Co czuje zdradzana żona? "Strasznie to odchorowałam"
Kiedy wybucha uczucie i zakochani zaczynają snuć plany na przyszłość, nikt nie przypuszcza, że kiedyś w związku pojawi się ktoś trzeci. W końcu wierność i zaufanie to fundamenty udanej relacji, więc mało kto zakłada, że zostanie zdradzony. Czasem potrzeba wielu lat, żeby dojrzeć do decyzji o rozstaniu i rozpoczęciu nowego etapu. Swoją historię opowiedziała nam Kasia, która dopiero po kilkunastu latach zdecydowała się na rozwód z niewiernym mężem.
- Jestem już 5 lat po rozwodzie. Nie wiem, ile razy mąż był mi niewierny, bo trudno komuś takiemu wierzyć na słowo. Ja wiem o 3 kochankach w ciągu prawie 14 lat małżeństwa. Dzisiaj już mówię o tym spokojnie, bo minęło dużo czasu, ale przypłaciłam to wszystko depresją, nerwicą, bezsennością. U nas w domu mąż pracował, a ja zajmowałam się domem i dzieckiem. O pierwszej zdradzie dowiedziałam się jeszcze przed ślubem, ale byłam wtedy młoda i naiwnie uwierzyłam, że to był tylko jeden raz. Drugi raz był kilka lat po ślubie, ale dowiedziałam się o nim, jak już złożyłam papiery rozwodowe. Dopiero wtedy powiedziała mi o tym nasza znajoma. W moim przypadku okazało się, że to prawda co mówią, że żona dowiaduje się o zdradach na końcu. Trzeci raz był już ostatnim, bo powiedziałam w końcu dość. Jak już ktoś był zdradzany, to łatwo mu poznać, że coś się znowu złego dzieje. Widziałam, jak chowa telefon, wychodzi wcześniej do pracy i późno wraca. On się zapierał, że nie ma kochanki, ale jak znalazłam rachunek ze sklepu z biżuterią, to już miałam pewność – powiedziała Kasia.
Choć decyzja o rozwodzie była przemyślana to rozstanie z niewiernym mężem odbiło się na jej zdrowiu.
- Najpierw strasznie to odchorowałam, byłam na lekach uspokajających, ale w końcu sobie pomyślałam, że koniec z tym. Córka się za niego wstydziła, bo ludzie plotkowali o tym. I widziałam jak ją dużo to kosztowało, miała 12 lat i wchodziła w trudny wiek. I jak powiedziała mi, że wolałaby, żebyśmy się rozwiedli, to postanowiłam, że muszę dać sobie radę sama. Nie chciałam, żeby moje dziecko wyniosło z domu taki wzorzec. Nie chciałam rozwodu z orzeczeniem o winie, bo wiedziałam, że to się będzie ciągnęło latami. Wywalczyłam dobre alimenty dla córki i dzięki pomocy mojej siostry poszłam do pracy. Jego kochanki nie poznałam oficjalnie i udało mi się na prośbę córki wynegocjować, żeby na spotkania mój były mąż przychodził sam. Ale wiem jak ona się nazywa i jak wygląda. Jest sporo młodsza ode mnie. Staram się do tego nie wracać i nie użalać się nad sobą. Od rozwodu jestem sama, ale lepiej się czuje teraz niż w małżeństwie, bo wtedy byłam bardziej samotna. Teraz mam na wszystko czas i jestem szczęśliwa, a już na pewno szczęśliwsza i spokojniejsza niż przed rozwodem – powiedziała Kasia.
Co czuje kochanka? "Panicznie bałam się, że się wyda"
Powodów dla których kobiety wiążą się z żonatymi mężczyznami jest co najmniej kilka. Dla jednych takie rozwiązanie wydaje się być komfortowe – romans oznacza brak zobowiązań, które na niektórych działają jak straszak. Bywa również, że kochanki, podobnie jak żony, żyją w kłamstwie i same nie mają pojęcia, że ukochany prowadzi podwójne życie. Początkowo, w takiej sytuacji była Sandra, która opowiedziała nam o swoim związku.
- Rzeczywiście związałam się kiedyś z żonatym mężczyzną. To jest dosyć trudne doświadczenie dla mnie i długo nie umiałam o tym rozmawiać. Mojego partnera poznałam na wyjeździe służbowym, pracowaliśmy w tej samej firmie, ale nie mieliśmy ze sobą za wiele styczności, więc wcześniej znaliśmy się głównie z widzenia. Wydawał mi się bardzo zadufany w sobie i jakoś nawet nie miałam ochoty go bliżej poznawać. Ale w nowym miejscu, z dala od firmy jakoś szybciej złapaliśmy kontakt. Drugiego dnia wieczorem całą grupą poszliśmy na miasto. Właściwie cały wieczór rozmawiałam głównie z nim i muszę powiedzieć, że byłam nim oczarowana. Był 8 lat starszy ode mnie i miał dobre stanowisko, a ja dopiero zaczynałam pracę i imponowało mi, jak dużo już osiągnął. Poza tym tak jak ja bardzo lubił podróżować i cały wyjazd opowiadał mi o miejscach gdzie był. Ja pochodzę z małego miasta i nigdy nie poznałam nikogo takiego.
Nigdy nie nosił obrączki i nie opowiadał o rodzinie, a ja szczerze mówiąc nie wpadłam na to, żeby o to zapytać. Myślałam, że skoro jest mną zainteresowany, to znaczy, że jest wolny. Po powrocie znalazł mnie na Facebooku i zaczął pisać. Przez pierwsze tygodnie to była zwykła znajomość, to znaczy ja byłam nim oczarowana, ale do niczego między nami nie doszło. Zanim zaprosił mnie na pierwszą randkę minął chyba miesiąc. Wtedy mi się to podobało, że poznajemy się powoli i on na nic nie naciska, nie próbuje przyśpieszyć. Właściwie od pierwszej randki byliśmy już parą. Spotykaliśmy się 2-3 razy w tygodniu, nie licząc pracy, chociaż akurat tam nie spędzaliśmy razem czasu. W pracy powiedziałam o nas tylko jednej koleżance. On też jakoś nie obnosił się, że jesteśmy parą, chociaż wiedział o nas jego kolega z działu – powiedziała Sandra.
O tym, że jej partner ma żonę, Sandra dowiedziała się przez przypadek. Jednak mimo to postanowiła dać mu szansę.
- W ogóle nie podejrzewałam, że coś może być nie tak, nawet jak gdzieś wyjeżdżał, to nie miałam żadnych myśli, że mnie okłamuje. Ale kiedyś jego koleżanka z działu, opowiadając jakoś historię, wtrąciła anegdotę o jego ślubie. W pierwszej chwili pomyślałam, że jest rozwiedziony, więc nie chciałam robić afery. Ale jak zobaczyłam jego minę, to już wiedziałam, że nie. Powiedziałam mu, że nawet nie chcę słyszeć o tym, że z żoną mu się nie układa, że nic ich nie łączy, bo i tak mu nie uwierzę. Oczywiście chciałam z nim zerwać, ale nie wiem, dlaczego nie zrobiłam tego. Może za to, że zamiast się tłumaczyć i kłamać powiedział wprost, że ma żonę i czuje się z tym fatalnie, ale zakochał się. Mówił, że bał się mi powiedzieć, bo wiedział, że nie będę chciała z nim być. W duchu czułam, że powinnam to wtedy skończyć, bo jak zaufać komuś, kto nie powiedział mi, że ma żonę? Ale każdy, kto się kiedyś zakochał, wie jakie to trudne. Dałam mu czas – pół roku, żeby to skończył, bo inaczej z nami koniec. I z tego pół roku zrobiły się dwa lata. Czułam się okropnie z tym, że jestem czyjąś kochanką i chociaż prawie nikt o tym nie wiedział, to panicznie się bałam, że to się wyda. Poza tym dochodziły takie proste, techniczne sprawy jak wesela czy święta. Wiedziałam, że on nie będzie mógł ze mną iść, a ja musiałam ciągle kłamać dlaczego znowu jestem sama – kontynuowała swoją opowieść Sandra.
W końcu po latach czekania, postawiła ukochanemu ultimatum.
- Historia skończyła się tak, że moja siostra zaszła w ciążę, urodziła synka i cała rodzina, łącznie ze mną oszalała na jego punkcie. I wtedy pomyślałam, że też chcę być już mamą i mieć normalny dom. I powiedziałam mu o tym, że chcę mieć z nim dziecko, ale nie za jakiś czas czy rok, dwa tylko teraz. I jak mi powiedział, że nie jest gotowy, to już wiedziałam, że on się nie rozwiedzie. Nie chcę powiedzieć, że nigdy mnie nie kochał, ale to typ człowieka, który woli tkwić w starym układzie. Tego samego dnia, co z nim zerwałam złożyłam wymówienie w pracy. Przez pierwsze tygodnie dzwonił do mnie, pisał, chciał się spotkać, ale ja już nie chciałam tego dłużej ciągnąć.
Przez rok byłam sama i nie umiałam sobie z tym poradzić, że tkwiłam w czymś takim. Im więcej mijało czasu, tym gorzej się z tym wszystkim czułam, przytłoczyło mnie to. Bałam się, że kiedyś mój następny partner się o tym dowie i mnie skreśli, albo, że karma wróci i kiedyś to ja będę zdradzana. Poszłam na terapię, żeby sobie z tym poradzić i lepiej zrozumieć siebie. Chociaż wiem, że czasami ludzie się rozstają dla tej drugiej i są szczęśliwi, ale myślę, że większość osób się oszukuje. Nie mamy kontaktu, ale z tego co wiem, nadal jest z żoną. Jestem przekonana, że ona nic nie wie, że była zdradzana – powiedziała.
Trudno jednoznacznie stwierdzić, co sprawia, że kobiety decydują się na romans z żonatym mężczyzną. Być może naiwnie wierzą, że ukochany zmieni dla nich całe swoje życie, albo kierują się sercem, nie dopuszczając głosu rozsądku. Jednak zarówno kochanki, jak i zdradzane żony prócz miłości do jednego mężczyzny, często łączy coś jeszcze - nadzieja, że w jego sercu jest się tą "pierwszą".
Zobacz także:
- Urlop menstruacyjny w polskich firmach. Pracownica: "Nie muszę kłamać, nie muszę się wstydzić"
- Zofia Zborowska-Wrona o chorobie, która prowadzi do poronień. "Proszę was dziewczyny: badajcie się"
- 9-letni Oliver zmaga się z przerzutami złośliwego rdzeniaka. "Boję się, że umrę"
Zobacz wideo: Zdrada w wielkim mieście
Autor: Martyna Trębacz
Źródło zdjęcia głównego: ShaneKato/GettyImages