Ala urodziła się ze znamieniem na twarzy. Pozostała po nim tylko blizna. "Zdecydowaliśmy się na implantację ekspandera"

Projekt bez nazwy (28)_Easy-Resize
Alicja – bohaterka, która przeszła rewolucyjny przeszczep skóry
Źródło: Dzień Dobry TVN
11-letnia dziś Ala urodziła się z ciemnym znamieniem barwnikowym na twarzy. Dziewczynka ma za sobą przeszczep skóry, którą wcześniej "wyhodowano" za pomocą ekspandera, czyli specjalnego implantu rozciągającego skórę na jej własnej szyi. By osiągnąć medyczny sukces, niezbędna była wielka wiedza medyków, w tym dr Joanny Kowalik, chirurga dziecięcego i plastycznego z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka.

Przeszczep skóry na twarzy

Alicja Babraj urodziła się ze znamieniem, który pokrywał dużą część jej twarzy. Kiedy dziewczynka miała 2 tygodnie, rodzice odnaleźli dr Joannę Kowalik z Górnośląskiego Centrum Zdrowie Dziecka im. Jana Pawła II w Katowicach.

- Na początku zdecydowaliśmy się wykonać dermabrazję. To taki proces jakby ścierania tego znamienia barwnikowego. Dermabrazję trzeba wykonać w 4-5 dniu po urodzeniu ponieważ melanocyty, czyli komórki barwnikowe skóry, nie są jeszcze tak zespolone ze skórą i podłożem. Rodzice Ali odnaleźli mnie, kiedy Ala miała 2 tygodnie, ale mimo wszystko postanowiliśmy wykonać dermabrazję. Tych operacji było kilka. Znamię nam bardzo wybielało, potem postanowiliśmy 2 razy je wyciąć - powiedziała dr Kowalik.

Następnie pojawił się problem z objętością twarzy, ponieważ zaczęła się spłaszczać.

- W związku z tym wiedzieliśmy, że musimy zrobić albo przeszczepy, albo wymyślić coś innego. Zdecydowaliśmy się na implantację ekspandera, czyli coś, co nam poszerza skórę i zwiększa jej powierzchnię. (...) Rozciągnęliśmy skórę do takiego momentu, żeby nie było rozstępów i przeciągnęliśmy ją na lewy policzek - wyjaśniła dr Joanna Kowalik.

Rewolucyjny przeszczep skóry

Po latach leczenia po znamieniu została jedynie blizna. Ten medyczny sukces wymagał wielkiej wiedzy lekarzy, ale też odwagi i cierpliwości rodziców Ali.

- Każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Dla nas to był tylko defekt skóry, ale jednak znamię barwnikowe znajdowało się na dużej części twarzy. Szukaliśmy rozwiązania i na szczęście trafiliśmy do pani doktor, zaufaliśmy jej i efekt jest dzisiaj taki, jaki jest. Była to poniekąd pionierska metoda, bo na szyi wcześniej tego nikt nie zastosował. Wahaliśmy się, zastanawialiśmy się, ale chcieliśmy jak najlepiej - podkreśliła Marika Babraj.

- Pilnowanie i opieka, by nic się nie stało z ekspanderem, by nie pękł, było wymagające dla nas. Ale udało się. Jesteśmy zadowoleni z tego - dodał Bogusław Babraj, tata Ali.

Proces leczenia Ali jeszcze się nie zakończył.

- My teraz laserujemy i wymuszamy przebudowę w tkankach. Chcielibyśmy, by po zastosowaniu laseru blizny wybielały i były jak najmniej widoczne - podkreśliła dr Joanna Kowalik. - Myślę, że jeszcze chirurgicznie moglibyśmy coś zrobić - dodała ekspertka.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości