17-letni Michał Paluszkiewicz z Międzyrzeca Podlaskiego zaatakował nożem swojego ojca, stając w obronie katowanej przez niego matki. 40-latek zmarł, a chłopak został oskarżony o zabójstwo. Po zatrzymaniu przyznał się do winy i na wniosek prokuratury trafił do aresztu.
>>> Przypominamy historię Michała
"Wychodzisz do domu"
Po trzech miesiącach w areszcie sąd zdecydował, że nie ma już potrzeby stosowania tymczasowego aresztu.
Doskonale pamiętam moment, w którym dowiedziałem się, że wychodzę. Szedłem na obiad i przekazano mi tę informację. Zjadłem i szybko się spakowałem. Nie dowierzałem trochę, że wychodzę
– przyznaje chłopak.
Michał po wyjściu z aresztu śledczego wrócił do szkoły. Stało się tak między innymi, dzięki dyrektorowi placówki, który złożył społeczne poręczenie za chłopca.
Z tego, co wiem, to wyszedłem dzięki dyrektorowi. Bardzo mu za to dziękuję, gdyby nie on, to zapewne dalej siedziałbym w areszcie
– mówi 17-latek.
Wpływ na decyzję sądu miała też postawa Michała, który w prokuraturze wyjaśnił szczegóły zajścia i przyznał się do popełnionego czynu. Sąd zdecydował, że nie zachodzi konieczność dalszego stosowania aresztu.
Istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że podejrzany popełnił zarzucane mu przestępstwo. Jednak realia sprawy, opinia środowiskowa podejrzanego, zebrane dowody wskazują na to, że wystarczające będzie zastosowanie środków wolnościowych. Rozpatrywane będzie to, czy w tej sprawie oskarżony nie działał w ramach obrony koniecznej
- uzasadnia Barbara Markowska z Sądu Okręgowego w Lublinie.
Cieszę się, że po trzech miesiącach zobaczę moje dziecko, przytulę. Na pewno usiądę z nim, i go wycałuję. To były długie miesiące, widziałam go tylko dwa razy przez szybę
– mówiła, czekając na syna Joanna Paluszkiewicz, matka 17-latka.
Wieloletnia przemoc
Michał od wielu lat był świadkiem przemocy domowej. Wielokrotnie widział, jak pijany ojciec znęca się psychicznie i fizycznie nad matką.
Wiem, że Michał stanął w obronie matki, dlatego, bo ona była dla niego całym światem. Od małego widział jej cierpienie, widział jak była bita i maltretowana. On nie wytrzymał. Jak tego dnia ojciec krzyczał, że zabije matkę, to on wiedział, że zabije też jego
– komentuje Lidia, przyjaciółka rodziny.
Z ojcem nie było dobrych wielu chwil. Czasem mi coś pokazał, kilka razy byłem z nim w pracy, ale zazwyczaj były to momenty gorsze
– wspomina Michał.
W dniu, w którym doszło do zbrodni Michał widząc, jak ojciec podnosi rękę na matkę, wbiegł do kuchni, chwycił nóż i zadał mu kilka ciosów. Mimo szybko podjętej reanimacji mężczyzna wykrwawił się.
Nie umiem powiedzieć, czy zrobiłem coś złego. Na dziś nic nie czuję. Staram się o tym nie myśleć. Chcę to wyprzeć i iść przed siebie
– mówi 17-latek.
Mimo wyroku sądu Michał wciąż ma postawiony zarzut morderstwa, za które grozi mu nawet 25 lat pozbawienia wolności.
Obawiam się, że wyrok może nie być korzystny i mogę trafić do więzienia. Nastawiam się na to, bo wolę się miło rozczarować. Na pewno nie chciałbym tam trafić
– komentuje Michał.
17-latek czeka na decyzję prokuratury.
Żyjemy z dnia na dzień. Nie wiem, co będzie jutro. Nie wiemy, czy sąd nie zmieni decyzji. Na pewno nie śpimy spokojnie. Towarzyszy nam lęk i obawa. Czekamy na to, co będzie dalej
– mówi Joanna Paluszkiewicz.
Jeszcze nie byłem u ojca na grobie. Zamierzam to zrobić. Pewnie wieczorem, albo późną nocą to zrobię. W dzień nie chcę. To nie jest wstyd, po prostu chcę to zrobić sam, nocą. Stanę, pomodlę się, porozmawiam i tyle. Ale to jeszcze nie ten czas
– kończy Michał.
Cały reportaż na stronie programu UWAGA! TVN