"Zastrzyk orgazmu". Co to takiego?
Katarzyna Oleksik, dziendobry.tvn.pl: "Zastrzyk orgazmu" – na czym właściwie polega ten zabieg? Czy faktycznie poprawia jakość życia seksualnego?
Dr n. med Tomasz Basta, ekspert w dziedzinie ginekologii plastycznej i estetycznej, właściciel krakowskiej Intima Clinic: Polega on na wypreparowaniu z krwi pacjentki osocza lub fibryny bogatopłytkowej, które wstrzykuje się w miejsca zmienione chorobowo lub wymagającego regeneracji. Zabiegi takim preparatem są wykorzystywane w ortopedii, dermatologii, chirurgii i ginekologii. Osocze bogatopłytkowe i fibryna bogatopłtkowa mają świetne, naturalne właściwości regeneracyjne i umożliwiają angiogenezę, czyli wytworzenie nowego ukrwienia tkanki, co sprzyja gojeniu i lepszemu uwrażliwieniu miejsca poddanego leczeniu.
Tak też dzieje się podczas zabiegu O-Shot (zastrzyk orgazmu). Ostrzykujemy przednią ścianę pochwy (punkt G) oraz łechtaczkę, dzięki czemu regenerujemy, poprawiamy ich ukrwienie i uwrażliwiamy na bodźce.
Jakie są wskazania do zabiegu? W jakich przypadkach jest on szczególnie wskazany?
O-shot wykonujemy przeważnie u kobiet, które doznały zmniejszenia czucia w miejscach intymnych lub które chcą zwiększyć swoje doznania. Szczególnie polecany jest tym paniom, które mają problem ze szczytowaniem i zauważają, że od pewnego czasu nie mają orgazmów.
Czy jest bezpieczny?
W czasie zabiegu stosuje się preparat autologiczny, czyli taki, który w całości pochodzi z krwi pacjentki. Oznacza to, że nie może zaszkodzić. Warto dodać, że jeszcze tego samego dnia kobieta może współżyć.
Zastrzyk orgazmu. Jakie schorzenia może leczyć?
Jak się przygotować?
Przed zabiegiem należy przez 3 dni wypijać po 3 litry wody, tak aby organizm był odpowiednio nawodniony. Trzeba natomiast zrezygnować z kawy i alkoholu, które odwadniają. Po zabiegu przez 30 dni nie należy przyjmować leków z grupy NLPZ i antyhistaminowych.
Taki zabieg wpływa jedynie na jakość życia seksualnego? Może ma też działanie terapeutyczne?
Zabieg przez swoje właściwości regeneracyjne leczy atrofię pochwy, powodując lepsze nawilżenie śluzówki pochwy. Pomaga także "zlikwidować" zmiany dermatologiczne na skórze sromu, np. liszaje. Zabieg może być pomocny także w leczeniu wysiłkowego nietrzymania moczu.
Dodatkowo poleca się go kobietom po menopauzie. U tych pań rozluźnienie pochwy może być już bardzo zaawansowane, zakończenia nerwowe mogą być pozrywane albo przednia ściana pochwy, która jest najbardziej unerwiona, czyli gdzie są zakończenia nerwowe punktu G, chowa się częściowo pod kość spojenia łonowego. Wtedy jest ona gorzej pobudzana podczas stosunku. Dzięki zabiegowi można to zmienić.
Wystarczy jednorazowo aplikacja? Czy zabieg trzeba powtarzać?
Jeżeli po pierwszym zabiegu O-shot pacjentka widzi poprawę w doznaniach intymnych, to zasadniczo wiemy, że można wykonać do trzech powtórzeń zabiegu w odstępach jednego miesiąca. Wszystko zależy od indywidualnych predyspozycji i oczekiwań kobiety.
W sytuacji, gdy po pierwszej aplikacji nic się nie zmienia, może to oznaczać, że jakieś inne miejsce, również odpowiedzialne za przepływy impulsów nerwowych podczas orgazmu, jest zmienione chorobotwórczo i, mimo uwrażliwienia miejsc intymnych, nie ma możliwości dopływu impulsu do mózgu (może występować np. ucisk na nerw w obrębie lędźwiowym kręgosłupa, który będzie blokował możliwość szczytowania). Wtedy konieczna jest dalsza diagnostyka. Należy też pamiętać, że największą rolę w procesie uniesienia seksualnego u kobiety odgrywa psychika i to o nią należy zadbać w pierwszej kolejności.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Picie wody przed stosunkiem poprawi wasz seks. Ginekolog wyjaśnia, dlaczego
- Chciała pomóc przyjaciółce przy opiece nad dzieckiem. Gdy je zobaczyła, odkryła zdradę
- Przyjęła oświadczyny po siedmiu dniach znajomości. "Byłam szczęśliwa, że wyglądał jak na zdjęciach"
Autor: Katarzyna Oleksik
Źródło zdjęcia głównego: Ghislain & Marie David de Lossy/Getty Images