Mateusz Waligóra przemierzył linię brzegową Bałtyku. "Jeśli głowa nie zda egzaminu, to przy zdrowych nogach nie dojdziemy do celu"

Mateusz Waligóra
Pieszo wzdłuż Bałtyku
Źródło: Dzień Dobry TVN
Mateusz Waligóra wyruszył w pieszą wędrówkę wzdłuż Bałtyku. Dziennikarz rozpoczął swoją podróż w leżącym na zachodnim skraju polskiego wybrzeża Świnoujściu i zakończył ją w Piaskach przy granicy polsko-rosyjskiej. Jaki cel przyświecał mu podczas realizacji projektu "Morskie Opowieści"?

"Morskie Opowieści" - wyprawa Mateusza Waligóry

Mateusz Waligóra przeżył już wiele wyjątkowych, a zarazem ekstremalnych wypraw, które pozwoliły mu poszerzyć wiedzę na temat odwiedzonych miejsc. Na mapie jego podróży znalazły się między innymi pustynia Gobi czy brzeg koryta rzeki Wisła.

Ten kto znajdzie własną drogę, już zawsze będzie nosił ten cel w sobie

- to myśl pewnego alpinisty, która przyświecała Mateuszowi Waligórze podczas planowania kolejnej wyprawy, określonej przez niego mianem "Morskich Opowieści". Tym razem znany podróżnik postanowił przyjrzeć się polskiemu morzu. Stanął zatem przed obliczem sprostania 580 km trasie, wymagającej poświecenia niecałych trzydziestu dni na wędrówkę. Niecodzienny spacer linią brzegową Bałtyku pełen był wyjątkowych doświadczeń i spotkań z inspirującymi osobami.

Kogo napotkał na swojej drodze Mateusz Waligóra?

Na jednej z trójmiejskich plaż podróżnik spotkał się z Jankiem Wydrą, wokalistą szantowego zespołu "EKT Gdynia". Dziennikarz miał szansę dowiedzieć się, na czym polega urok tak blisko związanej z morzem muzyki.

- Szanty to połowa mojego życia. Bardziej określam to jako "piosenka żeglarska". Trochę pracowałem na morzu, przez 30 lat cumowałem statki w porcie gdyńskim - opisał swoją największą pasję artysta, rozmawiający z Mateuszem Waligórą w trakcie jego wyprawy.

W Trójmieście znany podróżnik natrafił też na poławiaczy bursztynu. Jeden z nich zdradził mu kulisy swojej pracy. - Na takim poławianiu jestem ja, piasek, woda, mewy, wiatr. To jest całkiem inny świat - wyznał Sylwester Malucha, mieszkaniec Wyspy Sobieszewskiej, który jest nieoficjalnym mistrzem świata w swoim fachu. W 2004 roku udało mu się wyłowić bryłę o wadze 940 g.

Pokonywanie własnych słabości

Ostatnim przystankiem podróży Mateusza Waligóry były Piaski, w których znajduje się granica z Rosją. Dotarcie do tej miejscowości zajęło dziennikarzowi dokładnie 32 dni.

- To nie było wcale takie oczywiste, że ja dojdę do swojego celu. Nie wspominałem o tym wcześniej, ale ze względu na problemy zdrowotne każdy dzień tej wyprawy był dla mnie tak naprawdę wyzwaniem. Poczułem, że prawa stopa uległa uszkodzeniu i z dosyć poważnym bólem wędrowałem już do samego końca. Nawet jeśli mamy chorą nogę a mocną głowę, to jesteśmy w stanie dojść do celu. A jeśli to głowa nie zda egzaminu, to nawet przy zdrowych nogach nie dojdziemy do niego - podsumował Mateusz Waligóra i dodał, że po zakończeniu wyprawy czuje rozpierającą go dumę i radość, ale także smutek. Wyprawa, do której tak długo się przygotowywał, dobiegła końca.

Zobacz także:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl.

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Jak nosić pierścionki? Podpowiadamy! 
Materiał promocyjny

Jak nosić pierścionki? Podpowiadamy!