Wstydliwy "plusk" i inne odgłosy dobiegające z toalety mogą wprowadzić w zakłopotanie. Magda poznała swojego partnera półtora roku temu. Z decyzją o wspólnym zamieszkaniu długo zwlekali ze względu na dzieci. Oboje chcieli mieć pewność, że ich relacja to coś więcej niż wakacyjny romans czy chwilowa fascynacja. Sześć miesięcy temu postanowili sprawdzić, jak ich patchworkowa rodzina poradzi sobie pod jednym dachem. I choć rodzina radzi sobie świetnie, Magda wciąż nie mówi otwarcie o potrzebach fizjologicznych i korzysta z toalety poza domem.
"Spaliłabym się ze wstydu"
- Wstydzę się robić kupę przy moim partnerze. Za potrzebą jeżdżę do galerii handlowej albo wykorzystuję moment, kiedy akurat nie ma go w domu. Jeśli znajdę się pod ścianą, udaję, że idę wziąć relaksującą kąpiel. Korzystam z toalety pod przykrywką lejącej się z kranu wody - mówi 27-latka w rozmowie z dziendobry.tvn.pl.
W podobnej sytuacji jest Karolina, która zakochała się w swoim współlokatorze. Z wzajemnością. Los połączył ich, kiedy oboje szukali mieszkania. Do Warszawy przyjechali na studia. Zgadali się na forum mieszkańców ich rodzinnej miejscowości, wspólnie wynajęli mieszkanie i nieoczekiwanie - zostali parą. Ominął ich okres "przygotowawczy" w związku, ale wciąż - mimo upływu czasu - starają się korzystać z toalety pod nieobecność drugiej połowy.
- Nigdy otwarcie nie powiedziałam, że muszę zrobić kupę. Tak szczerze, wciąż się z tym ukrywam. Mój chłopak kiedyś zażartował, że chyba faktycznie "dziewczyny nie robią kupy", bo nigdy mnie na tym nie złapał. Wygląda na to, że całkiem nieźle się maskuję. Spaliłabym się ze wstydu, gdyby usłyszał ten charakterystyczny plusk – śmieje się 26-latka.
Choć stwierdzenie, że "dziewczyny nie robią kupy" wciąż pojawia się w przestrzeni publicznej i w filmach komediowych - problem z zaakceptowaniem konieczności załatwienia się w towarzystwie drugiej połówki dotyczy również mężczyzn. - Czasem, kiedy nie mam lepszego pretekstu, żeby wyjść z domu, udaję, że muszę zatankować auto. Na stację jadę tylko po to, żeby się załatwić - mówi 31-letni Karol, który od pół roku dzieli kawalerkę z narzeczoną.
Z kolei 28-letni Kacper przyznaje, że boi się załatwić swoją potrzebę fizjologiczną w towarzystwie dziewczyny, bo - jego zdaniem - może to negatywnie wpłynąć na ich życie seksualne:
- Zastanawiam się, czy to, co moja partnerka usłyszy z toalety, nie sprawi, że będzie na mnie patrzyła inaczej. Może będę wydawał jej się obrzydliwy i przestanę ją pociągać? To brzmi głupio, ale coś w tym jest - wyjaśnia w rozmowie z dziendobry.tvn.pl.
Wstydliwy "plusk"
Dlaczego niektórzy wstydzą się korzystać z toalety na początku związku? Jak zapewniają, najbardziej krępują ich dźwięki towarzyszące defekacji, które starają się zagłuszyć. - Najbardziej przeszkadzają mi odgłosy. Toaleta jest blisko salonu, więc boję się, że będzie słychać ten wstydliwy "plusk" albo inne dźwięki. Zdarzało mi się w kryzysowej sytuacji wykładać wnętrze muszli papierem toaletowym - mówi Karolina.
Wyłożenie muszli papierem toaletowym to jeden z najczęściej pojawiających się sposobów na wygłuszenie niechcianych odgłosów, ale nie jedyny. Wszyscy nasi rozmówcy zgodnie przyznali, ze zdarza im się włączać głośno muzykę, odkręcać wodę w kranie lub... wysyłać partnera do sklepu.
- Jeśli potrzeba złapie mnie w trakcie gotowania, przekonuję partnera, że bez tego jednego składnika danie na pewno się nie uda i proszę, by skoczył po nie do sklepu. To moje 10 minut komfortu w toalecie - śmieje się Magda.
Okazuje się jednak, że nawet głośna muzyka nie daje stuprocentowego poczucia intymności. - Z muzyką jest łatwiej, ale kiedy już ją włączam, wiadomo, co robię w łazience. Wtedy też się stresuję, że ona wie, że siedzę na toalecie i robię kupę. Nawet jeśli zamiast "plusków" słyszy nowy utwór ulubionego wokalisty – opowiada Kacper.
"To naturalne, że się krępujemy"
Zapytaliśmy o to zjawisko psycholożkę Marię Rotkiel, która przyznaje, że skrępowanie jest zupełnie naturalne i… mija.
- Krępujemy się pokazać to, co jest w naszym mniemaniu niedoskonałe, nie do końca piękne, nieidealne. To zupełnie naturalna potrzeba, że na początku relacji chcemy zaprezentować najlepszą wersję siebie. Ważne, żeby nie kłamać. Owszem, pokazać to, co jest najpiękniejsze, ale pamiętać, że w każdym z nas jest niedoskonałość. Skrępowanie związane z kwestiami fizjologicznymi jest wpisane w początek relacji. Większość par, kiedy nabiera do siebie zaufania i się ze sobą oswaja, przestaje ukrywać to, co jest w nich niedoskonałe. Wszystkie te obawy pojawiają się na początku relacji i wynikają z nieśmiałości i obaw o nią. To jest naturalne - zapewnia ekspertka w rozmowie z dziendobry.tvn.pl.
Choć obawy i skrępowanie mijają, nie da się tego przyspieszyć. Trzeba więc uzbroić się w cierpliwość.
- Tego procesu nie da się przyspieszyć sztucznie i na siłę. On się odbywa na płaszczyźnie behawioralnej. To znaczy, że im więcej będziemy spędzać ze sobą czasu, tym większą będziemy mieli swobodę w przebywaniu obok siebie. Są osoby, które krępują się nawet podczas jedzenia kolacji na pierwszej randce. Martwią się, czy robią to estetycznie. Niektórzy przejmują się zapachem ciała, jeszcze inni zaczynają się krępować, kiedy się spocą. Kobiety na początku nie chcą pokazywać się bez makijażu. To wszystko jest naturalne i jest częścią procesu. Pamiętajmy o tym, że początek relacji to jest często początek z osobą, którą dopiero poznajemy. To nie jest ktoś, kogo długo znamy i w czyjej obecności czujemy się swobodnie. Ważnym obszarem w relacji jest obszar związany z seksualnością, erotyką i uczulam na to, żeby o tę wzajemną atrakcyjność dbać. Można czuć się swobodnie i pewnie, jednocześnie dbając o estetykę wspólnego bycia razem - zachęca Maria Rotkiel, psycholożka.
Psycholożka podkreśla, że choć naturalność w relacji jest ważna, warto wyznaczyć granice.
- Jeżeli chcemy zadbać o sferę erotyki i seksualności, powinniśmy się zastanowić nad tym, czy warto wspólnie korzystać z toalety, ponieważ jest bardzo cienka granica pomiędzy naturalnością i akceptacją a zaniechaniem dbania o wzajemną atrakcyjność. Każdy powinien z uważnością na wrażliwość drugiej osoby szukać jej w swoim związku - wyjaśnia.
Niektórzy w potrzebach fizjologicznych dostrzegają zagrożenie dla popędu seksualnego. Psycholożka Maria Rotkiel uspokaja:
- Na szczęście nie dzieje się tak, że odgłosy dobiegające z toalety wpływają negatywnie na popęd seksualny. Codzienność budowana na zaufaniu pomaga uspokoić się w kwestii lęków i obaw. Większość par znajduje równowagę pomiędzy tym, co jest swobodne i naturalne a tym, co nie powinno wchodzić w sferę intymności w parze. Czym innym jest odgłos dochodzący z toalety, a czym innym towarzyszenie przy pewnych czynnościach. To wszystko jest do wypracowania - kwestia czasu. Obawy i skrępowanie towarzyszą większości par. Na przykład podczas pierwszych wspólnych wyjazdów do hotelu, ktoś woli skorzystać z toalety, która znajduje się w holu, zamiast z tej, którą ma w pokoju. Te obawy z czasem, wraz ze wzrostem zaufania i poznawaniem się, będą zanikały - zapewnia.
Mimo że załatwianie potrzeb fizjologicznych jest całkowicie naturalne i bynajmniej nie należy się z tego powodu wstydzić, warto mieć na uwadze, by nie przekroczyć rubikonu, co może prowadzić do kryzysu lub zakończenia relacji.
- Uczulam na rozprężenie i stracenie czujności. Atrakcyjność, która jest związana z estetyką, ma znaczenie. Nie zapominajmy o tym. Pielęgnowanie tej atrakcyjności w relacji jest bardzo ważne. Bo czym różni się relacja przyjacielska od partnerskiej? Sferą erotyczną. Bądźmy na to uważni. W zgodzie ze sobą, bez sztucznych standardów – tłumaczy psycholożka Maria Rotkiel.
Zobacz także:
- Jak zmienia się seks po porodzie? Seksuolożka o tym, co powinno zaniepokoić
- Znaleźli miłość na portalu randkowym. "Opis to było to, co mnie przyciągnęło"
- Luźny związek – na czym polega i jakie są jego zasady?
Autor: Aleksandra Głowińska
Źródło zdjęcia głównego: Maskot/Getty Images