Sytuacja nauczycieli w Polsce
Ostatni dzwonek dla polskiego systemu oświaty rozległ się już jakiś czas temu. Niestety wbrew oczekiwaniom nie był to sygnał zapowiadający krótką przerwę, ale znak, że - jak w piosence Stachury - jest już za późno. Jedna z internetowych grup, która jest poświęcona przebranżowieniu się nauczycieli, liczy ponad 23 tys. członków. Osoby, które tam poznaję. proszą, by nie podawać jej nazwy. Sami też chcą pozostać incognito. Niektórzy już odeszli z zawodu, inni szukają drogi, którą mogliby pójść, nikt jednak nie chce palić mostów. – Wie pan, jak to jest, niby duże miasto, ale wszyscy się znają – mówi mi Arek, który po 10 latach przestał być „panem od polskiego”. – Każdy chciałby odejść, trzaskając drzwiami, ale nie wszystkich stać na to, żeby palone mosty oświetlały mu drogę – dorzuca żartem.
Powody, dla których odchodzą, są tak różne jak odmienne bywają ludzkie historie. Najczęściej jednak można je sprowadzić do wspólnego mianownika, którym są pieniądze, toksyczna kadra zarządzająca, węwnątrzszkolne konflikty oraz wypalenie zawodowe. Można więc powiedzieć, że powody nie różnią się od tych doskonale znanym pracownikom korporacji. Z tą jednak różnicą, że dostępu do usług wielkich firm nie gwarantuje konstytucja. A do szkoły już owszem.
– Na tym wszystkim tracą nasze dzieci – mówi wprost Monika, nauczycielka języka polskiego. – Brakuje systemu motywacyjnego, dobrego zarządzania zespołem, większość dyrektorów nie potrafi współpracować z radą, bo sami nie zostali tego nauczeni. Wymaga się od nas innowacji, a do dyspozycji mamy tablicę i kredę, a dostęp do kolorowej drukarki jest ściśle strzeżony. Lekcje filmowe to abstrakcja w wielu szkołach, zajęcia specjalistyczne? 4 godziny logopedii na całą szkołę. Absurdów jest mnóstwo, a my jesteśmy marnie opłacanymi urzędnikami bez większego wsparcia, bez odpowiednich narzędzi do pracy w XXI wieku – kwituje.
Szkoła
Wielu nauczycieli – w pogoni za godziwym wynagrodzeniem – decyduje się na podjęcie pracy w kilku szkołach. W wielu przypadkach – dotyczy to zwłaszcza przedmiotów, których liczba godzin stanowi margines w programie nauczania – muszą uczyć w kilku placówkach, żeby uzbierać legendarne 18 godzin nauczycielskiego etatu.
– Obecnie pracuję w dwóch szkołach, na ten moment mam 42 godziny, a czas na przejazd to 25 minut – tłumaczy Agata. – Wszystko, żeby zarobić jakieś porządniejsze pieniądze. Sytuacja finansowa jest okropna, biorąc pod uwagę codzienne życie. Właśnie powoli odchodzę z zawodu, po 20 latach. Mam pięć rodzajów studiów i jestem nauczycielem dyplomowanym.
Prestiż pracy nauczyciela
Czara goryczy przelewa się, gdy zaczynami mówić o prestiżu pracy nauczyciela. Pedagodzy doskonale zdają sobie sprawę, z tego, że w świecie, gdzie królują gwiazdy Instagrama mają niewielkie szanse na społeczny podziw. Problem jest poważny, bo jak sami twierdzą, nigdzie nie mogą liczyć na wsparcie: ani w ministerstwie, ani w dyrekcji, ani po stronie rodziców.
– Pracuję w zawodzie 30 lat. Tak źle jeszcze nie było jak obecnie – mówi Agnieszka. - Zarobki zarobkami, nauczyciele nigdy nie zarabiali dużo. Chodzi głównie o status nauczyciela. Jesteśmy nikim, trybikami w chorym systemie. Trzeba uważać na każde słowo, nie wolno uczniowi nic powiedzieć, aby nie poczuł się urażony i nie poszedł na skargę do dyrekcji lub kuratorium. Nauka zdalna to pseudoedukacja, a nie nauka, lekcje w których nauczyciel mówi sam do siebie, to kpina. Rezultaty takiej nauki wszyscy znamy. Uczę przedmiotu maturalnego w słabej szkole i szczerze mówiąc mam dość. Pamiętam czasy, jak zaczynałam pracę w zawodzie, kiedy z przyjemnością szłam do pracy i jeszcze mi za to płacono, choć też niewiele – kwituje.
Tymczasem rząd zapowiada podwyżki – 4,4 proc. od września 2022 roku. Przy obecnej inflacji na konta nauczycieli praktycznie wpłynie kwota niższa niż przed rokiem. Po hojnych rewaloryzacjach rządu pensje wrosną do 3079 zł brutto dla nauczyciela stażysty i 4 224 zł brutto dla pedagoga po najwyższym stopniu awansu. W tym samym czasie przeciętne wynagrodzenie w Polsce wynosi 5 662,53 zł brutto (dane GUS za 2021 rok), a pensja minimalna to 3 010 zł brutto. Jeśli rząd spełni swoje zapowiedzi dotyczące dolnego progu wynagrodzeń i w 2023 roku wzrosną one do 3450 zł brutto, to stażyści znów zostaną w tyle.
- Aż chce się uczyć. Dosłownie i w przenośni – podsumowuje jeden z moich rozmówców.
Imiona bohaterów zostały zmienione.
Chcesz opowiedzieć swoją historię? Napisz do mnie: adam_barabasz@discovery.com.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Eteryczna poetka, która odważnie opisała swoją walkę z rakiem szyjki macicy. Kim naprawdę była Maria Pawlikowska-Jasnorzewska?
- "Siła jest kobietą". Każdego dnia walczy o córkę. "Możemy jedynie ulżyć jej w cierpieniu i kochać z całych sił"
- Zaginione dzieci w Polsce. "To są niezwykle traumatyczne doświadczenia"
Autor: Adam Barabasz
Źródło zdjęcia głównego: Dusan Stankovic / Getty Images