Rocznica ataku na WTC - Jan Szumański wspomina
Jan Szumański 11 września 2001 roku, tuż przed atakiem terrorystycznym na WTC, dojeżdżał na Manhattan, gdzie pracował na budowie. Wydarzenia z tego dnia pamięta doskonale, choć czasami wydają mu się niewiarygodne.
- Wtedy właśnie otrzymałem telefon od mojego brygadzisty, który był Polakiem, Wiesia. Rozpaczliwym krzykiem mówił, że coś się stało, że coś uderzyło w budynki, pali się, spadają gruzy. Na początku myślałem, że żartuje, dopiero kiedy spojrzałem w okno, po lewej stronie zobaczyłem budynki i zobaczyłem, że jeden z nich się dymi na górze - relacjonuje Jan Szumański.
Wtedy mężczyzna zdał sobie sprawę, że to wydarzyło się naprawdę. Nastąpiło uderzenie drugiego samolotu, a po kilku godzinach już mówiło się o akcie terrorystycznym. Jan Szumański wrócił do głównego biura i ze swoim przełożonym zdecydowali, że idą na pomoc. Mieli wszystko, co jest potrzebne - ludzi i maszyny, dlatego władze miasta postanowiły skorzystać z tego wsparcia.
- Trzy dni i trzy noce - tyle mi zajęło, żeby wrócić pierwszy raz do domu. To było dziwne dla mnie, że można tak długo wytrzymać. Tam nie było jedzenia ani picia, ale ta adrenalina działała w ten sposób, że nie czułem zmęczenia - wyjaśnia Jan Szumański.
Wszyscy, którzy pracowali przy odgruzowaniu cały czas mieli nadzieję, że będą mogli jeszcze komuś pomóc, że pod zgliszczami są jeszcze żywi ludzie.
- Szukało się miejsca, otworu, ktoś krzyczał "cisza", wtedy wszyscy stawali, tysiące ludzi na tych gruzach przestawało pracować. Wsłuchiwaliśmy się, jakiś strażak czy policjant wchodził w tę dziurę, sprawdzał, mówił "nic nie ma" i wszyscy wracali do pracy, znowu ten szum - podkreśla.
W pamięci pana Jana zostały dramatyczne chwile. Do dzisiaj przed oczami ma części ciał, które znajdowały się pod gruzami.
- Kiedy wróciłem do domu po trzech dniach, wziąłem pierwszy raz prysznic. Byłem pokryty kurzem i tym wszystkim. Woda, spływając po mnie, wyciągnęła zapach, który pojawił się w łazience. To był słodki zapach śmierci i gruzu, i spalenizny. Wszystko razem pomieszane... to bardzo charakterystyczny zapach. Tego się nie da zapomnieć - wspomina.
Przerwane milczenie. Na gruzach World Trade Center
Kamil Turecki napisał książkę "Przerwane milczenie. Na gruzach World Trade Center", są to historie Polaków, którzy uczestniczyli w tych trudnych wydarzeniach z 11 września 2001 roku. To, co się wówczas wydarzyło, pamiętają doskonale i w szczegółach.
- Trudno o tym nie pamiętać. Te wszystkie historie tak na nich wpłynęły, tak mocno, że oni do dzisiaj o tym pamiętają. To zostaje z nimi już na zawsze w mniejszym lub większym stopniu, ale jednak - wyjaśnia Kamil Turecki.
Jedną z bohaterek książki uratował fakt, że tego dnia założyła sandały, a nie szpilki, jak miała w zwyczaju. Dzięki temu udało się jej szybciej zbiec po schodach budynku. Kobiety, które wówczas biegły w szpilkach do dzisiaj borykają się z urazami kręgosłupa.
- W tych historiach jest jedna wspólna rzecz. Szereg zbiegów okoliczności sprawia, że ci ludzie się uratowali - podkreślił dziennikarz.
W książce pojawiają się też dramatyczne historie, które opowiedzieli Kamilowi Tureckiemu, bliscy tych, którzy nie przeżyli. Do dzisiaj odtwarzają tamten dzień w pamięci i zastanawiają się, czy mogli coś zrobić, aby ich ukochana osoba nie pojawiła się wówczas w tym miejscu i w tym czasie.
Zobacz wideo: Historie Polaków, którzy przeżyli zamach na WTC
Zobacz także inne nasze materiały związane z upamiętnieniem zamachu na WTC:
- Relacja Anny Kalczyńskiej z obchodów 20. rocznicy zamachów na WTC. "Ameryka pamięta"
- Wyjątkowe upamiętnienie strażaków z 11 września 2001 roku. "Widzimy twarze tych, którzy zginęli tamtego dnia"
- Manuela Michalak z "Big Brothera" uniknęła śmierci w World Trade Center. "Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę"
Autor: Daria Pacańska
Reporter: Anna Kalczyńska
Źródło zdjęcia głównego: Richard Hamilton Smith/GettyImages