W związku z wyczerpaniem budżetu na lata 2022-2023 Polska Spółka Gazownictwa wstrzymała zawieranie umów na realizację przyłączy gazowych dla nowych odbiorców. Jeśli nic się nie zmieni, ci, którzy są w trakcie budowy domu, na gaz będą musieli czekać minimum dwa lata.
Uwaga! TVN. Przyłącze na własny koszt?
Pan Paweł rozpoczął budowę rok temu. Znalazł się w patowej sytuacji, bo na podłączenie gazu może czekać aż do 2025 roku. Wysłane do spółki gazownictwa pisma z prośbami o przyspieszenie terminu nic nie zmieniły.
- W domu przewidzieliśmy rekuperację, żeby odzyskiwać ciepło. Będą do tego odpowiednie, trzyszybowe okna. Żeby to wszystko miało sens, jest potrzebny gaz – opowiada pan Paweł.
Odrzucono także propozycję sfinansowania przyłącza na własny koszt. W zaistniałej sytuacji pan Paweł czuje się bezsilny, bo cały projekt domu był przygotowany pod gaz.
- Chcę to [przyłącze – red.] sam sfinansować, ale niestety nie da się. Nie chcę żadnych zwrotów, rekompensat. Mimo to nie da się. Odpowiedź brzmi: nie, bo nie – dodaje pan Paweł.
W podobnej sytuacji jest pan Kacper, który na budowę swojego wymarzonego domu wziął kredyt w wysokości 500 tys. zł. Bez problemu dostał warunki przyłączenia do sieci gazowej, która znajduje się przy drodze dojazdowej do jego posesji. Zdążył złożyć wszystkie dokumenty do umowy, zanim zaczęły się problemy z przyłączeniami. Zapewniano go wtedy, że wkrótce podpisze umowę.
- Cała inwestycja była zaplanowana pod instalację gazową. 11 stycznia zgłosiłem się do podpisania umowy o podłączenie do sieci. Usłyszałem, że na decyzję muszę czekać dwa tygodnie – opowiada pan Kacper.
Co usłyszał po dwóch tygodniach?
- Na obecną chwilę są wydawane decyzje odmowne. Może się okazać, że także pan otrzyma odmowę przyłączenia do sieci. Nie ma środków finansowych, żeby zaciągać nowe zobowiązania – poinformowano go. - Czuję się oszukany – komentuje pan Paweł.
Bez innych opcji
Klienci Polskiej Spółki Gazownictwa nie mają żadnych możliwości, żeby skorzystać z usług innego dostawcy, bo spółka ma monopol na przyłącza gazu. Zgodnie z podpisaną ponad rok temu umową, gaz do domu pani Weroniki ma zostać podłączony do końca lutego. Pewności jednak brak.
- Od podwykonawcy dowiedzieliśmy się, że nie możemy podpiąć gazu, mimo iż cała dokumentacja i pozwolenia są poprawne. Kuchnia od sierpnia czeka na montaż. Obecnie mieszkamy w trójkę w jednym pokoju u rodziców, w kwietniu będzie nas już czwórka. Jesteśmy bezsilni, nie wiemy jak i kiedy ta sytuacja się rozwiąże – mówi pani Weronika.
Oficjalny komunikat spółki o problemach z realizacją przyłączeń gazu szybko zniknął z jej strony internetowej. Fora budowlane pełne są komentarzy sfrustrowanych ludzi, którzy znaleźli się pod ścianą i nie wiedzą, co mają zrobić. Pozostaje im jedynie długa walka w sądzie. Nie każdy z nich ma na to jednak siłę, czas i pieniądze.
Sprawą oburzeni są też podwykonawcy spółki.
- Na tę chwilę nie są podpisywane żadne umowy o przyłączenie do sieci. Teoretycznie, zapowiedzieli, że aż przez dwa lata, że tych umów nie będą podpisywali. Proponują wydłużanie lub aneksowanie tych podpisanych umów o rok, czy dwa. To, co się dzieje, to katastrofa – mówi jeden z nich.
Przez kilka dni próbowaliśmy umówić się na spotkanie z rzecznikiem spółki. Pomimo wielu prób nie udało nam się do niego dodzwonić. Wysłaliśmy mu maila z pytaniami. Nie dostaliśmy jednak odpowiedzi.
"Nie wiem, co dalej"
Ostatnie decyzje spółki powodują szereg konsekwencji. Budowy domów, często z kredytów, okupione wieloma wyrzeczeniami, zatrzymują się praktycznie na ostatnim etapie. A ich właściciele zaczynają ponosić realne straty.
- Z planów na razie są nici. Nie ma gazu, więc nie możemy nic zrobić. Albo się doczekamy, albo nie. Mamy z mężem dość tej sytuacji, rozważamy sprzedaż domu, bo nie mamy już siły. Chcieliśmy dla dzieci ciszy i spokoju, ale teraz już nie wiem, czy nasz plan zrealizujemy. Chce mi się płakać – żali się pani Katarzyna.
- Plan był taki, żeby wybudować dom jak najszybciej. Bank, dając mi kredyt, wymaga żeby w ciągu dwóch lat zrobić odbiór domu. Jeśli się nie uda, pieniądze będę musiał oddać, a dom sprzedam. A ja wyjadę z żoną do innego kraju, gdzie może będzie lżej żyć – dodaje pan Paweł.
Podobne zdanie ma pan Marcin, który też chciał mieć podłączony gaz w nowo wybudowanym domu. - Mógłbym już się wprowadzić, gdybym miał ogrzewanie. Od roku trwa moja batalia z Polską Grupą Gazowniczą. Jeśli oni stoją tyłem do ludzi, to ja kupuję „śmieciucha” i będę palił śmieci, kalosze, wszystko. Próbowałem zainteresować tym tematem ochronę środowiska. Dostałem odpowiedź: "Jak będzie pan kopcił, możemy dać panu mandat" – opowiada pan Marcin.
Tymczasowym wyjściem może być w tej sytuacji ogrzewanie domów za pomocą butli gazowej. Nie wszyscy jednak mają miejsce na posesji, by ją postawić czy wkopać, spełniając przy tym wymogi bezpieczeństwa.
Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej uspokaja, że problemy PSG nie wpłyną negatywnie na programy ekologiczne, w tym na program „Czyste powietrze”. Tymczasem do Urzędu Regulacji Energetyki zaczynają już płynąć skargi od odbiorców, którzy dostali odmowy przyłączenia gazu.
Zobacz także:
- "Jak można powiedzieć dziecku, że za chwilę nie będzie widzieć?" Paulina i Viviana mają nieuleczalną chorobę wzroku
- Kwarantanna paraliżuje Polskę. "Pozostaje nam czekać na lepsze jutro"
- Niebezpieczne potrząsanie niemowlakiem. "Skutki są o wiele gorsze niż w trakcie wypadku komunikacyjnego"
Autor: Lidia Ostólska
Źródło: Uwaga! TVN