schroniska. Po przejęciu bacówki, szybko jej umiejętności zostały zweryfikowane.
Zaraz pierwszego dnia mieliśmy chrzest bojowy. Telefon: <<zamawiamy 30 obiadów>>. No trudno, trzeba się brać do roboty i robić. I wydaliśmy te 30 obiadów. (…) I tak się zaczęło.
- wspomina pani Maria.
Po objęciu schroniska, państwo Gowin prowadzili bardzo intensywne życie.
Zabawy, imprezy, po kolacji były wieczorki, piekłyśmy z kierowniczką jakieś ciasta. Tańczyło się, śpiewało się. Tu nieraz się kończyła impreza o drugiej, trzeciej rano, a za dwie godziny trzeba było wstać i śniadanie przygotowywać.
- powiedziała Katarzyna Worek, która od 25 lat pracuje w schronisku.
Pani Maria jest wymagającą szefową, ale pracownicy doceniają ją za to, że zawsze służy im radą i pomocą. Ma także otwarte serce dla swoich gości.
Trzy pokolenia
Do 1999 roku prowadziła schronisko ze swoim mężem, a kiedy go zabrakło – z córkami. Teraz pomaga jej wnuk, choć jako nastolatek wcale nie wiązał przyszłości z bacówką. Pewnego dnia postanowił jednak zmienić plany, aby kultywować tradycję rodzinną.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
>>> Zobacz także:
- Jak nie być amatorem, czyli porady dla wielbicieli górskich wędrówek
- Zakopane – atrakcje dla dzieci. Gdzie się bawić z maluchem?
- Muzyka góralska – czym się charakteryzuje i skąd się wywodzi?
Autor: Iza Dorf