Artur Zawisza za kierownicą bez prawa jazdy. Dwa zatrzymania jednego dnia

Były poseł Artur Zawisza prowadził samochód bez uprawnień. W piątek rano potrącił rowerzystkę, a wieczorem został zatrzymany do kontroli. "Nieszczęścia chodzą parami. Odstawiałem samochód do garażu (...) Wczoraj był niefortunny ciąg wydarzeń, którego żałuję" - tłumaczył się były poseł. O wydarzeniach rozmawialiśmy w Dzień Dobry TVN z Tomaszem Skorym, dziennikarzem RMF FM.

Poszkodowaną czeka poważna operacja

Tomasz Skory, dziennikarz radia RMF FM:

Poszkodowana w wypadku ma złamany bark, zgruchotane kolano. Dziś będzie się konsylium w szpitalu w którym przebywa, zastanawiało, co z jej kolanem. Prawdopodobnie czeka ją skomplikowana operacja i parę miesięcy rehabilitacji.

Artur Zawisza odebrał odholowane auto i... "pojechał nim do garażu"

Po stłuczce policjanci zlecili odholowanie auta pana Zawiszy na parking. Pan poseł odebrał to auto i ... jechał nim, jak mówi, do garażu. Sęk w tym, że nie powinien nim jechać! Za takie zdarzenie kara może wynieś od grzywny, do dwóch lat więzienia. Znacznie większym problemem dla pana Zawiszy jest stan zdrowia pani Anety. Jeżeli jej uszczerbek na zdrowiu będzie poważny, to panu Zawiszy grożą 3 lata więzienia za spowodowanie wypadku, a być może nawet 8 lat więzienia.

Rocznie 40 tysięcy takich przypadków

Rocznie ok 40 tysięcy takich przypadków jest odnotowywanych przez policję. Tyle osób jest każdego roku zatrzymywanych przez policję bez uprawnień do prowadzenia pojazdów. Oddajmy uczciwość panu Zawiszy, on niczemu nie zaprzecza i niczego nie zataja.

Potrącenie i zatrzymanie

Warszawska policja poinformowała w sobotę, że w piątek, około godziny 22 na ul. Chełmskiej w Warszawie, został zatrzymany do kontroli kierowca nieposiadający uprawnień do prowadzenia pojazdu. Było to drugie jego zatrzymanie tego dnia. Artur Zawisza w piątek rano skręcając z ul. Beethovena w ul. Sobieskiego, potrącił kobietę jadącą rowerem. Z obrażeniami trafiła do szpitala. Czeka ją poważna operacja kolana. Policja ustaliła, że sprawca był trzeźwy.

Artur Zawisza:

Bardzo współczuję pani Anecie, do której wybieram się z kwiatami i przeprosinami. Mam nadzieję, że jej stan zdrowotny i samopoczucie wrócą szybko do stanu sprzed kolizji. Sama kolizja niczym nie różni się od setek podobnych, ale przykro mi, że brałem w niej udział. Tym bardziej, że trzeba świadczyć opiekę lekarską uczestniczce zdarzenia drogowego. Według prawa nie jestem osobą karaną ani nie widnieję w Krajowym Rejestrze Karnym. Zatrzymane prawo jazdy ponownie wyrabiam, ale nie zdążyłem tego uczynić. Za to poniosę odpowiedzialność, bo przepisy prawa znamy. Kierowałem trzeźwy, a jechałem w stanie wyższej konieczności jako jedyny żywiciel rodziny, w kolizji obyło się bez czyjejkolwiek krwi czy utraty przytomności. Pierwszy raz w życiu miałem styczność jako kierowca z innym pojazdem czy pieszym. Życie pełne niespodzianych zwrotów. Media zrobią, co zechcą. Życzliwi wyrażą żal, nieżyczliwi będą mieli okazję do złości. Czuj duch!

To pierwsza taka sytuacja

Biorąc pod uwagę moją dotychczasową służbę, pierwszy raz spotykam się z sytuacją, kiedy to tego samego dnia zatrzymywany jest kierujący, który najpierw bierze udział w zdarzeniu drogowym i czynności prowadzone są w kierunku spowodowania wypadku drogowego, a potem jeszcze tego samego dnia, porusza się pojazdem, pomimo tego, że nadal nie posiada uprawnień do jego kierowania

- skomentował ponowne zatrzymanie rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak.

Autor: Anna Kobyłka

Źródło: PAP/DDTVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości