Czar prysł po pierwszej zdradzie
Wielka miłość, zakochanie i motylki w brzuchu, to miała być miłość aż do grobowej deski. Wizja wspólnego domu, ślubu, dzieci i sielankowego życia. Pierwsze się spełniło, drugie też. Potomków i życia niczym z bajki nigdy się nie doczekali. Partner 35-letniej Kamili już po dwóch latach rozpoczął swoje gierki. Późne powroty z pracy, wyjazdy służbowe i pilne telefony, które wymagały wyjścia z domu. Żona już wtedy miała pewne przypuszczenia, jednak nie chciała dopuszczać do siebie myśli, że jej mąż zdolny jest do takiego świństwa.
- Przez ponad 3 miesiące czułam, że coś jest nie tak. Intuicja podpowiadała mi, abym była ostrożna i czujna. Mimo wszystko nie chciałam dopuszczać do siebie myśli, że Irek może mnie zdradzać. Żyło nam się naprawdę dobrze, mieliśmy wspólne marzenia i pasje. Pewnego dnia zostawił otwarty komputer i wyszedł do sklepu. Ręce drżały mi jak galareta, ale zrobiłam to, przeczytałam wszystkie wiadomości na Facebooku. Pisał z młodszą kobietą i obiecywał jej złote góry. Wywnioskowałam też, że od kilku tygodni spotykają się u niej w domu. Po powrocie męża do domu, w korytarzu czekała spakowana torba. Powiedziałam, że ma się wyprowadzić - mówiła kobieta.
Kamila cierpiała, lecz wiedziała, że dla własnego dobra nie może się ugiąć i odpuścić tak okropnego czynu. Wkrótce jej spokój zaczął zaburzać mąż. Jak się później okazało, nie wyszło mu z młodą dziewczyną,więc po miesiącu zaczął zasypywać żonę wiadomościami, mailami i telefonami. Jak bardzo mu przykro, jak przeprasza i jak to się nie zmieni, bo przecież ją kocha, bo to jej ślubował miłość w zdrowiu i chorobie. Wystarczyły dwa miesiące, by Kamila przygarnęła go pod dach. Miesiąc miodowy trwał w najlepsze. Kamila uwierzyła, że jeszcze może być dobrze.
Wrócił do domu w styczniu, wierzyłam, że zrozumiał swój błąd, że docenił to, co stracił. W marcu tuż przed moimi urodzinami sprzątając dom, znalazłam złoty pierścionek. Ładny, okazały i zapakowany w eleganckie brązowe pudełko z kokardą. Szybko odłożyłam go na miejsce. Jakie było moje zdziwienie, gdy nie otrzymałam go na urodziny. Kolejny raz przeszły mnie myśli, że coś jest nie tak. On znowu kręci. Zapytam wprost, on wszystkiego się wypierał. W dniu urodzin zadzwoniła do mnie kolejna kochanka męża, twierdziła, że się jej oświadczył. Rozłączyłam się, czułam ciarki na całym ciele, zaczęło mnie mdlić. To był już ostateczny koniec. Dziś jesteśmy po rozwodzie, zaczynam nowe życie. Przecierpiałam swoje, ale bogatsza jestem o nowe doświadczenie i wiem, że jeśli ktoś jest w stanie raz zdradzić, będzie to robić ponownie
Powroty do partnerów
Ile osób zostało skrzywdzonych przez swoje drugie połówki. Mimo największych świństw wybaczamy, zapominamy i ponowie wchodzimy w ten sam, toksyczny związek. Dlaczego decydujemy się na tak nieracjonalne kroki?
- Czynników, które motywują nas do powrotu jest wiele, mimo to istnieje kilka najczęściej wskazywanych powodów tego typu decyzji. Ludzie mają tendencję do zapominania negatywnych doświadczeń. Kiedy mija okres złości, buntu, poczucia zranienia i krzywdy, zaczynamy stopniowo wracać także do pozytywnych aspektów związanych zarówno ze związkiem, jak i z byłym partnerem. Bez wątpienia tego typu wspomnieniom sprzyja sytuacja, w której nie uporaliśmy się z tym, że nie jesteśmy już w bliskiej relacji, a także ze związanymi z nią planami, czy też marzeniami. Często nie jest to tęsknota bezpośrednio za byłym partnerem, a bardziej za stanem zakochania, poczuciem bezpieczeństwa, czy też dzieleniem życia z drugą osobą. Sprzyja to wymazywaniu wad, a także nadmiernemu eksponowaniu zalet drugiej osoby – powiedziała Ewa Zielony-Koryczan.
Co więcej, psycholożka podkreśliła też, że często powrót wydaje się łatwiejszy niż zmaganie z trudnymi emocjami, które są czymś zupełnie naturalnym po rozstaniu. Zakończenie pewnego etapu wymaga od nas zaakceptowania nowej sytuacji, przyznania się do poniesienia jakiejś porażki. - Poza obecnością drugiej osoby, musimy pożegnać także nasze plany, marzenia, a także zbudowany dotychczas ład i porządek w naszym życiu. Tego typu zmiany przynoszą często wiele dobrego, jednak należy dać sobie czas na przeżycie żałoby po zakończonym związku. Bywa to jednak trudne, wiąże się bowiem z koniecznością zmierzenia się ze smutkiem, wątpliwościami, a także poczuciem samotności, pomimo świadomości, iż podjęta przez nas decyzja była słuszna. W tym właśnie momencie pojawia się pokusa powrotu do tego, co znane, bezpieczne i stałe (choć niekoniecznie dobre) – dodała.
Kiedy warto wrócić do partnera, a kiedy dać sobie spokój?
Czy zatem powroty do byłych nie mają sensu? W większości przypadków nie. Jeśli istniały powody, które utrudniały lub uniemożliwiały wspólne tworzenie związku, one wciąż będą nam towarzyszyć. - Mimo to zdarzają się sytuacje, kiedy można pomyśleć o powrocie. Do tego jednak niezbędne jest dokładne przeanalizowanie, co poszło nie tak, a także tego, czy jesteśmy w stanie cokolwiek z tym zrobić, by osiągnąć kompromis. Jeżeli powodem rozpadu związku były odmienne cechy charakteru, postawy wobec kluczowych obszarów życia to zapewne nie uległy one zmianie, a więc powrót może okazać się pochopny. Po chwilowej radości, powrocie do tego, co znane i lubiane partnerzy ponownie skonfrontują się z rzeczywistością oraz tym, co ich dzieli. Pojawi się frustracja oraz poczucie wzajemnego braku zrozumienia. Warto uświadomić sobie, że nie mamy w sobie mocy, ale także prawa, aby wymagać od dorosłej, ukształtowanej już osoby, aby zmieniła się zgodnie z wytworzonym przez nas projektem partnera idealnego. Jeżeli już na początku znajomości dostrzegamy dzielące nas różnice w istotnych dla nas kwestiach, zapewne z czasem zaczną się one pogłębiać, a więc jest to pierwszy moment do zastanowienia się, czy związek ma szansę się udać – wyjaśniła psycholog.
Zdarza się też tak, że chwilowe rozstanie uświadamia partnerom, że łączące ich uczucie było czymś ważnym, zaś przyczyna rozstania okazuje się błaha wobec tego, jak wiele ich łączy. Niezbędne jest jednak przepracowanie przez parę dzielących ich różnic, a także dogłębna refleksja nad tym, w jakim stopniu będą w stanie budować relację w oparciu o akceptację, szacunek do odmienności oraz gotowość do poszukiwania kompromisów.
Dlaczego dajemy partnerowi kolejną szansę?
Kocham, tęsknię, a może boję się samotności? Przed podjęciem decyzji o powrocie do byłego partnera warto zadać sobie kluczowe pytanie – co nas motywuje do dawania mu kolejnej szansy.
- Zdarza się, że tak bardzo boimy samotności oraz utraty tego, co znane, że kurczowo trzymamy się źle funkcjonującego związku. Często racjonalizujemy określone zachowania partnera, tylko po to, aby nie musieć konfrontować się z trudną rzeczywistością. Wolimy niekorzystne postępowanie tłumaczyć złym dniem, trudnym okresem w pracy, czy też ukrytą traumą niż przyjąć do wiadomości, że życie z tym akurat partnerem będzie wyglądało w ten sposób. Zamiast szukać metod zmiany partnera, który nie jest nimi zainteresowany, warto odpowiedzieć sobie na pytanie, czy w sytuacji, kiedy nasze życie będzie wyglądało dokładnie tak, jak teraz, czy będzie ono spójne z naszymi oczekiwaniami i potrzebami? – powiedziała psycholog.
W związkach często zdarzają się sytuacje, w których to osoba winna rozstaniu próbuje na siłę wrócić do skrzywdzonego partnera. Naleganie, rozmowy i tłumaczenie się, czasami także żenujące zachowania tj. dzwonienie pod wpływem alkoholu i błaganie o przebaczenie. Co robić w sytuacji, gdy partner obiecuje nam złote góry i chce do nas wrócić?
- Bez wątpienia nie ulegać, nie kierować się litością, sentymentem, wspomnieniami, bądź obawą przed samotnością. Jeżeli jedna ze stron nie czuje gotowości ani chęci do powrotu to bezwzględnie nie należy tego robić. Klasycznymi "żenującymi" zachowaniami po rozstaniu są zazwyczaj próby nawiązania kontaktu z byłym partnerem. Często dochodzi wtedy do zbędnych pretensji, bądź prób przekonania drugiej osoby o tym, jaki błąd popełniła. Tutaj także najlepszym rozwiązaniem okazuje się niewchodzenie w jakąkolwiek interakcję. Próby rozmowy, tłumaczenia, bądź poszukiwania rozwiązań z kategorii "pozostańmy przyjaciółmi" rzadko okazują się skutecznym rozwiązaniem. Warto jasno zakomunikować brak zainteresowania drugą osobą. Niestety, zdarza się, że nie przynosi to skutku, zatem warto pomyśleć o zablokowaniu numeru, czy też usunięciu z listy znajomych byłego partnera. Tkwienie pomiędzy przeszłością, a teraźniejszością długofalowo nie jest skuteczną strategią. Czasami warto odciąć się od przeszłości, tak aby nie zaburzała nowej relacji oraz przyszłości, którą budujemy z inną osobą – podsumowała psycholog.
Zobacz wideo:
Zobacz także:
- Kiedy odejść od partnera, a kiedy ratować związek?
- Rozstanie za pomocą SMS-a. Dlaczego unikamy rozmów twarzą w twarz?
- Co zrobić, gdy partner nie chce nas przytulać? "Na szczęście wzorców zachowań można się uczyć"
Autor: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: LWA/Getty Images