Boris Johnson o zakażeniu Covid-19: "Zdałem sobie sprawę, że robi się poważnie". Był plan awaryjny na wypadek śmierci

Boris Johnson
Ruptly/x-news
Brytyjski premier w niedzielnym wywiadzie wyznał, że podczas jego pobytu w szpitalu z powodu zakażenia koronawirusem, były tworzone plany awaryjne na wypadek jego śmierci. 55-letni Boris Johnson wrócił do swoich służbowych obowiązków w poniedziałek, miesiąc po tym, jak zdiagnozowano u niego zakażenie koronawirusem.

W wywiadzie dla "The Sun on Sunday" premier powiedział też, że lekarze podawali mu "litry i litry tlenu", aby utrzymać go przy życiu, w pewnym momencie prawdopodobieństwo podłączenia go do respiratora było 50 do 50.

Był etap, kiedy dawali mi naprawdę sporo tlenu. Założyli mi maskę na twarz i dopływ (tlenu) stał się naprawdę spory. Przez długi czas dostawałem litry i litry tlenu. Ale w poniedziałek wszystko zaczęło się pogarszać. Zdałem sobie sprawę, że robi się poważnie, kiedy przenieśli mnie na intensywną terapię

- opowiadał brytyjski premier.

Powiedział też, że wówczas lekarze zaczęli się zastanawiać, co zrobić, jeśli trzeba będzie ogłosić jego śmierć.

To była ciężka chwila, nie zaprzeczę. Mieli strategię radzenia sobie ze scenariuszem typu 'śmierć Stalina'. Nie byłem w szczególnie świetnej formie i wiedziałem, że istnieją plany awaryjne. Lekarze mieli różne ustalenia, co robić, jeśli sprawy pójdą źle

- relacjonował Johnson.

Boris Johnson zakażony koronawirusem

26 marca testy wykazały u brytyjskiego premiera obecność koronawirusa, a ponieważ mimo izolacji symptomy nie ustępowały, 10 dni później został przyjęty do szpitala św. Tomasza w Londynie. Następnego dnia został przeniesiony na intensywną terapię.

Trudno było uwierzyć, że w ciągu zaledwie kilku dni mój stan zdrowia pogorszył się do tego stopnia. Pamiętam, że czułem się sfrustrowany. Nie mogłem zrozumieć, dlaczego mi się nie poprawia

- mówił Johnson i dodał, że targały nim wątpliwości.

Zadawałem sobie pytania: jak z tego wyjdę?

- wyznał.

Przyznał, że w tej sytuacji po raz pierwszy poważnie zdał sobie sprawę z własnej śmiertelności. Powiedział też, że choć wielokrotnie był w szpitalach, głównie z powodu kontuzji doznanych w czasie gry w rugby, cierpienie będące efektem Covid-19 przekracza to wszystko.

Złamałem nos, złamałem palec, złamałem nadgarstek, złamałem żebro. Złamałem prawie wszystko. Złamałem różne rzeczy, w niektórych przypadkach po kilka razy. Ale nigdy nie miałem nic tak poważnego jak to

- przyznał.

Powiedział, że w efekcie tygodnia spędzonego w szpitalu ma jeszcze większą determinację, by powstrzymać cierpienia innych i "przywrócić zdrowie" Wielkiej Brytanii.

Tyle osób straciło bliskich, a więc jeśli pytasz mnie, czy kieruje mną chęć powstrzymania innych ludzi przed cierpieniem, to tak, absolutnie tak. Ale kieruje mną również ogromne pragnienie, by postawić na nogi cały nasz kraj, aby znów zdrowy mógł iść naprzód w sposób, w jaki może i jestem pewny, że tak się stanie

- zapewnił brytyjski premier.

Po raz kolejny też podziękował lekarzom i pielęgniarkom, którzy się nim opiekowali w czasie pobytu w szpitalu. Podziękowaniem dla dwóch lekarzy - Nicholasa Price'a i Nicholasa Harta - jest jedno z imion dla nowo narodzonego syna Johnsona. Jak ogłosiła w sobotę w mediach społecznościowych narzeczona brytyjskiego premiera Carrie Symonds, dziecko zostało nazwane Wilfred Lawrie Nicholas Johnson.

Jesteśmy zaszczyceni, że zostaliśmy w ten sposób wyróżnieni, i dziękujemy niesamowitemu zespołowi profesjonalistów, z którymi współpracujemy w Guy's and St Thomas' Hospital i którzy zapewniają każdemu pacjentowi najlepszą opiekę. Życzymy nowej rodzinie wszelkiego zdrowia i szczęścia

- napisali we wspólnym oświadczeniu Price i Hart.

Czytaj więcej: Boris Johnson ponownie został ojcem. Ile dzieci ma brytyjski premier?

Koronawirus w Wielkiej Brytanii

O 315 wzrosła w ciągu doby liczba zgonów z powodu koronawirusa w Wielkiej Brytanii, co oznacza, że łączna liczba ofiar śmiertelnych epidemii w tym kraju wynosi już 28 446 - poinformował w niedzielę po południu minister bez teki w rządzie Michael Gove.

315 nowych zgonów to wyraźnie niższy bilans niż ten z soboty, gdy informowano o 621 zmarłych, a zarazem najniższy od 30 marca. Trzeba jednak pamiętać, że obejmuje on w większości zgony z weekendu, kiedy potwierdzenie koronawirusa jako przyczyny zgonu czasem odbywa się z opóźnieniem, więc weekendowe bilanse są w ostatnich tygodniach są niedoszacowane. Niemniej średnia dobowa liczba zgonów z siedmiu kolejnych dni, która niweluje takie statystyczne opóźnienia, spada, co potwierdza, że szczyt epidemii w Wielkiej Brytanii minął.

Gove poinformował również, że w ciągu ostatniej doby przeprowadzono niespełna 76,5 tys. testów na obecność koronawirusa, co oznacza znaczący spadek w stosunku do poprzednich dwóch dni i zejście poniżej poziomu 100 tys. wyznaczonego jako cel przez ministra zdrowia Matta Hancocka.

Łączna liczba wykrytych przypadków koronawirusa wynosi w Wielkiej Brytanii 186 599, co oznacza wzrost o 4 339 w stosunku do poprzedniego dnia. To mniej niż w sobotę, gdy przekraczała 4 800. Bilans testów i nowych zakażeń obejmuje 24 godz. między 9 w sobotę a 9 w niedzielę.

Statystki dotyczące koronawirusa w Wielkiej Brytanii

Bilans obejmuje wszystkie zgony w ciągu 24 godzin między godz. 17 w piątek a godz. 17 w sobotę, gdzie testy potwierdziły obecność koronawirusa. W środę brytyjskie ministerstwo zdrowia zmieniło sposób podawania statystyki i obecnie uwzględnione w nich są wszystkie zgony, a nie tylko te w szpitalach.

W wyniku tej zmiany i uwzględniania w nich zgonów poza szpitalami Wielka Brytania przesunęła się z piątego na trzecie miejsce na świecie pod względem liczby ofiar śmiertelnych koronawirusa - przed nią są tylko Stany Zjednoczone oraz, nieznacznie, Włochy.

Boris Johnson: "Koronawirus to nadal największe wyzwanie przed którym stoi nas kraj od czasów wojny" - zobacz wideo:

''B. Johnson: Jest za wcześnie na odblokowanie gospodarki. Mogłoby to doprowadzić do drugiego skoku liczby zachorowań'', źródło: x-news.

Zobacz też:

Minister zdrowia ostro o osobach, które nie noszą masek: "To jest objaw egoizmu"

Koronawirus chorobą zawodową? Jest odpowiedź Ministerstwa Zdrowia

Praca medyków z pierwszej linii frontu walki z koronawirusem. „To wygląda jak w horrorze”

Autor: Jola Marat

Źródło: PAP| x-news

podziel się:

Pozostałe wiadomości