"Moloch" - nowa książka Marka Krajewskiego
To 11 część cyklu powieści o pracowniku wrocławskiego Prezydium Policji, Eberhardzie Mocku. Autor pracował nad nią prawie dwa miesiące, po 10-12 godzin dziennie. Książka liczy prawie 600 tys. znaków, co oznacza, że jest objętościowo równa poprzedniej, czyli "Mockowi" z podtytułem "Golem".
Tematem przewodnim jest funkcjonowanie tajnych organizacji w okresie międzywojennej Polski. Akcja toczy się w 1928 r. Główny bohater odkrywa upiorne powiązania między tajnym stowarzyszeniem okultystycznym a budowniczymi miasta przyszłości w centrum Wrocławia.
Zdaniem niektórych, to najmroczniejsza część serii - przyznaje autor i cytuje słowa francuskiego pisarza Jonathana Littella.
'Kiedy piszę o makabrze, myślę o przecinkach'. Ja się potrafię zdystansować od świata, który opisuję, potrafię z tego świata wyjść. Jestem pisarzem zawodowym do godziny 15, po godzinie 15 prowadzę życie zwykłego człowieka
- zapewnia Marek Krajewski w Dzień Dobry TVN.
Marek Krajewski o Wrocławiu
Przedwojenny Wrocław okazał się idealnym miejscem dla akcji czarnych retrokryminałów Marka Krajewskiego i działań Eberharda Mocka.
To jego przestrzeń. Często tę scenerię przedstawiam w sposób ciemny i mroczny. Niektórzy zauważają, że Wrocław przedwojenny był miastem pięknym i świetlistym, ale u mnie ta sceneria jest nacechowana zbrodnią i występkiem
- mówi Marek Krajewski.
Wrocław to jego miasto rodzinne i kocha je bezwarunkowo. Akcja jego książek dzieje się też we Lwowie, spod którego pochodzi mama pisarza.
Powieści Marka Krajewskiego przetłumaczone na 20 języków
Podczas spotkań z zagranicznymi czytelnikami pisarz widzi różnice w odbiorze. W krajach niemieckojęzycznych reakcje miały naturę historyczną czy wręcz sentymentalną.
Często słyszałem: 'wspaniale, że pan ożywia ten świat zaginiony, nieistniejący (...), cieszymy się, że możemy wrócić do Wrocławia choćby we wspomnieniach'. To jest bardzo miłe
- przyznaje autor retrokryminałów o Eberhardzie Mocku.
W Londynie i Edynburgu padają częściej pytania natury literackiej, a we Włoszech jest traktowany ciepło jako filolog klasyczny.
Kiedy jestem we Włoszech i widzę na domach napisy łacińskie to wiem, że jestem w mojej duchowej ojczyźnie
- opowiada Marek Krajewski.
Jego książki rozgrywają się w okresie dwudziestolecia międzywojennego.
Jestem człowiekiem retro . Uwielbiam przeszłość, historię i staram się ją ożywić w moich powieściach, przedstawić życie codzienne ludzi w sposób maksymalnie wierny
- podkreśla gość Dzień Dobry TVN.
Jak ujawnia, nie czyta beletrystyki i kryminałów.
Nie chcę sugerować się cudzymi rozwiązaniami fabularnymi i powtarzać schematów narracyjnych
- wyjaśnia pisarz.
Chętnie za to sięga po literaturę popularnonaukową i historyczną.
Zobacz też:
Maria Dąbrowska i Anna Kowalska – pisarki, żony i kochanki. "To uniwersalna opowieść o miłości"
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl
Autor: Luiza Bebłot