Ciężka praca pielęgniarki z oddziału covidowego uwieczniona na zdjęciu. "Wraca z nocki, od razu idzie do dziecka"

Ślady trzeciej fali
Fotografia pielęgniarki Anny Gadzińskiej z widocznymi śladami po goglach i przyłbicy wygrała w kategorii Portret w prestiżowym konkursie Grand Press Photo 2021. Poznajcie historię 160-cm kobiety o wadze 50 kg, która każdego dnia dzielnie wspierała pacjentów na oddziale covidowym w Bolesławcu.

Grand Press Photo 2021. Portret pielęgniarki Anny Gadzińskiej

13 maja ogłoszono wyniki Ogólnopolskiego Konkursu Fotografii Reporterskiej Grand Press Photo 2021. 57 fotografów walczyło o nagrody za zdjęcia, reportaże i projekty dokumentalne. Wśród nich znalazł się zwycięski portret Anny Gadzińskiej, który został wykonany tuż po tym, jak opuściła tzw. strefę brudną ZOZ-u w Bolesławcu. Fotograf Paweł Łączny na jednym kadrze uchwycił trud, jaki medycy wkładają w walkę z pandemią.

- Zależało mi też na tym, by pokazać, że za tymi maskami są konkretne osoby i konkretne emocje. Symbolika tego. Ich postawy, walki i odwagi – mówił w Dzień Dobry TVN. - Jak się przyglądałam temu zdjęciu, to wiem, że jest to pokazanie tego, co my wtedy czułyśmy. To była nasza ciężka praca. Nieraz było tak, że robiło się słabo i trzeba było wychodzić, bezpiecznie się rozebrać z tego kombinezonu, by się nie zarazić – dodała Anna Gadzińska, pielęgniarka.

Historia Anny Gadzińskiej

Anna Gadzińska na co dzień pracuje w szpitalu w Bolesławcu na oddziale neurologicznym, który został przekształcony w covidowy. Nieraz łzy ciekły jej po policzku, gdy widziała, jak ludzie odchodzą. – Tato, mama i dwóch synów. Tak naprawdę tato zmarł u nas oddziale, mama – w szpitalu modułowym, a dwóch synów zostało – wspominała.

Takich przypadków było wiele. - Trzecia fala pandemii przerosła oczekiwania wszystkich. Mieliśmy 170 łóżek na szpital, który jeszcze rok temu miał w ogóle 160 łóżek - tłumaczył Kamil Barczyk, dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej w Bolesławcu. - To pielęgniarki mają największy kontakt z pacjentem. To one prawie w każdej minucie, godzinie były przy tym pacjencie – dodał.

Zdaniem Anny pacjenci potrzebowali przede wszystkim wsparcia. - My troszczyliśmy się o nich, podawaliśmy leki, robiliśmy całą pielęgnację przy pacjencie, który potrzebował wtedy tej rozmowy, złapania za rękę – tłumaczyła pielęgniarka.

Pacjenci wielokrotnie poszukiwali w oczach medyków odpowiedzi na to, co z nimi będzie. – Ludzie przez wiele dni byli na granicy życia i śmierci. Robiliśmy wszystko, by tej granicy nie przekroczyli – podkreślił Krzysztof Baniecki, lekarz.

Anna Gadzińska tak jak wszyscy medycy, idąc do pracy, miała świadomość, że może się zakazić. Jej mąż również to wiedział. Tak się stało. W święta włącznie z malutkim synkiem mieli COVID-19. Dziś pielęgniarka znów z uśmiechem na ustach stawia się na oddziale.

- Żona jest postury kruszynki. 50 kg wagi, 160 wzrostu, ale siła jest w niej przeogromna. Wraca z nocki, od razu idzie do dziecka i siedzi z nim cały dzień. Chęć pomocy innym ludziom przewyższa to, że nie czuje tego zmęczenia, a widać po jej oczach, że jest - wyjawił mąż pielęgniarki. - Uwielbiam ten zawód i zawsze będę go robiła i gdyby ktoś mi powtarzał: "Zmień pracę". Nie zmienię - dodała Anna.

Zobacz wszystkie nieudane zabiegi w materiale wideo. Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki zobaczysz Player.pl.

Zobacz także:

Gdyby nie dawcy szpiku, Adasia i Karola mogłoby już z nami nie być. "Obca osoba, która uratowała moje dziecko jest jak członek rodziny"

Rodzina Łopieńskich od czterech pokoleń tworzy w brązie. "Nie umiem wyobrazić sobie innej pracy"

22-latka bez praw obywatelskich. Jak to jest być bezpaństwowcem?

Autor: Dominika Czerniszewska

Reporter: Sylwia Repeła

podziel się:

Pozostałe wiadomości