Życie rodzinne w czasach epidemii
Półtora miesiąca temu pan Michał wyprowadził się z domu, ponieważ nie chciał narażać rodziny na niebezpieczeństwo. Taką decyzję podjął sam. Przekazał dzieciom, że zobaczą się dopiero w wakacje. Po jakimś czasie zmienił jednak zdanie.
Nie dałem rady psychicznie. Dwa tygodnie temu zmniejszyłem te restrykcje. Widzę się co tydzień mniej więcej z dziećmi. Relacje domowe są naprawdę ważne, żeby dzieci mnie mogły widzieć i żebym widział też moją narzeczoną
- powiedział Michał Fedorowicz.
Dzieci pana Michała mają 4 i 5 lat, nie wiedzą co się dzieje. Nie rozumieją, dlaczego tata nie mieszka z nimi w domu i nie mogą się do niego codziennie przytulić. Kiedy po tak długim czasie go zobaczyły, nie odstępowały go na krok.
Ratownik przyznał, że rozłąka z rodziną jest dla niego gorsza niż walka z koronawirusem - ta druga jest elementem jego pracy, do której przywykł, ale do braku widoku rodziny przyzwyczaić się nie mógł i nie chciał.
Jak wygląda praca ratownika medycznego w dobie koronawirusa?
Pan Michał otwarcie powiedział, że nie widzi poprawy, jeżeli chodzi o ułatwienie służbie zdrowia pracy. Aby więc zapewnić sobie bezpieczeństwo, wydał z własnej kieszeni ponad 1000 złotych.
Lepiej nie jest, natomiast moje środki, które zakupiłem, w postaci masek, filtrów, pozwalają mi na bezpieczny kontakt z innymi ludźmi. Dzięki temu mogłem się spotkać z rodziną
- oznajmił.
Pogotowie, w którym pracuje Michał Fedorowicz nie ma aż tak dużych problemów z kombinezonami, jaki jest w innych miejscach. Ratownik stwierdził, że w tej kwestii "jest szczęściarzem".
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Zobacz też:
- Jak przygotować dziecko na powrót do przedszkola? Pediatra: „Musimy stworzyć bezpieczne warunki”
- Sekretarz stanu USA: "Istnieje dowód na to, że koronawirus pochodzi z laboratorium Wuhan"
- Uwaga! TVN: Jak wygląda walka z koronawirusem w szpitalu MSWiA?
Autor: Aleksandra Lewandowska