Śmierć kliniczna - czym jest?
Jak tłumaczy anestezjolog Paweł Witt, z punktu widzenia medycyny śmierć kliniczna to stan pośredni pomiędzy życiem a śmiercią biologiczną. Mówi się o niej w przypadku, gdy układ oddechowy człowieka przestał funkcjonować i nie odnotowuje się żadnych czynności serca, a mimo tego w mózgu pacjenta obecne są fale.
Autor książek "Życie po śmierci" ks. Wiktor Szponar wyjaśnia, że śmierci klinicznej doświadczają osoby z różnych kontynentów i o różnych wyznaniach, a mimo tego każda z nich ma niemalże identyczne związane z tym przeżycia oraz wspomnienia.
- Pierwszym etapem bliskiego doświadczenia śmierci zazwyczaj jest świadomość, że się umiera, później obserwacja swojego ciała z lotu ptaka, spod sufitu. Często wtedy osoby widzą, jak są reanimowane. Później zazwyczaj mamy to słynne światło w tunelu i przejście przez tunel. Później mamy coś, co pacjenci nazywają filmem z życia - opowiada duchowny.
Historie osób, które przeżyły śmierć kliniczną
Beata Kampa doświadczyła śmierci klinicznej aż trzykrotnie. Za pierwszym razem jako 9-miesięczne dziecko w wyniku przyjęcia przeterminowanej szczepionki. Następnie jako 17-latka, u której doszło do zatrzymania akcji serca. Ostatni przypadek miał miejsce, gdy kobieta ukończyła 27 lat. Po potrąceniu przez samochód doznała niezwykłych przeżyć mistycznych.
- Przeżyłam motyw tunelu, motyw uczucia spadania, a następnie zdałam sobie sprawę, że to, co widzę, to są odrębne plany. Po lewej plan, na którym jestem reanimowana, (...) po prawej zupełnie inny świat, który wydawał się niesamowicie kolorowy, ciekawy i tętniący życiem, a na wprost mnie zbliżająca się postać. Bardzo szybko z tą postacią nawiązałam telepatyczny kontakt. I ona zapytała mnie, czy chcę zostać w świecie duchowym, czy chcę wracać do ciała - opowiada bohaterka materiału Dzień Dobry TVN.
Spotkania z konkretnymi osobami doświadczył natomiast w trakcie śmierci klinicznej Tomasz Ruciński, który w 2006 roku uległ wypadkowi samochodowemu.
- Byłem przez 14 dni w śpiączce farmakologicznej i wtedy doszło do tego incydentu. Umarłem, nagle patrzę - jestem w sali OIOM-u, idę w swoim ciele i tak mimochodem spojrzałem w bok, patrzę, że leżę pod tą całą aparaturą. I kierowałem się w stronę drzwi OIOM-u. Tam była taka jasność i w tych drzwiach zobaczyłem babcię, która umarła rok wcześniej. I zastrzegam, ja nie wiedziałem o wypadku, gdzie ja się znajduję, co się ze mną dzieje. Nie wiedziałem, że wypadek był ze skutkiem śmiertelnym, gdzie zginął mój 3,5-letni syn i brat. Tam babcia trzymała na prawej ręce mojego 3,5-letniego synka Jaśka - relacjonuje pan Tomasz.
Babcia zapytała: "Czy idziesz z nami na Ludwinów?". To jest taka miejscowość, w której babcia żyła i w której umarła. Ja powiedziałem: "Tak, babciu, pewnie, jadę z wami. Jasiek, chodź, wezmę cię na ręce". I w tym momencie, jak zrobiłem kilka kroków w ich stronę, to Jasiek spojrzał na mnie i tak strasznie zmartwił się. Ale tak strasznie i schował twarz, przytulił się do babci
Tomasz Ruciński ostatecznie podjął wówczas decyzję o niewybieraniu się w podróż z członkami rodziny. Wtedy doświadczył kolejnego cudu - niepowtarzalnego, trudnego do opisania uczucia - powrotu duszy do ciała i świata realnego. Podobnych przeżyć doznał również Andrzej Duffek. Więcej na ten temat dowiesz się z naszego materiału wideo.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Zobacz program na platformie VOD.pl. Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Oszukał przeznaczenie aż 3 razy. Czy istnieje słynny "tunel do światła"?
- Nie żyła przez 27 minut. Twierdzi, że podczas reanimacji widziała Boga. "Był niesamowity blask"
- Sen i jego rola w naszym życiu. "Dzień zadaje nam wiele pytań, sen przynosi odpowiedzi"
Autor: Berenika Olesińska
Reporter: A. Myśliwiec, A. Szymczewski
Źródło zdjęcia głównego: Dzień Dobry TVN