Rodzinna tradycja latarnika
Łukasz Żuchowski pracuje jako latarnik w Jarosławcu. Wcześniej ten zawód wykonywali jego dziadek, wujek, ciotka i ojciec. Gdy Łukasz wyjechał na studia do Warszawy, zarzekał się, że nie wróci w rodzinne strony. Mimo zapewnień skorzystał z propozycji ojca i podjął się pracy latarnika.
- Wiem, jak ważna jest to profesja dla całej naszej rodziny. To już po prostu ma się we krwi - tłumaczy.
Ale sztuka!
Na co dzień Żuchowski nie tylko podtrzymuje rodzinną tradycję, ale też rozwija swoją niecodzienną pasję - wykonuje ozdoby z wyrzuconych przez morze gałęzi. Woda i sól nie tylko hartują drewno, ale też nadają mu kształt. Słońce dodatkowo uwydatnia charakterystyczny kolor. Artysta podkreśla, że zamiast przesadnie ingerować w znaleziska z plaży, woli wydobywać z nich piękno.
- Chyba o to chodzi, żeby te kształty były zachowane. Łukasz tylko coś tam przytnie, pomaluje lub dokręci i wychodzi z tego fajna rzecz - mówi jego siostra.
Żuchowski zainteresował się oryginalną sztuką jeszcze przed podjęciem pracy na latarni morskiej.
- Jak mieszkaliśmy w Warszawie, to Łukasz przywiózł dużo drewna z Bałtyku i miał tworzyć z niego lampę. Myślę, że to był taki początek, kiedy ten pomysł zaczął w nim kiełkować - wspomina przyjaciółka Żuchowskiego.
Jak dodaje, jego dzieła są symbolem miejsca, z którego pochodzi.
Zobacz też:
- Po przejściu na emeryturę zaczął budować modele statków. Jeden z jego pokoi wygląda jak kajuta
- Lego wspólną pasją taty i syna. "Z klocków można zbudować to, czego nie da się kupić w sklepie"
- Warto mieć pasje. "Klocki mogą być świetnym motywem do ćwiczenia uważności"
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Mateusz Łysiak
Reporter: Arkadiusz Gdula