Na jednym z osiedli w Zielonej Górze, na postawie decyzji prezesa spółdzielni, trzeba płacić za korzystanie z chodnika, a także użytkowanie parkingów, nawet, jeśli nie jest się posiadaczem auta. Mieszkańcy otrzymują wezwania do zapłaty na duże kwoty. Zadłużenie niektórych sięga nawet 10 tys. zł. Ludzie nie zgadzają się z zarządzeniem prezesa i nie zamierzają płacić. Uważają, że ich problemy zaczęły się od momentu, kiedy wykupili mieszkania na własność i przestali korzystać z usług spółdzielni.
Są to bzdurne stawki, wyjęte z kapelusza, komercyjne zupełnie. Tym bardziej, że ustawa o spółdzielczości mieszkaniowej mówi wyraźnie: 'traktujemy członków wspólnoty z członkami spółdzielni jednakowo', a tu jest zupełnie inaczej. Musimy znacznie więcej płacić niż członkowie spółdzielni. Bzdura jakaś, ewidentna
- powiedział jeden z mieszkańców osiedla.
Spółdzielnia przegrała już w sądzie pierwszą sprawę z niepłacącą osobą, ale nie zamierza odpuszczać i odwołała się od wyroku.
Co na to adwokat?
Zdaniem adwokata, Wojciecha Czajki, nie jest to pierwszy przypadek w Polsce, kiedy spółdzielnia domaga się dodatkowych świadczeń od mieszkańców. Jak wynika z przejrzanego przez niego orzecznictwa, opłaty nie dotyczyły jednak korzystania z chodników, dróg, czy parkingów, które znajdują się na terenie spółdzielni, tylko były związane z eksploatacją tychże miejsc.
W tym ostatnim zakresie opłaty są jak najbardziej uzasadnione. No bo wiadomo, jeżeli mamy zimę, to trzeba odśnieżyć, jeśli jest jakiś nieporządek, to trzeba posprzątać. Mamy ochronę, to trzeba zapłacić na rzecz ochrony jakieś wynagrodzenie za ten dozór, który jest sprawowany
- stwierdził nasz gość.
Reasumując, w opisywanej sprawie spółdzielnia nie ma podstaw do pobierania opłat za korzystanie z chodnika. Może natomiast określić należność za jego eksploatację i utrzymanie. Przy czym, jeżeli opłata będzie zbyt wysoka, to każdemu z mieszkańców przysługuje prawo do zweryfikowania jej przed sądem.
Inne absurdy
Nie jest to jedyna taka sprawa, kiedy mieszkańcy zgłaszają problemy ze spółdzielnią. Można między innymi wspomnieć o przypadku z Lubonia, gdzie postawiono znak zakazu korzystania z chodnika, a wszystko dlatego, że zarządca nie miał pieniędzy na remont. Inny przypadek dotyczył pewnej krakowskiej spółdzielni, która w określonych godzinach nie pozwalała lokatorom prać, odkurzać i wykonywać innych hałaśliwych czynności.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
>>> Zobacz także:
- Skok przez osiedlowe płotki i szambo...Jak ułożyć sobie stosunki z trudnym sąsiadem?
- Co zrobić, by sąsiad w bloku przestał przeszkadzać?
- Śmietnik na godziny. Tak spółdzielnia uczy mieszkańców segregować odpady
Autor: Iza Dorf