Gniazdownicy - dlaczego zostają w rodzinnym domu?
Paulina Picheta ma 30 lat i mieszka z rodzicami. Zapytana, dlaczego się nie wyprowadziła, odpowiedziała, że obecnie skupia się na nauce i w to inwestuje wszystkie swoje środki. - Wykształcenie to jest mój priorytet. Pierwsze studia już ukończyłam, teraz jestem na drugich zaocznych. Jeżeli chodzi o życie zawodowe - pracowałam od ukończenia szkoły średniej, co wakacje, pomiędzy rokiem studenckim, zarabiałam na życie, otrzymując stypendium rektora, byłam dosyć aktywna zawodowo i naukowo - powiedziała w Dzień Dobry TVN Paulina Picheta.
Nasza rozmówczyni wyznała, że fakt, że mieszka w domu rodzinnym jest powodem spięć między nią a rodzicami. - Zawsze wiem, że mogę do tego domu wrócić. Mama tak delikatnie podkręca, że warto wyjść do ludzi, do nowego środowiska, do innego miasta. Tata bardzo mnie wspiera, ale pojawiają się między nami delikatne starcia - dodała.
Z rodzicami mieszka również Maciej Wojnicki. Mężczyzna wrócił do rodzinnego domu po tym, jak z powodu pandemii restauracja, w której pracował, została zamknięta. - Musiałem podjąć decyzję o powrocie nad morze i tak jak wróciłem, tak do tej pory mieszkam dalej na Witominie w Gdyni. Są domowe obowiązki, normalnie płacę czynsz - przyznał.
Dlaczego młodzi nie wyprowadzają się z domu?
- Główną przyczyną są kwestie ekonomiczne, one mają znaczenie, są bardzo różne. Mogą polegać na tym, że młodzi ludzie nie mają pieniędzy na to, żeby się usamodzielnić i wyprowadzić, ale też czasami rodzice mówią: pomieszkaj jeszcze z nami przez chwilę, uzbieraj np. na wkład własny albo na jakiś start, wtedy dopiero się wyprowadź. Z badań, które przeprowadzałem, wynika, że osób, które nic nie wznoszą do tego domu rodzinnego, jest bardzo mało, to jest znikomy procent - tłumaczył prof. Tomasz Sobierajski, socjolog.
Specjalista dodał, że jest jeszcze jeden czynnik, który sprawia, że młodzi ludzie zostają w rodzinnym domu. - To jest lęk przed usamodzielnieniem, polegający na tym, że oni obawiają się, że sobie nie poradzą w tym dorosłym życiu. To jest coś, co ma bardzo różne źródła, ale ja zastanawiałem się, co można by było z tym zrobić [...] i na to, co można zrobić, naprowadził mnie mój serdeczny przyjaciel James. Dostałem od Jamesa czapkę. Po kilku tygodniach on mnie widzi w tej czapce i mówi: "O, jaką masz fajną czapkę". Zażartował sobie, to ja sobie też zażartowałem i mówię: "A wiesz, dostałem od takiego jednego przyjaciela", a on mówi: "O, to mamy wspólnego przyjaciela". A ja mówię: "Co masz na myśli?". A James mówi: "Jeśli ty jesteś mim przyjacielem, ja jestem swoim przyjacielem, to znaczy, że mamy wspólnego przyjaciela". I to mi uświadomiło, co powinniśmy robić. Jesteśmy wychowani w narracji "kochaj siebie", do dorosłych tak mówimy, do dzieci tak mówimy, ale dla większości ludzi to jest abstrakcja, dla dzieci to też jest abstrakcja, ale jeśli powiemy naszym dzieciom "bądź swoim przyjacielem" i będziemy ich tego uczyć, żeby oni potrafili spędzać ze sobą czas, ze sobą rozmawiać, być ze sobą, to, to ich umocni w tym, że jak będą kiedyś podejmowali kiedyś poważne, odważne decyzje, żeby mieli świadomość, że mają swojego przyjaciela obok siebie, cały czas - wyjaśnił.
Dlaczego jeszcze niektórzy dorośli zostają w rodzinnym domu? Dowiecie się tego z dalszej części rozmowy.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Zobacz także:
- Zmalała populacja polskich gniazdowników. Obecnie większość z nich to mężczyźni
- "Co się ich wypędzi, to oni wracają". Czy rodzic może wyrzucić dziecko z mieszkania?
- Dziecko wyfruwa z rodzinnego gniazda. Jak poradzić sobie z pustką w domu?
Autor: Katarzyna Oleksik
Źródło zdjęcia głównego: Anita Walczewska/East News