Warszawa. Śledztwo w sprawie podejrzenia o gwałt
- Śledztwo prowadzone jest w kierunku przestępstw zgwałcenia. Osoba zgłaszająca poinformowała o popełnieniu kilku takich aktów na szkodę dwóch pokrzywdzonych. Postępowanie dotyczy również podejrzenia udzielania narkotyków – przekazała prokurator Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Jeden z gwałtów miał mieć miejsce w styczniu 2020 roku w Warszawie. Kolejna kobieta – według treści zawiadomienia – miała być skrzywdzona kilkukrotnie podczas wyjazdu integracyjnego w miejscowości na terenie Małopolski.
W sprawie nikomu nie zostały jeszcze przedstawione zarzuty. Na obecnym etapie postępowania prokuratura wykona czynności z pokrzywdzonymi oraz świadkami. Kobiety, które miały zostać zgwałcone, zostaną przesłuchanie przed sądem, w obecności psychologa.
W minionym tygodniu Studencki Komitet Antyfaszystowski opisał na Facebooku sytuację, podając pełne dane osobowe doktoranta, który miał dopuścić się przestępstwa wobec młodej kobiety. - Wobec nieskuteczności instytucji państwowych oraz opieszałości centralnych instytucji uniwersyteckich, a przy tym braku ich zainteresowania sednem sprawy, nie mamy innego wyboru niż publicznie napisać: X (tu dane doktoranta), doktorant na Wydziale Artes Liberales Uniwersytetu Warszawskiego, jest gwałcicielem" – napisano.
Studentka UW poprosiła o pomoc
SKA opisał, że ofiara zgłosiła się do komitetu z prośbą o pomoc w lutym br., a do zdarzenia dojść miało jesienią ubiegłego roku. Na portalu wyborcza.pl ukazały się fragmenty wypowiedzi kobiety, która miała zostać skrzywdzona przez doktoranta UW.
- Koleżanki ostrzegały mnie przed nim. Wszyscy mówili, że wykorzystuje młode studentki, częstuje narkotykami, a w zamian liczy na seks. Nikogo tam nie znałam, byłam kompletnie sama. On niemal codziennie próbował ze mną rozmawiać, proponował narkotyki, ale odmawiałam i traktowałam go chłodno – powiedziała cytowana przez portal studentka.
Z relacji kobiety wynika, że "nie wypiła dużo, ale w pewnej chwili dziwnie się poczuła". - Ocknęłam się na łóżku w jego pokoju. Byłam zupełnie naga, moje ciuchy leżały porozrzucane wokół. Znów odpłynęłam, ale świadomość wracała co kilka minut. Gwałcił mnie do rana, aż jego współlokator zaczął dobijać się do drzwi – relacjonowała kobieta, która miała zostać wykorzystana jeszcze dwukrotnie.
Wyborcza.pl podała, że komisja dyscyplinarna UW prowadzi względem doktoranta postępowanie w sprawie posiadania środków odurzających i obrotu nimi. - Jeśli w toku postępowania zostaną zasygnalizowane inne naruszenia, to takie wątki także będą podlegać wyjaśnieniu – przekazała portalowi rzeczniczka prasowa uniwersytetu.
Dziennikarze portalu rozmawiali z pomawianym o gwałt doktorantem, który przekazał w rozmowie z "Wyborczą", że "według jego informacji" studentka wyraziła zgodę na stosunek płciowy. SKA podał w czwartek na Facebooku, że po nagłośnieniu zdarzenia, do którego miało dojść jesienią ubiegłego roku, z doktorantem współpracę zawiesił portal oko.press, nie będzie on także w najbliższym czasie prowadził zajęć na wydziale "Artes Liberales" UW.
Zobacz wideo: Ksiądz oskarżany o gwałty i okaleczanie nastolatki wezwany na przesłuchanie w charakterze świadka. "To bardzo przykre dla mojej klientki"
Zobacz także:
- Siła jest kobietą. Tanatokosmetolożka ujawnia kulisy pracy: "Dzieci najbardziej zapadają mi w pamięci"
- ONZ: Ponad połowa kobiet jest pozbawionych prawa swobodnego decydowania o swoim ciele
- Kto odpowiada za śmierć Whitney Houston i jej córki? Były mąż gwiazdy wskazuje winnego
Autor: Kamila Glińska
Źródło: PAP