Praca w święta - wymówki, by nie spotkać się w Wigilię z rodziną
Celebrowanie świąt Bożego Narodzenia w gronie osób, których darzy się prawdziwą i odwzajemnioną miłością, jest ogromnym i coraz rzadziej spotykanym przywilejem. W takich okolicznościach można porzucić konwenanse, pozwolić sobie na psychiczny odpoczynek, poczuć magię grudniowej aury i choć na chwilę odciąć się od problemów dnia codziennego. Niestety nie każdy może pozwolić sobie na tak przyjemne doznania.
Kultywowane od lat tradycje wciąż utwierdzają nas w przekonaniu, że święta powinno spędzać się z najbliższymi członkami rodziny. Mimo tego z każdym rokiem rośnie liczba osób wyłamujących się z tych ogólnie przyjętych norm obyczajowych. Ludzie świadomie odcinają się od krewnych, by pobyć w samotności. Nieobecność na Wigilii tłumaczą natłokiem zawodowych obowiązków, ale prawda jest taka, że zaobserwowane zjawisko nie dotyczy wcale pracoholików. W większości przypadków to jedynie wymówka świątecznych outsiderów.
Święta
- Nie dziwię się, że ludzie coraz częściej oszukują bliskich, żeby nie widzieć się z nimi w Wigilię. Ja tę metodę stosuję od trzech lat i to z bardzo pozytywnym skutkiem - wyznaje 27-letnia Sandra.
Kobieta okłamuje mieszkającą na drugim końcu Polski rodzinę, że 24 grudnia musi zostać w pracy, by pomóc szefowi piekarni przy sprzedaży pieczywa w lokalnym sklepiku. - Jestem cukiernikiem. Pracuję w godzinach nocnych z 23 na 24 grudnia, ale w Wigilię i święta zawsze mam wolne. Moi bliscy o tym nie wiedzą - ujawnia 27-latka.
Sandra przekonuje, że jej nieszczerość wobec bliskich jest uzasadniona. - Mam swoje powody. Rodzice nigdy nie byli moimi przyjaciółmi, więc nie mogłam liczyć na ich wsparcie i na to, by stawali w mojej obronie, gdy pozostała część rodziny rzuci się na mnie z pretensjami jak wilk na baranka: "A dlaczego wyjechałaś od nas ze wsi? Czemu nie pracujesz u wujka w gospodarstwie? Miałby lżej, ale Tobie studiów się zachciało". Mam dość - stwierdza nasza rozmówczyni.
Cukierniczka odwiedza rodziców tuż po Nowym Roku, gdy dalsi krewni są już na tyle zajęci własnymi sprawami, że nie zwracają uwagi na jej obecność w rodzinnej miejscowości. - Wtedy mam chwilę, by na spokojnie wypić z mamą i tatą herbatę. Natomiast w święta robię, co chcę. Nie muszę słuchać dziwnych pytań i kłótni przy stole. Te dni spędzone w samotności to reset dla mojego mózgu - zaznacza 27-latka.
Monika ma nieco inne powody, dla których okłamuje swoich bliskich, że spędza Wigilię w pracy. 25-latka wykonuje obowiązki zawodowe zdalnie, dlatego nie może w żaden sposób usprawiedliwić niepojawienia się na wieczerzy i na świątecznym obiedzie. Kobieta jest obecna w domu ciałem, ale nie duchem. Trzymany kurczowo w rękach laptop to jej ostatnia deska ratunku, by w razie rodzinnych niesnasek przy stole ulotnić się do drugiego pokoju bez zbędnych tłumaczeń. W ten sposób zgrabnie omija również etap kulinarnych przygotowań do kolacji.
- W moim domu wszyscy zaganiają wszystkich do roboty. A ja jestem przemęczona. W święta marzę jedynie o odpoczynku. Nie mam siły na robienie sałatek i lepienie pierogów. Nie narzekam na pieniądze, więc wolałabym zamówić jakieś jedzenie z restauracji niż tracić czas i energię na stanie przez kilka godzin nad garami. Rodzice nigdy by tego nie zrozumieli - żali się kobieta.
Malwina posunęła się o krok dalej w dążeniach do całkowitego odcięcia się od rodziny w trakcie świąt. 32-latka mieszka i pracuje zaledwie dwa kilometry od domu, w którym się wychowała, dlatego nie ma przestrzeni na to, by dopuścić się jakiegokolwiek kłamstwa. Kobieta każdego roku prosi więc szefa o możliwość wzięcia nadgodzin, by mieć "wigilijne alibi".
- Nie lubię swojej pracy, ale jeszcze bardziej nie lubię swojej rodziny i świątecznej sztuczności, dlatego nie chcę brać w tej szopce udziału. Rodzice są podejrzliwi, więc zawsze nagrywam im filmiki z biura, żeby mieć podkładkę, że naprawdę tam siedzę - tłumaczy nasza bohaterka.
Wigilia spędzona w samotności. Dlaczego w święta unikamy bliskich?
Święta Bożego Narodzenia niezmiennie kojarzą się z suto zastawionym stołem, przy którym siedzą wszyscy członkowie rodziny. Niektórzy jednak wolą spędzić ten czas bez bliskich. Dlaczego? Nad genezą tego zjawiska pochyliła się psycholog Paulina Gdańska.
- Odpowiedzi może być kilka. Warto zastanowić się, skąd ten wybór, co na to wpływa. Bardzo często głównym powodem są konflikty w rodzinie. Spotkanie w dużym gronie prowadzi do wymiany poglądów, co może zakończyć się kłótnią - tłumaczy ekspertka.
Najbardziej kontrowersyjnymi tematami, których lepiej nie poruszać przy świątecznym stole, są: polityka, religia, orientacja seksualna, sprawy finansowe i spadek, byli partnerzy oraz planowanie potomstwa. Ci, którzy obawiają się zaciekłych dyskusji, wolą unikać rodzinnych konfrontacji. Rezygnują z towarzystwa bliskich na rzecz własnego komfortu i spokoju.
- Dla niektórych święta mogą być okazją do przemyśleń i planowania. Mogą one wnieść wiele pozytywnych rozwiązań i nadziei na przyszłość. Dlatego człowiek potrzebuje na chwilę się zatrzymać i pobyć w samotności. Czy własny wybór, inny od standardowego, wpływa na relacje w rodzinie? Naszym bliskim może być przykro, że nie będziemy im towarzyszyć, jednakże dla nas to czas na zastanowienie się, co oznaczają święta i jakie mamy potrzeby - wyjaśnia psycholog Paulina Gdańska.
Pamiętajmy, że to, ile osób zasiądzie przy wigilijnym stole, nie świadczy o wartości rodziny. Istotniejsza od ilości jest jakość, dlatego spędzajmy święta w gronie osób, które są bliskie naszemu sercu.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Wigilijne potrawy w kuchni Jakuba Kuronia. Jakie dania warto przygotować?
- W jakim stroju zasiąść do wigilijnego stołu? Według zasad savoir-vivre'u kolor ma duże znaczenie
- Jak wyglądają "Święta u Gesslerów"? "Jest coraz więcej nas przy stole, jest coraz bardziej radośnie"
Autor: Berenika Olesińska
Źródło zdjęcia głównego: svetikd/Getty Images