Babcie, które nienawidzą swoich wnuczek: "Rozpuszczała plotki na temat mojej orientacji seksualnej"

Babcie, które nienawidzą wnuczek
Babcie, które nienawidzą wnuczek
Źródło: E+
Znacie te historie o babciach, które za swoimi wnuczkami skoczyłyby w ogień, w wolnych chwilach uczyły je robić na drutach, a w ciepłe dni zabierały na długie spacery? Bohaterki tego tekstu niestety nie, a co gorsze - czasem wolałyby, gdyby nigdy nie poznały swoich krewnych.

Jak potrafią traktować swoje wnuczki babcie z piekła rodem? Jak reagować na słowne zaczepki i co robić, gdy jest się tą jedyną, o której babcia zapomina podczas rodzinnych uroczystości? Posłuchajcie tych historii.

Babcia Weroniki wymazała gumką jej urodziny z kalendarza i pamięci

Każda z dziewczyn marzy o babci, która chroni ją przed karami za bałagan w pokoju, nieodrobioną pracą domową czy bójką ze starszym bratem, który jakby nie było ma trochę więcej siły niż młodsza o dwa lata siostra. U Weroniki było jednak inaczej - nawet jej słodkie blond loczki i wielkie niebieskie oczy nie rozczulały babci, która jak mur stała za starszym wnukiem, od którego Weronika dostawała niezłe lanie podczas bijatyk, które rodzeństwo uskuteczniało dość często. Dobre oceny, które przynosiła ze szkoły nie były żadnym wyróżnieniem w zestawieniu z bratem, który żadnej obowiązkowej lektury nie przeczytał. Bo po co, skoro od babci słyszał, że podbije świat.

Jak Weronika pamięta ten czas?

- Jako dziecko nie zwracałam na to jakiejś większej uwagi. Dziecko nie zawsze widzi, że coś jest nie tak, ale kiedy byłam starsza, zaczęłam na to inaczej patrzeć. Babcia potrafiła zadzwonić do mnie w moje urodziny i zapytać, czy wiem, co słychać u mojego brata, bo od niej nie odbierał. Nie muszę chyba mówić, że ani życzeń, ani prezentu nie dostałam. Moje święto zostało nawet z kalendarza i pamięci babci wymazane gumką. Co więcej, babcia rozpuściła plotki na temat mojej orientacji seksualnej, które doszły do całej rodziny i na nic były tłumaczenia, że nie mam faceta, bo akurat żaden sensowny się koło mnie nie zakręcił. Babcia (i już cała rodzina) wiedziała lepiej. Zagryzałam zęby i żyłam dalej. Nie spodziewałam się większych gratulacji podczas kolejnych sukcesów zawodowych, jak i prywatnych. Nauczyłam się nie oczekiwać - przyznała.

- Najbardziej w pamięci zapadła mi jednak historia, kiedy babcia przedstawiała mnie, mojego brata i moją bratową swojej koleżance. Siedzieliśmy w trójkę na kanapie, a nagle usłyszałam babcię, która z niesamowitym i niespotykanym wcześniej szczęściem powiedziała: "To moje wnuki i Weronika z Warszawy". Jakie było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że nie jestem wnuczką, a Weroniką z Warszawy. Dziś jest to anegdotka, którą opowiadamy na większości spotkań ze znajomymi, ale nie ukrywam, że wtedy zrobiło mi się po prostu przykro - dopowiedziała.

Babcia urwała kontakt z Kasią

Kolejna bohaterka to Kasia, silna i mocno stąpająca po ziemi kobieta. Jak wygląda jej relacja z babcią?

- Można powiedzieć, że nasza relacja nie istnieje. Nawet nie wiem, czy moja babcia żyje. Po rozwodzie moich rodziców cała rodzina mojego ojca zerwała ze mną kontakt. Kiedyś stworzyłam taką teorię, że moja babcia ze strony ojca całe życie miała jedną wnuczkę. Przez pierwsze dwa lata mojego życia byłam nią ja, a później urodziła się moja kuzynka i zajęła moje miejsce - mówiła Kasia.

- Pamiętam taki obrazek: w dniu mojej pierwszej komunii stałam już przed kościołem z rodzicami i babcią. Wtedy czułam, że to bardzo ważne, "moje" wydarzenie. Nagle podeszła do nas kuzynka Ola. Babcia z ogromnym entuzjazmem chwyciła ją w ramiona, mówiąc: "Moja wnusia kochana, jedyna…". No cóż. Powiedzmy, że nie jest to coś, co chcesz usłyszeć w dniu swojego święta. Pamiętam też, jak kiedyś pojechaliśmy do babci z wizytą, miałam 10, może 11 lat. Kiedy babcia mnie zobaczyła, powiedziała tylko: "Ale ty kiedyś byłaś ładna". Dla niej nigdy nie byłam dość dobra, mądra, ładna czy ważna. W pewnym momencie wpadłam w jakąś chorą ambicję, żeby ją zadowolić. Niestety, moja średnia ocen 5,5 to wciąż było "mniej" niż 4,8 Oli. Nasze ostatnie spotkanie, które odbyło się w sądzie podczas rozwodu rodziców, też nie należało do najmilszych. Babcia, zapytana o to, czy chce utrzymywać kontakt z wnuczką odpowiedziała: "Mnie to wszystko jedno, czy będziemy miały kontakt. Mnie chodzi o to, żeby mieszkanie nie przepadło" - dodała.

Jak z perspektywy czasu Kasia ocenia zachowanie babci?

- Szczęśliwie jestem już dorosła, poszłam dalej i nie zatrzymywałam się przy tym. Niemniej, to przykre kiedy bardzo ważna dla ciebie osoba, zupełnie nie zauważa twojego istnienia, nie docenia twoich starań. Z perspektywy czasu myślę, że dobrze, że ten kontakt się urwał, bo to z pewnością byłaby bardzo toksyczna relacja. Natomiast moja druga, a właściwie pierwsza babcia, była cudowna, ciepła i wspierająca. Wynagradzała mi wszystko to, czego nie dawała mi babcia ze strony ojca. Robiła mi sweterki na drutach, gotowała ukochaną zupę szczawiową, chowała czekoladki na "czarną godzinę", czy grzała termofor, kiedy zimą było mi zimno w stopy. Miałam więc swoją najlepszą babcię na świecie. Nie wszyscy mają tyle szczęścia - dodała.

Zobacz też:

podziel się:

Pozostałe wiadomości