Wzrost cen w Polsce
W sierpniu UCE RESEARCH i SYNO Poland przeprowadzili badania na grupie ponad tysiąca osób i uzyskali zaskakujące wyniki. Okazało się, że 56,6 proc. respondentów najbardziej obawia się wzrostu cen. Objawia się to głównie u ludzi z miast o wielkości 200-499 tys. mieszkańców (62,7 proc). Z kolei na drugim końcu zestawienia są ankietowani z ośrodków powyżej 500 tys. mieszkańców (52,2 proc.). Jednak według analityka rynków finansowych, Piotra Kuczyńskiego, można było spodziewać się wyższego wyniku. Wiele osób bowiem zarabia poniżej średniej krajowej, więc inflacja mocno w nich uderza.
- Polacy boją się wzrostu cen, bo on sprawi, że będziemy biedniejsi. Oczywiście oficjalnie rządzący mówią, że rosną wynagrodzenia, nawet bardziej niż ceny, ale nie każdy pracownik dostaje podwyżkę. A jeśli już płace są podnoszone, to nie dzieje się to równomiernie. (...) Towary, które najbardziej wpływają na naszą świadomość wzrostu albo spadku cen, to przede wszystkim artykuły pierwszej potrzeby i żywność . W miastach głównym źródłem zakupów są sklepy, gdzie ewidentnie płacimy coraz więcej, ale standardowo największe aglomeracje są bogatsze i jest w nich wyższe średnie wynagrodzenie. A im więcej środków mamy do dyspozycji, tym mniej się boimy inflacji. Natomiast na wsi wiele produktów jest wytwarzanych we własnym zakresie - tłumaczył ekonomista Marek Zuber.
Badania nastrojów Polaków
Badanie ujawniło również, że Polacy obawiają się też ponownego zamknięcia gospodarki (34,7 proc.), ograniczonego dostępu do opieki medycznej (32,2 proc.) oraz utraty zdrowia osób najbliższych (28 proc.). Niewiele mniej ludzi wskazuje na zapaść w krajowej gospodarce (27,4 proc.), stratę własnego zdrowia (22,9 proc.) oraz kolejną falę pandemii (21,8 proc.).
Spośród kwestii wymienionych przez autorów badania, respondenci najrzadziej wymieniają powrót do pracy zdalnej (4,3 proc.), obawy dotyczące pogorszenia zdrowia psychicznego (15,6 proc.), a także wzrost bezrobocia (16,1 proc.).
- Nie wiemy, jakie obawy przed pandemią budziła praca zdalna. Na pewno wynik przekraczający 4 proc. to niewiele. Myślę, że ci, którzy w pandemii zaczęli w ten sposób wykonywać obowiązki zawodowe, już się do tego przyzwyczaili. Ale wielu osobom brakuje kontaktu z drugim człowiekiem. Natomiast bezrobocie wzrosło, ale mniej niż w wielu zachodnich państwach. Ludzie wychodzą więc z założenia, że są w miarę bezpieczni na rynku pracy, a sytuacja jeszcze będzie się poprawiać - wyjaśnił Piotr Kuczyński.
Zobacz także:
- Reese Witherspoon na zdjęciu ze swoimi dziećmi. Fani: "Wyglądasz jak ich siostra"
- Karolina Pisarek pokazała nam swoje garderoby. "Nie mogę sobie pozwolić na chodzenie w tych samych rzeczach"
- 56-letnia blogerka modowa, która inspiruje kobiety w każdym wieku. "Ubrania powinny dawać ci siłę i radość"
Zobacz wideo: Minister zdrowia: Mamy 6 tys. łóżek covidowych. Ale jesteśmy gotowi na czarny scenariusz
Autor: Sabina Zięba
Źródło: biznes.interia.pl